MS Windows - Jeszcze trochę polskich liter

Jedną z przeszkód, które musi pokonać każdy użytkownik komputera w naszym kraju, jest nadal kwestia rodzimych znaków diakrytycznych. W MS DOS 5.0 jest wprawdzie polska strona kodowa, lecz kto dziś używa klawiatury zgodnej z PN ileś tam i jak wygląda np. Norton Commander po jej instalacji?

Jedną z przeszkód, które musi pokonać każdy użytkownik komputera w naszym kraju, jest nadal kwestia rodzimych znaków diakrytycznych. W MS DOS 5.0 jest wprawdzie polska strona kodowa, lecz kto dziś używa klawiatury zgodnej z PN ileś tam i jak wygląda np. Norton Commander po jej instalacji?

DOS jednakże, to środowisko znakowe i kwestia ogonków wydaje się być w nim w znacznym stopniu opanowana. Powszechne stosowanie różnych "wynalazków" polegających na sprzętowej lub softwarowej modyfikacji zawartości generatorów znaków monitora i drukarki oraz instalowaniu programików zmieniających wartości kodów klawiatury załatwia sprawę w sposób zadowalający (z punktu widzenia pojedynczego użytkownika, oczywiście).

W MS Windows

jest nieco inaczej. Lepiej, ponieważ praca w trybie graficznym daje bardziej rozbudowane możliwości operowania wieloma rodzajami czcionek, gorzej, gdyż dostępne nakładki spolszczające (np. PolWin) rozwiązują omawianą kwestię tylko częściowo, dostarczając co najwyżej trzech krojów polskich liter i to na dodatek rastrowych. Wyjątkiem jest tu pakiet UniWin, zawierający trzy fonty do Adobe Type Manager. Zatem problem polega nie tyle na tym, jak pisać po polsku, ale czym.

Bo cóż z tego, że np. w wersji 3.1 MS Windows znajdują się znakomite czcionki wektorowe True Type? Są one praktycznie bezużyteczne, ponieważ, jak na razie, nie zawierają polskich znaków diakrytycznych. (Jaka jest różnica między czcionką rastrową i wektorową widać na rys. 1).

A przecież apetyt rośnie w miarę jedzenia i chciałoby się mieć chociaż świadomość, że gdy zajdzie potrzeba, uda nam się napisać dużymi ozdobnymi literami, o przyzwoitej (czyt. najwyższej) jakości, jakieś "Serdeczne Życzenia", czy "Wesołych Świąt", nie mówiąc już o poważniejszych zastosowaniach wynikających z omawianego tematu. (rysunek 4)

Jednym z lepszych i co najważniejsze sprawdzonych rozwiązań tej kwestii jest uzupełnienie MS Windows o aplikację typu font manager pozwalającą wykorzystywać skalowane kroje pisma, które zawierają polskie znaki diakrytyczne. Takich programów jest kilka (np. HP-Intellifont for Windows, Atech Publisher's PowerPack, czy dostarczany z Ami Pro Adobe Type Manager). Jednakże najwygodniejszym z nich wydaje się być Bitstream Facelift 2.0 for Windows. (rys. 2)

Cóż to takiego?

Program ten dostarczany jest na trzech dyskietkach zawierających moduł zarządzający fontami oraz po 16 podstawowych krojów pisma wektorowego w formatach Speedo i PostScript Type 1. Do jego prawidłowej instalacji potrzeba co najmniej 2 MB pamięci operacyjnej (lepiej mieć 4), ok. 3 MB wolnego miejsca na twardym dysku i mniej więcej 5 minut wolnego czasu, po którym już możemy cieszyć oczy gładziutkimi polskimi literami, dającymi się skalować, zależnie od aplikacji, od 6 do 48, 60, 72 lub więcej punktów drukarskich.

Bitstream, jest bardzo łatwy w obsłudze. Po jednokrotnym skonfigurowaniu działa samoczynnie, tak, że praktycznie nie zauważa się jego obecności, a wszystko, co należy wykonać w celu "wyregulowania" programu sprowadza się do wskazania, który zestaw znaków ma być aktywny i ewentualnego ustawienia drukarki.

