Rynek euroentuzjastów
- Krzysztof Frydrychowicz,
- 22.11.2004
Rok 2004 będzie najlepszy od dawna - jak jeden mąż zeznają producenci i dystrybutorzy aplikacji biznesowych. Składa się na to szereg czynników, z których najważniejsze to pełne otwarcie europejskich granic gospodarczych i nadzieje przedsiębiorców na dofinansowania inwestycji IT z funduszy unijnych. Poprawa kondycji krajowej gospodarki pozwala producentom oprogramowania snuć optymistyczne plany na najbliższą przyszłość, nawet mimo wiszącej w powietrzu wojny cenowej.
Rok 2004 będzie najlepszy od dawna - jak jeden mąż zeznają producenci i dystrybutorzy aplikacji biznesowych. Składa się na to szereg czynników, z których najważniejsze to pełne otwarcie europejskich granic gospodarczych i nadzieje przedsiębiorców na dofinansowania inwestycji IT z funduszy unijnych. Poprawa kondycji krajowej gospodarki pozwala producentom oprogramowania snuć optymistyczne plany na najbliższą przyszłość, nawet mimo wiszącej w powietrzu wojny cenowej.
Wrocławska Merida, producent dozowników i mydła w płynie, przeszła ostatnio gruntowaną informatyzację. Przed miesiącem przedsiębiorstwo uruchomiło nowy system informatyczny wspomagający zarządzanie. Oprogramowanie krakowskiej firmy Digitland obsługuje przeszło 30 krajowych oddziałów, ale w przyszłości system zostanie rozszerzony na 28 zagranicznych filii Meridy - od Rosji, przez Austrię, po Chorwację.
Takich przedsiębiorstw, dla których polski rynek stał się już zbyt mały, jest znacznie więcej. Na ich plecach do Europy wchodzą polscy producenci oprogramowania. "Do niedawna sytuacja, w której polski system ERP wdrażano za granicą byłaby nie do pomyślenia" - mówi Ignacy Miedziński, prezes BPSC z Chorzowa. Transfer technologii odbywał się tylko w jedną stronę. W ślad za przedsiębiorcami z Europy Zachodniej trafiały do Polski zagraniczne aplikacje. Nikogo nie dziwił fakt, że jeśli Tchibo korzysta w Niemczech z systemu SAP, to polski oddział jest niejako skazany na ten wybór. Jeśli inwestor francuski miał dobre wspomnienia ze współpracy z Peoplesoftem, to prędzej czy później oprogramowanie tej firmy musiało trafić do Telekomunikacji Polskiej.
ComArch daje sobie jeszcze trochę czasu na zbieranie doświadczeń. Na razie firma dąży do zawarcia kilku kontraktów z polskimi przedsiębiorstwami działającymi za granicą. Proponuje im na razie sprawdzony pakiet CDN XL do obsługi oddziałów m.in. w Czechach, Słowacji i na Ukrainie. Tą samą drogą podąża BPSC. "Od pewnego czasu pracujemy nad paneuropejską wersją systemu Impuls, z której mogłyby korzystać oddziały polskich firm w Unii Europejskiej" - przyznaje prezes Ignacy Miedziński.
Unia stawia!
Źródłem eurooptymizu są nie tylko plany polskich firm chcących podbić Europę. "Czynnik unijny" to przede wszystkim fundusze europejskie, o które zabiegają przedsiębiorcy chcący z dotacji sfinansować część inwestycji w informatykę. Wszyscy bez wyjątku przedstawiciele firm informatycznych, z którymi rozmawialiśmy, wskazali dotacje unijne jako główny powód wzmożonego zainteresowania klientów aplikacjami ERP.Patrząc na liczbę firm akredytowanych do udzielania klientom porad przy konstruowaniu wniosków o sfinansowanie inwestycji trudno uwierzyć, że wszyscy mają szansę na otrzymanie dotacji. Zainteresowanych to jednak nie zraża. Ostatnie transze funduszy PHARE były wykorzystywane w 100%. Ilu klientów zostało odprawionych z kwitkiem? W ostatnim czasie swoistą miarą pozycji rynkowej firm informatycznych był odsetek projektów pozytywnie rozpatrzonych przez komisje decydujące o przyznaniu dotacji.
Wizja pozyskania kilkudziesięciu tysięcy złotych refundacji skusiła nawet takich przedsiębiorców, którzy sami z siebie nie rozważali zakupu systemu informatycznego. "Informatyzacją zainteresowali się właściciele firm, którzy przez lata odkładali ten proces na później" - mówi Ignacy Miedziński z BPSC.
Świadomi ryzyka i korzyści
"Jeszcze nigdy świadomość i kompetencje klientów nie były tak wysokie" - mówi Grzegorz Rogaliński, prezes zarządu SAP Polska. To nie tylko jego opinia. Mówią o tym wszyscy dostawcy. Ignacy Miedziński z BPSC przyznaje, choć to niepolityczne, że wysoka świadomość klientów w kwestiach związanych z ERP to w dużej mierze zasługa zagranicznych koncernów, które przez lata nie szczędziły budżetów marketingowych na edukację rynku.