Spór Borlanda z Lotusem

Jak już informowaliśmy, Sąd Okręgowy w Bostonie orzekł, że menu używane w Quattro Pro jest zasadniczo podobne do menu wykorzystywanego w Lotus 1-2-3. Sędzia Robert Keeton, który prowadził także sprawę Lotusa przeciw Paperback Software International Inc. i Mosaic Software stwierdził, że do ustalenia pozostała tylko sprawa odszkodowania. Borland natychmiast usunął zaskarżony plik i dostarczył inne menu. Sprawę uważa jednak za otwartą i złożył odwołanie. Na 23 września wyznaczone zostało przez sąd spotkanie rozjemcze stron.

Jak już informowaliśmy, Sąd Okręgowy w Bostonie orzekł, że menu używane w Quattro Pro jest zasadniczo podobne do menu wykorzystywanego w Lotus 1-2-3. Sędzia Robert Keeton, który prowadził także sprawę Lotusa przeciw Paperback Software International Inc. i Mosaic Software stwierdził, że do ustalenia pozostała tylko sprawa odszkodowania. Borland natychmiast usunął zaskarżony plik i dostarczył inne menu. Sprawę uważa jednak za otwartą i złożył odwołanie. Na 23 września wyznaczone zostało przez sąd spotkanie rozjemcze stron.

Decyzja sędziego Keetona wywołała liczne kontrowersje w przemyśle komputerowym. Przedstawiciel jednej z firm w Bostonie powiedział z satysfakcją: "Nikt już teraz nie skopiuje bez modyfikacji czyjegoś interfejsu." Inni komentatorzy oceniali decyzję sędziego Keetona bardziej krytycznie. Przyjmuje ona - ich zdaniem rozszerzoną interpretację prawa copyright, obejmując nim także wygląd i sposób posługiwania się programem ("look and feel"). Jest sprawą dyskusyjną, czy jest to tendencja słuszna. Dla przemysłu może się okazać niekorzystna.

Jak twierdzą zwolennicy kompromisu - Lotus ma prawo korzystać z dobrych pomysłów swoich programistów. Takim pomysłem jest także wygodnie skonstruowane menu. Z drugiej strony, użytkownicy nie lubią uczyć się nowych rozkazów uruchamiających te same funkcje w programach różnych producentów. Należałoby więc uznać i potwierdzić prawnie, że instrukcje wykorzystywane do uruchomienia funkcji w programach, podobnie jak np. sposób wykorzystania klawiszy Shift i Ctrl dla uzyskania specyficznych liter alfabetu lub komend dla drukarki, należą do Public Domain. Wtedy ochronie copyright podlegać będzie tylko sposób wykonania funkcji przez program, a nie sposób porozumiewania się użytkownika z programem.

Dodajmy, że taka zawężona interpretacja prawa copyright ma już precedens. Przyjął ją niedawno Sąd Okręgowy w Nowym Jorku w sporze między Computer Associates a Altai.

Sądy okręgowe, jak widać różnią się opinią co do zakresu ochrony praw producentów softwaru. Kwestia ta więc trafi najprawdopodobniej niebawem do Sądu Najwyższego. (jac/IDG)

Co na to prezes Borlanda?

Bezpośrednio po tym, jak sąd w Bostonie uznał Quattro Pro za twór piracki, prezes Borlanda Philippe Kahn udzielił wywiadu magazynowi "Computerworld Hong Kong". Przytaczając fragmenty tego wywiadu musimy się zastrzec, że krytyczna ocena perspektyw Lotusa, wyrażona przez szefa Borlanda, niekoniecznie odpowiada poglądom redakcji "ComputerWorld Poland".

- W niedawno ogłoszonym wyroku sąd uznał, że Quattro Pro naśladuje program Lotus 1-2-3. Czy jest to porażka dla Borlanda?

- Wszyscy w przemyśle komputerowym oczekiwali takiego wyroku i my też. Wszyscy wiedzieli, że znaleziono sędziego, który uzna roszczenia Lotusa. To jedyny sędzia na świecie, który zajmuje tak osobliwe stanowisko w sprawie praw autorskich. Gdyby jego poglądy uznać za obowiązujące, nielegalne stałoby się produkowanie wszelkich kompatybilnych komputerów i programów. W istocie sędzia zarządził, że instrukcje podlegają prawu autorskiemu. A przecież prawo nie może zabronić stosowania pewnych komend w komputerze. Wnieśliśmy odwołanie i wyrok ten zostanie uchylony w rozprawie apelacyjnej.