Kroje pochodne

Wspomniane 16 fontów to dużo, jeżeli weźmiemy pod uwagę, że są one jedynie typami podstawowymi, od których możemy uzyskać kroje pochodne. Należą do nich, częściowo zależnie od używanej aplikacji m.in.: Bold (pogrubiony), Italic (kursywa), Outline (z obwódką), Underline (podkreślony), itp. Ponadto, możemy dołączyć jeszcze kilka setek innych krojów produkcji Bitstream, albo tak skonfigurować program, aby wykorzystywał czcionki zgodne z PostScript Type 1, czyli np. z pakietu UniWi. A to jest już coś.

Z zarządzaniem czcionkami ściśle związane jest pojęcie grupy. Pozwala ono bowiem na łączenie wybranych krojów pisma w oddzielne grupy np. korespondencja, ozdobne itd., dzięki czemu nie ma potrzeby uaktywniania wszystkich fontów (oszczędność pamięci), a jest możliwość zastępowania jednych krojów innymi, bez konieczności każdorazowego przeformatowywania dokumentu.

To jeszcze nie wszystko. W Bitstream Facelift mamy osobne narzędzie, pozwalające wpływać na wygląd liter. Fills'n'Shadows (wypełnienia i cienie), tak się ono nazywa, a służy do tworzenia kształtów pochodnych od tych, których dostarcza producent. Z tą jednak różnicą, że ich wygląd jest prawie całkowicie zależny od naszego widzimisię (np. możemy zafundować sobie zestaw pasiastych literek, cieniowanych pod zadanym kątem - patrz rys. 3). Wystarczy jedynie pooperować trochę myszą i kolejna czcionka gotowa. Jeśli ją zapiszemy, będzie do wykorzystania w przyszłości.

Wymagania sprzętowe

Niestety nie ma nic za darmo. Bitstream Facelift jest programem stale obecnym w pamięci komputera i generującym potrzebne czcionki ekranowe i drukarkowe na bieżąco. Oznacza to, że na dysku zapisane są jedynie podstawowe informacje dotyczące wzorcowych fontów, a program tworzy je każdorazowo na potrzeby okienkowych aplikacji. Z tego powodu zużywa sporo pamięci.

Autorzy programu starali się poczynić tu, bardzo daleko idące oszczędności. O ile jest to tylko możliwe, Bitstream stara się zachowywać kroje, które już raz wytworzył. Do tego służy tzw. cache, czyli obszar RAM-u, w którym przechowywane są fonty wygenerowane przez program. Istnieje ponadto możliwość automatycznego zapisania zawartości cache na dysku po skończeniu pracy z Windows i wczytania jej przy ponownym uruchamianiu tego środowiska.

Podczas konfiguracji mamy również wybór, do jakiej wielkości MS Windows może wykorzystywać własne czcionki rastrowe, czyli określamy próg działania Faceliftu. W pewnym stopniu przyspiesza to pracę, gdyż nie traci się czasu na generowanie tego, co da się odczytać z dysku. Lecz niestety, ze względu na nieszczęsne ogonki, nadaje się do wykorzystania tylko częściowo.

Program obsługuje wszystkie typy drukarek zgodne z Windows, pozwalając jednocześnie na regulację takich parametrów jak np. stopień nasycenia wydruku. Jednakże w przypadku niektórych drukarek laserowych (PostScript!) trzeba będzie dokupić jeszcze tzw. PostScript Companion Pack, po to, aby uniknąć niezgodności między ekranem a wydrukiem. Wszak, z założenia, Bitstream Facelift, to "pełny WYSIWYG".

I jeszcze jedna sprawa. Opisywany program rozwiązuje generalnie kwestię polskich znaków na ekranie i drukarce, nie posiada jednak, bo nie jest od tego, sterownika klawiatury. Należy więc go kupować po zaopatrzeniu się w jakiś Win (PolWin itp.) i traktować jako uzupełnienie i rozszerzenie możliwości MS Windows, nie zaś jako wyłączne lekarstwo na ogoniaste litery.

Program: Bitstream Facelift 2.0 udostępniła firma MSP Producent: Bitstream Inc, cambridge, MA Warszawa ul. Zielna 39.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200