Cyfrowa kultura mobilnego społeczeństwa

Kończy się czas, kiedy przez sieci komputerowe i Internet przekazywana jest inna zawartość niż przez sieci należące do operatorów telefonii komórkowej i stacjonarnej. Takie czy inne technologie transmisji danych staną się niebawem różnymi kanałami przekazu tych samych, cyfrowych treści.

Kończy się czas, kiedy przez sieci komputerowe i Internet przekazywana jest inna zawartość niż przez sieci należące do operatorów telefonii komórkowej i stacjonarnej. Takie czy inne technologie transmisji danych staną się niebawem różnymi kanałami przekazu tych samych, cyfrowych treści.

Przedstawiciele firm telekomunikacyjnych zachodzą dzisiaj w głowę, w jaki sposób przy tak gwałtownym, dynamicznym rozwoju nowych technologii uzyskać choćby minimalny zwrot z inwestycji w nowe - wciąż nowe i nowe - rozwiązania. Jak mają zarabiać na wdrożonych już systemach, kiedy stale pojawiają się kolejne propozycje? Kiedy wykładali olbrzymie środki na licencje na UMTS, mało kto doceniał potencjał sieci Wi-Fi. Kto zaś zgadnie, co nowego pojawi się na rynku jutro lub pojutrze? Czy jednak rzeczywiście musimy poczekać na pełną stabilizację technologiczną, żeby powiedzieć, w którą stronę potoczy się rozwój naszej cywilizacji?

Analitycy głowią się nieustannie, która z nowych technologii zdobędzie przewagę nad innymi, która zdominuje rynek teleinformatyczny. Niepotrzebnie. Odpowiedź jest tylko jedna - żadna z już istniejących lub dopiero kiełkujących w inżynierskich laboratoriach technik nie zajmie głównej, niepodważalnej pozycji. Dla wszystkich znajdzie się miejsce na rynku i w rzeczywistości społecznej. Wszystkie znajdą odpowiednie dla siebie zastosowanie. Tak jak w systemie komunikacyjnym każdego, nawet najbardziej rozwiniętego cywilizacyjnie kraju obok szerokich, szybkich autostrad istnieją wąskie drogi lokalne, a nawet wyboiste, polne ścieżki. Jedne drugim nie wadzą, jedne i drugie mają swoją rolę do spełnienia. Tak jak na rynku poligraficznym jedne rzeczy można drukować metodą sitodruku, a inne lepiej jest wykonać w technologii offsetowej.

Operatorzy zastanawiają się bez przerwy, w jaki sposób mają prowadzić swój biznes przy tak dużych i ustawicznych zmianach technologii. Również tutaj odpowiedź też może być tylko jedna: uniezależnić się od technologii, nie przejmować się ciągłym, technologicznym wrzeniem, budować strategie biznesowe przez odwołanie się do obszarów pozatechnologicznych. Jedynym sensownym sposobem zaradzenia istniejącej sytuacji jest skupienie się na tworzeniu zawartości (treści, usług itp.), która mogłaby być udostępniana za pomocą różnych rozwiązań technologicznych (bo przecież jeden i ten sam tekst może dotrzeć do czytelników poprzez wydrukowanie w gazecie, czasopiśmie, książce, broszurze czy liście).

W cywilizacji słowa pisanego i druku zostały już dobrze rozpoznane i sformalizowane metody obróbki tekstu dla udostępnienia go czytelnikom stosownymi do sytuacji kanałami dystrybucji. Jeden wiersz można umieścić w wielu różnych miejscach, a cel pozostaje ten sam - dotrzeć z nim do czytelnika. Tekst, myśl może dotrzeć do odbiorcy różnymi drogami (nie tylko zresztą przez słowo pisane, ale też i w mowie, gdy np. wiersz jest deklamowany podczas szkolnej uroczystości). Czyli chodzi o sytuację, w której jednemu wytworowi (ludzkiej myśli) odpowiadają różne sposoby upowszechniania (propagacji, gdyby szukać technicznych paraleli).

