PTI na Mazurach

Z biegiem lat coraz wyraźniejsza staje się obecność na Jesiennych Spotkaniach PTI ''czynników miękkich'', a więc wykładów i dyskusji prowadzonych przez przedstawicieli dziedzin dość odległych od samej informatyki. Na tegorocznych XX Jesiennych Spotkaniach Polskiego Towarzystwa Informatycznego wśród wykładowców pojawili się psycholodzy, socjolodzy, prawnicy, finansiści oraz specjaliści od zarządzania.

Z biegiem lat coraz wyraźniejsza staje się obecność na Jesiennych Spotkaniach PTI ''czynników miękkich'', a więc wykładów i dyskusji prowadzonych przez przedstawicieli dziedzin dość odległych od samej informatyki. Na tegorocznych XX Jesiennych Spotkaniach Polskiego Towarzystwa Informatycznego wśród wykładowców pojawili się psycholodzy, socjolodzy, prawnicy, finansiści oraz specjaliści od zarządzania.

Tego typu tematy wyraźnie podobają się uczestnikom ze względu na to, że są już zmęczeni tematyką czysto techniczną, a co istotniejsze mają poczucie braków wiedzy w obszarach, w których informatykom przychodzi coraz częściej się poruszać. Omawiane w Mrągowie dziedziny są najczęściej nieobecne w programach nauczania informatyki na polskich uczelniach wyższych, a okazują się bardzo potrzebne w późniejszej praktyce zawodowej. Zmienia się bowiem socjalny kontekst zawodowego otoczenia pracy informatyka.

W tym kontekście za zwieńczenie I Forum Menedżerów Teleinformatyki - jednej z kilku imprez składających się na tegoroczne Jesienne Spotkania PTI - można uznać dyskusję panelową "Menedżer w teleinformatyce - przekleństwo ciągłego rozwoju". Rzecz dotyczyła bowiem trudności dokonania zmiany, która pojawia się na ścieżce kariery wielu informatyków. Muszą oni obecnie przeistoczyć się ze specjalisty od spraw technicznych w menedżera, specjalistę od zarządzania ludźmi i projektami. O ile to ostatnie nie jest aż takie trudne, o tyle konieczność kierowania innymi stanowi już wyzwanie, z którym informatycy zwykle wcześniej nie mieli do czynienia. Na studiach prowadzi się bowiem projekty, ale na ogół jednoosobowe. "Uczelnie w ogóle nie pytają się, jakich specjalistów nam potrzeba, kogo powinni kształcić" - twierdzi Marzena Ziębicka-Leśnik, zajmująca się szkoleniami w Telekomunikacji Polskiej.

Grzegorz Turniak, Country Manager w firmie Jobpilot.pl Polska, postawił kontrowersyjną tezę, że menedżerowie informatyki nie mają czasu na naukę zarządzania, bowiem stale muszą się uczyć rzeczy dotyczących samej informatyki. Konieczność ciągłej edukacji jest bowiem immanentną cechą profesji informatyka. Tymczasem rozwój biznesu - zarówno na poziomie wewnętrznej organizacji firm, jak i zewnętrznych uwarunkowań rynkowych - nie pozwala na zbyt długie pozostawanie w bezpiecznej technologicznej niszy. To swoiste przekleństwo inżyniera zmuszonego do przejścia od rozwoju racjonalnego do emocjonalnego. Wymaga to wręcz porzucenia dotychczasowego modelu mentalnego.

Wielu sobie z tym nie radzi najlepiej, co widać w przenoszeniu dotychczasowych nawyków do pracy o nowym charakterze. Wśród menedżerów przekwalifikowanych z informatyków widać np. nieumiejętność przyjmowania krytyki czy zbytnie wchodzenie w szczegóły rozwiązań. To duży dyskomfort dla informatyka, gdy przychodzi mu działać i podejmować decyzje w środowisku, które charakteryzuje niepełność i niespójność informacyjna, a więc typowym otoczeniu biznesowym.

Dlatego w dobrze zarządzanej firmie robienie kariery w informatyce nie powinno być tożsame z wyborem roli menedżera. Powinna istnieć alternatywna ścieżka rozwoju dla osób zdolnych w dziedzinach technicznych, którzy nie garną się do zarządzania innymi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200