Elektroniczny standard

Rozmowa z Konradem Korobowiczem, prezesem zarządu Inteligo Financial Services SA, spółki należącej do PKO BP.

Rozmowa z Konradem Korobowiczem, prezesem zarządu Inteligo Financial Services SA, spółki należącej do PKO BP.

Z przeprowadzonej przez TNS OBOP w lutym br. ankiety wynika, że zaledwie 14% internautów powyżej 15 roku życia korzysta z usług bankowych za pośrednictwem Internetu. Czy uważa Pan, że bankowość elektroniczna w Polsce odniosła sukces?

Cztery lata temu, przygotowując się do uruchomienia Inteligo, zleciliśmy przeprowadzenie w kilku miastach badań focusowych, w trakcie których przedsiębiorcy mieli dyskutować o bankowości internetowej. Wówczas żaden z nich nie przejawiał zainteresowania umieszczeniem swoich pieniędzy w banku internetowym. Dzisiaj 20% rachunków w Inteligo to konta firmowe.

Cztery lata temu ofert bankowości internetowej było tak mało, że banki wirtualne zostały odebrane jako zupełnie nowa kategoria. W tej chwili praktycznie wszystkie banki wzbogaciły ofertę o rozwiązania pozwalające na zdalny dostęp do rachunków. W ciągu ostatniego roku łączna liczba rachunków internetowych w Polsce wzrosła o ponad 50%.

zobacz też

Sukces niemurowany

Wcale nie tak dawno bankowość internetowa budziła ogromne obawy. Dzisiaj usługi internetowe stały się standardowym elementem oferty bankowej. Ocenia się je tak samo, jak ofertę tradycyjną. Problemem staje się fakt, że bank nie działa w środku nocy przez 2 godziny! Proszę zwrócić uwagę na zmianę, jaka się dokonała. Jeszcze nie tak dawno dostęp do pieniędzy ograniczały godziny pracy oddziału. Obecnie klienci przyzwyczajeni są do tego, że bank czynny jest całą dobę. Kiedy realizowane są przerwy techniczne, użytkownicy błyskawicznie zgłaszają reklamacje, że czegoś nie mogą zrobić. Nawet o 5 rano! Uważam, że to sukces.

Co przyciąga nowych klientów?

Elektroniczny standard

Konrad Korobowicz

Przede wszystkim coraz lepszy produkt. Należy zwrócić uwagę, że nie jest to ten sam produkt co kilka lat temu. Największe zalety bankowości internetowej są powszechnie znane - dostęp do rachunku z dowolnego miejsca o każdej porze. Stale wprowadzane są jednak udogodnienia. Często ich źródłem jest raczej dobry pomysł niż zastosowania nowej technologii. Od pewnego czasu w Inteligo można dokonywać płatności w Internecie. Kiedy wprowadzaliśmy usługę "Płacę z Inteligo", nie sądziliśmy, że w krótkim czasie za jej pośrednictwem dokonywane będą transakcje o wartości miliona złotych miesięcznie. Udogodnieniem jest także wprowadzenie możliwości rozliczania się z Urzędem Skarbowym czy ZUS. Bankowość internetowa ma tę zaletę, że nowe usługi można wprowadzać do oferty w bardzo krótkim czasie. W banku tradycyjnym przedsięwzięcie tego typu to niezwykle skomplikowane zadanie, związane np. z przygotowaniem mailingu do kilkuset tysięcy osób.

Czy zagrożenia bezpieczeństwa, zjawiska takie jak phishing, czyli wyłudzanie numerów rachunków i kart kredytowych oraz haseł do nich, hamują wzrost bankowości internetowej?

Moim zdaniem phishing pokazuje przede wszystkim, że systemy bankowe gwarantują wysoki poziom bezpieczeństwa. Dotyczy to strony technicznej, ale także organizacyjnej. Skoro podejmowane są próby wyłudzania informacji w celu zapewnienia sobie dostępu do cudzych pieniędzy, to znaczy, że trudno je zdobyć w inny sposób. Phishing to nie sprawka hackerów, ale zwykłych oszustów. Zjawisk tego typu nie uda się wyeliminować. Zawsze istnieli oszuści i osoby podatne na ich działania.

Niemniej poczucie bezpieczeństwa jest bardzo ważne. Dlatego wprowadzane są nowe zabezpieczenia.