Wydaje się, że ta sama sytuacja czeka w niedalekiej przyszłości wytwory cyfrowe, a dokładniej mówiąc, wytwory ludzkiej myśli przybierające postać cyfrową a nie drukowaną czy ogólniej pisaną. Rynek telekomunikacyjny i rynek treści cyfrowych zdają się na razie kroczyć osobno, każdy własnymi drogami. Wiele już jednak wskazuje na to, że te drogi będą musiały się w końcu zejść. Gdy tak się stanie, będzie można mówić o w pełni ukształtowanej, ustabilizowanej i jednorodnej cywilizacji cyfrowej (cywilizacji multimediów?) na wzór cywilizacji druku czy wcześniejszej cywilizacji tekstu pisanego.

Cyfrowy Szekspir potrzebny od zaraz

Nasze otoczenie staje się coraz bardziej cyfrowe (ucyfrowione?), chociaż często nie zdajemy sobie z tego do końca sprawy. Okrzyknięte jeszcze niedawno mianem rewolucyjnych rozwiązań nowe urządzenia cyfrowe stają niepostrzeżenie stałymi, nieodłącznymi składnikami naszego życia codziennego. Sprzęt cyfrowy wkracza coraz mocniej w wiele dziedzin i obszarów naszej aktywności. Wystarczy popatrzeć na statystyki obrazujące gwałtowny wzrost sprzedaży cyfrowych kamer, cyfrowych aparatów fotograficznych, cyfrowych dyktafonów, telefonów komórkowych, odtwarzaczy MP3 itp. To wszystko służy dzisiaj do rejestracji bądź przekazywania cyfrowych treści, cyfrowych zawartości.

Cyfrowy przekaz rządzi się swoją logiką, cyfrowa rzeczywistość przedstawiona posiada swoją stylistykę. Do wytworzenia cyfrowych treści potrzeba specyficznych umiejętności, innych od tych, które są niezbędne do "wyprodukowania" treści drukowanych. Potrzebni są do tego fachowcy - ludzie z odpowiednimi kwalifikacjami i kompetencjami. Potrzebni są coraz bardziej ci, którzy będą potrafili posłużyć się myszką i klawiaturą dla osiągnięcia zamierzonego efektu - czy to komercyjnego, czy społecznego, czy edukacyjnego, czy propagandowego, czy psychologicznego - tak jak ludzie epoki pisma potrafią posługiwać się piórem, maszyną do pisania czy też nawet komputerowym edytorem tekstu.

Cywilizacja cyfrowa również będzie potrzebować swoich Szekspirów, Dostojewskich czy Kartezjuszów i Kantów. W związku z tym przed instytucjami oświatowymi i całym systemem edukacyjnym staną nowe wyzwania o wielkim znaczeniu. Trzeba tych ludzi odpowiednio przygotować, wyedukować, uświadomić, wyposażyć w umiejętności warsztatowe i mądrość życiową, by potrafili jak najlepiej, z pożytkiem dla innych, wykorzystać dostępne cyfrowe narzędzia.

Cywilizacja pisma, cywilizacja druku wykształciła odpowiedni system przygotowywania ludzi niezbędnych przy procesach obróbki słowa pisanego. W różnych rodzajach szkół, na kolejnych szczeblach procesu edukacji kształcą się filolodzy, redaktorzy, korektorzy, dziennikarze, drukarze, graficy czy bibliotekarze. Jeżeli nawet w swojej pracy używają już dzisiaj komputera, to i tak są ludźmi kultury druku. Taki sam system szkolnictwa musi powstać również w obrębie cywilizacji cyfrowej. I powstanie, bo takie będą wymogi ze strony dostawców cyfrowych treści. Z czasem nie wystarczy już sam zapał i entuzjazm pionierów i pasjonatów, by obsłużyć chociażby całe zapotrzebowanie społeczne na tworzenie stron WWW . Potrzebna będzie rzesza profesjonalnych, dobrze przygotowanych, znających swój fach webmasterów czy webdesignerów, specjalistów od organizacji informacji czy oprawy graficznej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200