Lekcja przywództwa

Dowódca oddziałów specjalnych, kapitan żeglugi morskiej, szef wyprawy wysokogórskiej, kierownik projektu - wszyscy stają przed podobnymi wyzwaniami. Muszą zdobyć autorytet, zainspirować podwładnych do działania i dbać o harmonijny rozwój zespołu.

Dowódca oddziałów specjalnych, kapitan żeglugi morskiej, szef wyprawy wysokogórskiej, kierownik projektu - wszyscy stają przed podobnymi wyzwaniami. Muszą zdobyć autorytet, zainspirować podwładnych do działania i dbać o harmonijny rozwój zespołu.

Kiedy w 1990 r. formowano GROM, przedsięwzięcie było na tyle tajne, że twórca jednostki Sławomir Petelicki, wówczas jeszcze pułkownik, nie mógł wyjawić kandydatom celu i charakteru tworzonego oddziału. Żeby zainteresować najlepszych żołnierzy tą, jak się później okazało, elitarną i cenioną na całym świecie formacją, musiał uciec się do fortelu. Do jednostki powietrzno-desantowej, w której chciał zwerbować żołnierzy, przyleciał helikopterem Mi-2. Zabrał ze sobą wicemistrza świata w ratownictwie morskim i dwóch świetnych snajperów. "Żeby zainteresować ludzi służbą, musiałem postawić przed nimi ambitne zadanie, zaimponować im" - wspomina gen. Sławomir Petelicki, jeden z prelegentów konferencji Kapitał ludzki - wyzwanie dla menedżera zorganizowanej przez redakcję Computerworld. "Kandydatom obiecaliśmy, że jeśli zdecydują się na służbę w nowej jednostce, trafią do najlepszych i przeżyją największą przygodę swojego życia". Dotrzymał słowa. Z wyłonionego wówczas grona Sławomir Petelicki sformował kadrę oficerską GROM-u.

Dobry zespół to początek drogi

Wnikliwa selekcja i odpowiednie skomponowanie zespołu to klucz do sukcesu. Niezależnie od tego, czy zadanie dotyczy grupy żołnierzy, członków wyprawy alpinistycznej czy zespołu projektowego, zasady są bardzo podobne.

Lekcja przywództwa

Jacek Gmoch - trener piłkarski

W grupie powinni znaleźć się zarówno ludzie wyróżniający się zdolnościami merytorycznymi, jak i tacy, których największą zaletą jest umiejętność pracy w zespole i działania na rzecz spójności tego zespołu. Grupa złożona z samych liderów i pracowników przekonanych o swoich najwyższych kwalifikacjach nie zdoła zrealizować nawet prostych zadań. Występujący na konferencji wybitny polski himalaista Krzysztof Wielicki przyznał, że najgorszą wyprawą, w jakiej kiedykolwiek brał udział, była ta zorganizowana przez Reinholda Messnera. Słynny Włoch zaprosił do udziału we wspinaczce najwybitniejszych w owym czasie himalaistów. "Całkowita klapa. Nie osiągnęliśmy niczego" - wspomina Wielicki.

Futbolowy guru Jacek Gmoch wytykał błędy popełnione przez szefostwo słynnego klubu Real Madryt. Sprowadzeni do Madrytu gwiazdorzy pozbawieni motywacji i skupieni na własnym ego ustępują głodnym sukcesu, teoretycznie słabszym rywalom. Sukces w ostatnich Mistrzostwach Europy odniesiony przez grecką drużynę piłkarską, złożoną z dość przeciętnych zawodników, potwierdza wagę selekcji i kompozycji zespołu. "Trener nieraz musi posadzić gwiazdę na ławce i na jej miejsce wpuścić na boisko wyrobnika, jeśli jego gra lepiej przysłuży się drużynie niż indywidualne popisy gwiazdora" - mówi Jacek Gmoch, który święcił sukcesy w piłce polskiej i greckiej.

Zarówno w ekipie Messnera sprzed lat, jak i w dzisiejszym Realu Madryt, zamiast gwiazd przydałoby się kilku "pracowników osiowych", którzy potrafią załagodzić konflikty powstające w grupie. Właśnie oni utrzymują spójność w grupie w sytuacjach kryzysowych. Dzięki przywiązaniu do zespołu decydują o wyznawanych przez niego wartościach.

"Dzisiaj przynajmniej 50% każdego dużego zespołu stanowią ludzie, których można określić mianem «pracowników najemnych». Gotowi do pracy od godziny do godziny, niezbyt skłonni do poświęceń" - mówi ojciec Maciej Zięba, prowincjał zakonu Ojców Dominikanów. To ta grupa wprowadza do zespołu pewną inercję, łagodzi skutki zmian wprowadzanych w zespole. Dzięki przywiązaniu do formalnych procedur ułatwia administrację. "Najemnicy" zapewniają stabilność w obrębie zespołu.

Inspirować i współdziałać

Lekcja przywództwa

Krzysztof Baranowski - wybitny żeglarz

Dobre skomponowanie zespołu to początek drogi. Prawdziwy przywódca musi zainspirować swoich podwładnych. Jak to zrobić? "Szef musi od czasu do czasu robić to samo, co podwładni. Nie może stronić od trudnych zadań. Ludzie muszą wiedzieć, że on zdaje sobie sprawę z tego, co oni czują" - mówi gen. Sławomir Petelicki.

Zgadza się z nim Krzysztof Wielicki, jeden z pięciu pierwszych zdobywców Korony Himalajów (wszystkich 14 najwyższych szczytów świata) i kierownik niezliczonej liczby wypraw wysokogórskich. "Trzeba być ze swoim zespołem na dobre i na złe, robić to wszystko co oni. W takich sytuacjach nawet jeśli czasem szef robi coś gorzej od reszty zespołu, nie poderwie to jego autorytetu" - mówi.

"Robić coś z zespołem" w przypadku Krzysztofa Wielickiego i gen. Sławomira Petelickiego oznacza narazić się na niebezpieczeństwo. Często oznacza konieczność przełamania lęków. Gen. Petelicki do dziś z niechęcią wspomina ćwiczenia z nurkowania w ciemnym i brudnym Bałtyku. Jest jednak pewien, że fakt, iż wraz z żołnierzami wziął udział w ćwiczeniach polegających na awaryjnej ewakuacji z łodzi podwodnej, przyczynił się do scementowania grupy i pozyskania zaufania jej członków. Wspólne doświadczanie trudności, sukcesów i porażek podwładnych to nie tylko abecadło działań oddziałów specjalnych i wypraw wysokogórskich. To także klucz do efektywnego zarządzania zespołami ludzkimi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200