Ciepło - zimno, czyli sex appeal felietonisty

Tak się jakoś złożyło, że od dawna nie otrzymuję papierowych numerów CW. Dzieje się tak dzięki uprzejmości firmy Poczta Polska Przedsiębiorstwo Państwowe, która potrzebuje około dwóch miesięcy, aby dostarczyć materiały drukowane (niższa taryfa) na drugi brzeg Atlantyku.

Tak się jakoś złożyło, że od dawna nie otrzymuję papierowych numerów CW. Dzieje się tak dzięki uprzejmości firmy Poczta Polska Przedsiębiorstwo Państwowe, która potrzebuje około dwóch miesięcy, aby dostarczyć materiały drukowane (niższa taryfa) na drugi brzeg Atlantyku.

Nie czytam też numerów online, bo Redakcja z pewnych powodów blokuje dostęp do większości artykułów tylko dla subskrybentów, a mnie nie udało się załapać na ten zaszczyt. Jak więc widzą Państwo, nie jestem traktowany przez mego pracodawcę w rękawiczkach, powiedziałbym, że w ogóle nie jestem traktowany. Zdarzyło mi się raz przez przypadek zajrzeć na stronę CW:https://www.computerworld.pl/punkt/default.asp i odkryć, że znajdują się na niej podobizny 4 stałych felietonistów oraz Włodzimierza Serwińskiego, który od 3+ lat do CW nic nie napisał, ale psim swędem wszystkie jego teksty są dostępne dla każdego.

Proszę nie myśleć, że narzekam. Muszę tu jasno i otwarcie stwierdzić, że lubię CW, lubię RedNacz oraz lubię Czytelników. Nie rozumiem jednak, co wspólnego ma wygląd felietonisty z jego pisaniną. Czy felietony czytaliby Państwo z innej perspektywy, gdyby okazało się, że mam zeza zręcznie wyretuszowanego na zdjęciu? Na szczęście nie mam... Czy opuszczaliby Państwo moje pisanie, gdyby okazało się, że jestem łysiejącym facetem, który dał swoją fotkę sprzed dwudziestu lat (nie jestem i nie dałem). Albo gdyby na zdjęciu usunięto aparat poprawiający zgryz (mam, ale nie usunięto, bo się nie uśmiecham)??? A więc po co w ogóle zawracać sobie głowę?! Tym bardziej, że zdjęcia powinny być aktualizowane przy każdej okazji postrzyżyn, zapuszczenia brody lub zastosowania botoxu. Nie jestem próżny, ale twierdzę, że na łamach CW wyglądam siermiężnie i ponuro, co jak mi się wydaje zupełnie nie pasuje do mojej rogatej duszy.

Jak wiadomo w prawdziwej demokracji nie ma nic lepszego niż wolne wybory. Dotyczy to także wyglądu Państwa felietonisty. Trudno mi urządzić konkurs piękności na stronach CW, mogę jednak wziąć udział w podobnej zabawie w Internecie. Zapewne młodsi Czytelnicy, a szczególnie Czytelniczki, znają stronęhttp://www.hotornot.com/ , na której pojawiło się już ponad 11 mln zdjęć, a głosowano więcej razy niż jest ludzi na Ziemi. Wybrałem trzy zdjęcia z domowego archiwum i poddałem je pod osąd publiczny, wyniki zaś umieściłem na stronie:http://www.apple.com.pl/kuba/hotornot.html . W chwili gdy piszę te słowa zdecydowanie wygrywa zdjęcie rozczochrane przez wiatr, zrobione przez żonę. Tymczasem dwa pozostałe, zrobione przeze mnie samego w lustrze oraz w balonie na wysokości 2 km, wyraźnie nie cieszą się powodzeniem. Zwracam uwagę, że wynik głosowania nie jest prostą średnią, lecz uwzględnia sposób głosowania, tj. wagę oddanych głosów na stronie:http://www.hotornot.com/pages/faq.html#faq18

Obejrzawszy nieco zdjęć pań z grupy wiekowej 40+ muszę stwierdzić, że rozumiem, dlaczego moja średnia nawet nie zbliża się do wyników wielu z nich. No cóż, nie mam czego pokazywać poniżej podbródka poza kilkoma fałdami, nawet jak się bardzo napnę i odpowiednio pochylę. Może gdybym wyeksponował mięśnie brzucha, to dostałbym jakieś 1,5 punktu więcej, ale pewnie moderatorzy w ogóle nie dopuściliby takiego zdjęcia do konkurencji. Mam nadzieję, że koledzy felietoniści poddadzą się podobnej próbie, po której będziemy mogli spokojnie usunąć wszystkie zdjęcia z łamów CW. W każdym razie wiadomo będzie, który z nas jest najbardziej sexy.

O ile oczywiście koledzy nie będą obniżali wyników konkurentów - z ręką na sercu pragnę oświadczyć, że nie głosowałem sam na siebie ani razu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200