W Inteligo od ub.r. jako pierwsi w korespondencji z klientami zaczęliśmy stosować podpis cyfrowy.

Nie jest to jednak podpis kwalifikowany...

Obawiam się, że spopularyzowanie podpisu kwalifikowanego wśród klientów detalicznych będzie bardzo trudne. Podstawowy problem dotyczy kosztów. Jeśli nawet wykorzystanie podpisu wiązałoby się z opłatą w wysokości 100 zł, to namówienie setek tysięcy Kowalskich na tego rzędu wydatek jest mało realne. Do tego dochodzą kłopoty związane z zapewnieniem pomocy użytkownikom, którzy muszą coś podłączyć do komputera i skonfigurować. Dla wielu osób, które korzystają tylko z edytora tekstu i przeglądarki internetowej, jest to bariera nie do przejścia.

Czy to oznacza, że banki nie wiążą dużych nadziei z popularyzacją kwalifikowanego podpisu elektronicznego?

Wręcz przeciwnie. Wiązane są z nim ogromne nadzieje i bardzo nam na jego wprowadzeniu zależy. Rozwiązałoby to wiele problemów, w tym m.in. zawierania nowych umów bankowych. Na razie ciągle musimy nawiązywać kontakt z klientem w świecie realnym.

Sytuacja zmieni się z chwilą, w której urzędy państwowe będą nagradzały za korzystanie z tego typu rozwiązań lub nie będą dawały innej możliwości. Wydaje mi się, że sama oferta handlowa nie będzie w stanie zachęcić klientów.

Duże nadzieje w związku z tym wiąże się z telefonią komórkową. Umieszczenie infrastruktury związanej z obsługą podpisu elektronicznego w aparatach telefonicznych mogłoby spowodować przełom.

Czy spektakularne porażki, takie jak brak zainteresowania usługami WAP, nie zachwiały w środowisku bankowym wiary w telefonię komórkową?

O porażce WAP zadecydował przede wszystkim poziom złożoności rozwiązania, a także ograniczenia technologiczne - zbyt małe rozmiary ekranów telefonów, zrywanie sesji. Mimo to WAP jest funkcjonalnie bardzo ciekawym rozwiązaniem i część klientów nadal z niego korzysta. Nie zamierzamy wycofywać go z oferty.

Technologia WAP raczej nie będzie się już rozwijać, ale urządzenia mobilne przyniosą rewolucję w bankowości. Pozwalają na wprowadzenie zmian w życiu człowieka, jednocześnie podnosząc jego jakość. Za ich pośrednictwem wiele spraw można załatwić zdalnie, bez dostępu do komputera, w ciągu minuty.

Czy taka rewolucja może dokonać się za sprawą technologii SimToolKit?

Cały czas wierzę w SimToolKit. Pozwala ona na budowanie ciekawych usług, choć w sensie handlowym są one niepełne. Jeżeli musimy tłumaczyć klientowi, że usługa działa tylko pomiędzy klientami posiadającymi telefon u danego operatora, a w przypadku innych dostępne są tylko pewne jej elementy, to jest to usługa niepełna. Klienci chcą rozwiązań prostych.

Niemniej, z punktu widzenia usług bankowych, SimToolKit to niezwykle ciekawe rozwiązanie. Niech za przykład posłuży Direct Debit. Usługa nadal budzi obawy klientów. Decyduje o tym brak elementu akceptacji przelewu. Klienci boją się, że zbyt dużo zapłacą. Wprowadzenie elementu potwierdzenia przy użyciu technologii SimToolKit mogłoby wpłynąć na popularyzację usług funkcjonalnie podobnych do Direct Debit. System nadal pamiętałby o terminie płatności i przypominał o niej klientowi, przygotowując przelew, jednak ostateczna decyzja co do realizacji płatności pozostawałaby po stronie klienta. W tej roli nie sprawdza się poczta elektroniczna. Nie każdy codziennie czyta pocztę, tymczasem komórkę ma przy sobie większość osób przez cały dzień. Wprowadzenie takich rozwiązań nie wiąże się nawet z dużymi kosztami. Wymaga jednak skomplikowanej pracy integracyjnej pomiędzy bankami i operatorami komórkowymi.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200