Na wschodzie i zachodzie bez zmian
- Krzysztof Frydrychowicz,
- 20.12.2004
Z Markiem Borówką, dyrektorem działu komputerów osobistych w IBM Polska, rozmawia Krzysztof Frydrychowicz.
Z Markiem Borówką, dyrektorem działu komputerów osobistych w IBM Polska, rozmawia Krzysztof Frydrychowicz.
Za sprzedaż PC w IBM odpowiada Pan od dwóch i pół roku. Czy dla Pana również transakcja z chińską Lenovo Group była zaskoczeniem?
Podobnego ruchu można było się spodziewać, ale nie sądziłem, że sprawy potoczą się tak szybko.
Mimo że miał Pan dostęp do zewnętrznych i wewnętrznych raportów dotyczących rynku PC? Na pewno da się z nich wyczytać, że produkcja PC przestaje być opłacalna.
Z naszej perspektywy wygląda to inaczej. W Polsce biznes PC miał się dobrze, choć prawdą jest, że malał jego udział w obrotach całego oddziału. Ale nie dlatego, że spadała sprzedaż! Po prostu korporacja konsekwentnie przenosiła ciężar na usługi, outsourcing, oprogramowanie. Ich udział był marginalny, kiedy zaczynałem pracę w IBM. Królował sprzęt. Po dziesięciu latach role się odwróciły.
Oczywiście wszyscy się zastanawiają, jak transakcja z Lenovo wpłynie na polski rynek. Znane są już szczegóły?
Dla klientów i partnerów nie zmieni się nic. Ten sam zespół, który dotąd odpowiadał za komputery osobiste w IBM będzie robić to dalej. Ci sami ludzie, te same telefony, ci sami opiekunowie klientów. Wszystkie umowy, jakie IBM zawarł z resellerami, będą honorowane przez nową spółkę.
Lenovo Polska?
Nie wiadomo, jaką nazwę przybierze nowa spółka (wśród propozycji przewija się podobno "New Lenovo" - przyp. red). Proszę zwrócić uwagę, że Lenovo i IBM nadal uzgadniają detale. Ostateczna umowa musi zostać zatwierdzona przez władze antymonopolowe i akcjonariuszy. Finalizacja transakcji może potrwać jeszcze nawet pół roku.
Na ile silnie nowa spółka będzie osadzona w obecnych strukturach IBM?
Lenovo przejmuje nie tylko markę, ale także doświadczony zespół IBM Personal Computing Division. W większości krajów Lenovo nie miało nawet własnych oddziałów. W jednej chwili z marki regionalnej przeobraziło się w gracza o światowym zasięgu.
Moim "nowym" przełożonym będzie ta sama osoba w Wiedniu, która do tej pory zarządzała regionem w IBM. Od rynków lokalnych, aż po nowojorską centralę na stanowiskach kierowniczych nowej spółki pozostaną menedżerowie IBM.
Jakich zmian w prowadzeniu biznesu spodziewa się Pan jako szef przyszłej Lenovo Polska?
Liczę na większą elastyczność i swobodę działania. W IBM zdarzało się, że nasza działalność była skrępowana procedurami takimi, jakie są uzasadnione przy podpisywaniu złożonych kontraktów outsourcingowych. IBM nie mógłby istnieć bez procedur, ale w tym konkretnym przypadku PC ten korporacyjny kołnierz bywał zbyt ciasny. Wierzę, że w nowym układzie biznes nabierze rozpędu.
Czy niebawem będzie można kupić w Polsce produkty Lenovo?
Nie potrafię powiedzieć, kiedy dokładnie to nastąpi, ale z pewnością prędzej czy później komputery Lenovo trafią na nasz rynek. Tradycyjnie IBM koncentrował się na przedsiębiorstwach, a nie miał w ofercie sprzętu dla odbiorców indywidualnych. Takimi dysponuje Lenovo. Mogłyby one być konkurencją dla komputerów krajowych NTT i Optimusa oraz zagranicznych Fujitsu Siemens czy Della.
Chińskie produkty nie mają dobrej renomy. Ma Pan pomysł, jak przekonać klientów do zakupu chińskich kompu-terów?
Mam, ale oczywiście go nie zdradzę. Powiem tylko, że od dwóch lat w Chinach wytwarzane są wszystkie notebooki IBM. Firma ściśle nadzoruje jakość. Proszę pamiętać, że nasze komputery będą cały czas produkowane w tych samych fabrykach, w których były wytwarzane do tej pory. Będą poddane tej samej kontroli jakości. Przez 18 miesięcy nie pojawi się na nich nowe logo. IBM wciąż firmuje te maszyny i nikt nie może dopuścić do obniżenia ich jakości.