To niemądra decyzja. Szkodzi nie nam, tylko przemysłowi komputerowemu. W każdym razie szkodziłaby, gdyby pozostała w mocy.

Myśmy po przyjęciu Ashton-Tate stanęli na dokładnie odwrotnym stanowisku. Niech kto chce używa języka dBase i tego programu. Lotus postępuje odwrotnie, popełnia błąd i traci na popularności. Na ich korzyść działa bowiem okoliczność, że pewne programy były kompatybilne z 1-2-3. Teraz nikt już nie powie: "Mój program jest kompatybilny z 1-2-3". Będzie się bał, że Lotus poda go do sądu.

- Co chcę podkreślić - Borland popiera otwarte standardy w przemyśle. Te same instrukcje, te same pliki, te same struktury, itd. [...]

- Lotus szuka jednak nowego celu. Czy Pana zdaniem będzie nim program Notes?

- Notes to interesujący produkt. Lotus wykonał pionierską pracę; choć wcześniej, technologię tę opracowano w Iris Technologies. Lotus odkupił od nich licencję.

- Jak będzie wyglądał program, który przeciwstawicie programowi Notes?

- Nie chciałbym mówić o produkcie, którego jeszcze nie ma na rynku.

- Jak pisze "The Wall Street Journal" Lotus i Apple zamierzają przyspieszyć tłumaczenie aplikacji na języki obce i wypuszczać tego samego dnia różne wersje językowe nowych programów. Czy Borland będzie robić coś podobnego?

- Pod tym względem zaszliśmy dalej niż ktokolwiek inny. Niech Pan popatrzy na Quattro Pro for Windows. Oferowany jest jednocześnie w różnych wesjach językowych. Wypuszczamy wersję francuską i niemiecką razem z angielską. Japońska będzie gotowa 90 dni później. Pod tym względem dobrze sobie radzimy.

- Paul Brainerd, prezes Aldusa, powiedział nam ostatnio, że przyszłe produkty tej firmy będą miały zarezerwowaną podwójną liczbę bajtów na znak, tak żeby można było szybko wyprodukować różne lokalne wersje. Czy potraficie przebić taką ofertę?

- Myślę, że to nie jest inteligentne rozwiązanie. Jeśli wprowadza się podwójną liczbę bajtów, program wolniej pracuje i w amerykańskich i europejskich wersjach. Jak można wtedy rywalizować z innymi, szybszymi produktami, które nie są tak obciążone i zabierają mniej pamięci? Myślę, że gdy Paul to spostrzeże, nie wprowadzi tego rozwiązania do PageMakera. Będą raczej produkować rozmaite wersje, tak jak my.

- Wrócmy do Lotusa. Mimo Pana niepochlebnych uwag, ciągle się mówi, że dojdzie do połączenia Borlanda i Lotusa. Czy za tymi plotkami coś się kryje?

- Były takie spekulacje, że Borland kupi Lotusa. Opierały się na założeniu, że my mamy najlepszą technologię w arkuszach kalkulacyjnych, a Lotus uzyskuje patent na produkty nowej generacji w technologii grup roboczych. W maju uzyskali oni pierwsze miejsce w sprzedaży arkuszy kalkulacyjnych. Wydawało się więc, że byłoby rozsądne zrobić z nimi to samo, co zrobiliśmy z Ashton-Tate.

Dziś, już myślimy inaczej. Kapitał Lotusa wynosi ok. 600 mln USD. Kapitał Borlanda 1.2 do 1.3 mld USD. Jesteśmy dwa razy więksi od nich. Jest jednak coraz mniej prawdopodobne, że zechcemy wydać pieniądze, żeby kupić Lotusa.

Zdecydujemy, jak mamy postąpić, gdy się przekonamy, jak się sprzedaje Quattro Pro for Windows. Teraz mamy umowę z Price Waterhouse, że przechodzą z Lotusa 1-2-3 na Quattro Pro. Kiedyś myśleliśmy, że takiego zasięgu nie zdobędziemy bez nazwy Lotusa. Teraz widzimy, że jakość Quattro Pro jest jego najlepszą reklamą. Tak więc, kupowanie Lotusa ma coraz mniej sensu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200