Zdalny, ale szybki

Serwery zdalnego dostępu najnowszej generacji klasy enterprise (dla przedsiębiorstw) pracują bardzo szybko, są łatwe w obsłudze i poddają się bez trudu operacji rozbudowy. Konkurencja jest bardzo ostra i wyścig na tym rynku ciągle nabiera tempa.

Serwery zdalnego dostępu najnowszej generacji klasy enterprise (dla przedsiębiorstw) pracują bardzo szybko, są łatwe w obsłudze i poddają się bez trudu operacji rozbudowy. Konkurencja jest bardzo ostra i wyścig na tym rynku ciągle nabiera tempa.

Ponieważ zdalny dostęp jest już dojrzałą technologią, to producenci serwerów zdalnego dostępu muszą się bardzo starać, aby oferowany przez nich sprzęt mógł stawić czoła konkurencji. Od czasu ostatniego testu serwerów zdalnego dostępu (NW 6/98) znacznie zwiększono ich wydajność, wyposażono w wiele nowych funkcji i usprawniono pracę interfejsów używanych do zarządzania serwerami.

Spośród wszystkich testowanych obecnie serwów zdalnego dostępu najwięcej punktów zdobył produkt przejętej w zeszłym roku przez Lucent Technologies firmy Ascend (Max 6000), który pracuje wyjątkowo szybko i oferuje wiele dodatkowych funkcji. Jednak Max 6000 nie jest bynajmniej doskonałym produktem; nie jest go łatwo rozbudować. Serwer może obsłużyć co najwyżej 96 analogowych połączeń i jest wyposażony tylko w jeden zasilacz (co obniża oczywiście niezawodność pracy tego urządzenia).

Dla porównania, produkt wytwarzany przez firmę 3Com (platforma Total Control Multiservice Access z systemem HiPer Access) da sobie radę nawet wtedy, gdy z jego usług chce korzystać jednocześnie 360 zdalnych klientów, a pod jego "maską" umieszczono dwa zasilacze, które można wymieniać "na gorąco" (nie przerywając pracy urządzenia). System Total Control oferuje też dopracowane funkcje zarządzania, włączając w to opcjonalny moduł EdgeServer Pro Module, który jest przez producenta wstępnie skonfigurowany tak jak standardowy serwer platformy Windows NT 4.0 razem z zarządzającym pracą tego produktu oprogramowaniem RAS (Remote Access Server), zaprojektowanym przez firmę Microsoft.

Skalowalność jest też bardzo silnym punktem serwera produkowanego przez firmę Lucent (Port-Master 4), mogącego obsługiwać jednocześnie do 864 analogowych połączeń.

PortMaster i pozostałe cztery testowane serwery - LanRover Access Switch DPS (Intel), Tigris 3-Slot (Ericsson Datacom Access), Cyber-Switch CSX7010 (Cabletron) i EdgeBlaster (NBa-se-Xyplex) - w ocenie ogólnej pozostają nieco w tyle za produktami wytwarzanymi przez firmy 3Com i Ascend.

Po uruchomieniu testu szybkości transmisji danych przy pobieraniu plików (downloading) okazało się, że serwery Max 6000 i CyberSwitch (Cabletron) pracują o blisko 30 proc. szybciej niż pozostałe produkty. O trzecie miejsce w tej kategorii oceny rywalizowały ze sobą serwery wytwarzane przez firmy Lucent, Intel, Ericsson i 3Com. A różnice między nimi były bardzo małe - nie przekraczały 3 kb/s. Najwolniejszym okazał się serwer EdgeBlaster (NBase-Xyplex).

Zdalny, ale szybki

Zwycięzca naszego rankingu Max 6000 (Ascend)

Serwer Max 6000 (Ascend) na początku pracuje bardzo szybko, ale po zwiększeniu liczby klientów z 10 do 60 wydajność tego produktu spada o 26 proc. Serwery EdgeBlaster (NBase-Xy-plex) i CyberSwitch (Cabletron) nie spisują się też pod tym względem najlepiej: ich wydajność spada wtedy odpowiednio o 39 i 22 proc. Można tylko podejrzewać, że tak duże spadki wydajności biorą się stąd, że każdy z tych serwerów musi wtedy wykonać wiele dodatkowych operacji związanych z kompresowaniem pakietów wysyłanych do klientów.

Serwery PortMaster (Lucent), Tigris 3-Slot (Ericsson) i Total Control (3Com) pracują wyjątkowo stabilnie po zwiększeniu liczby klientów. Po podłączeniu do nich 60 klientów, pracują tylko o 1 proc. wolniej niż wtedy, gdy obsługują 10 klientów. Serwer LanRover (Intel) nie może się już pochwalić tak dobrym wynikiem (spadek szybkości o 9 proc).

Jednak szybkość i stabilność pracy nie znaczą wiele, jeśli producent nie wyposażył serwera w dodatkowe funkcje. A niektóre rozwiązania są już wręcz obowiązkowe. I tak na przykład wszystkie testowane serwery zdalnego dostępu oferują: kompresowanie pakietów w trybie przewidzianym przez standard V.90, mechanizm przypisujący automatycznie zgłaszającym się zdalnym klientom (korzystającym z usług łączy komutowanych) odpowiedni numer IP (pobierając go z puli numerów IP utworzonej przez administratora systemu) czy też autonomiczne narzędzia programistyczne, sprawdzające autentyczność haseł i w razie potrzeby szyfrujące dane.

Jak testowano serwery zdalnego dostępu?

Do testowania użyto 60 pecetów Dell OptiPlex (Pentium 166-MHz i 32 MB pamięci RAM). Pecety transmitowały pięć plików testowych o długości 32 kB każdy, których zawartość odpowiadała wymaganiom stawianym przez standard TSB-38, opracowany przez Electronic Industries Association z myślą o testowaniu modemów. Rolę serwera odbierającego pliki pełnił komputer AST Research Manhattan D (Pentium Pro 200-MHz i pamięć 320 MB), pracujący pod systemem NT Server 4.0 i z serwerem IIS 4.0 (Internet Information Sewer). Testowane serwery używały portu Ethernet 100 Mb/s (Fast Ethernet) do komunikowania się przełącznikiem Networks 350T Ethernet (Bay Networks). Każdy komputer PC połączono z modemem 33,6 kb/s, a wszystkie modemy umieszczono w jednym stojaku typu MP/16 V.34 Total Control (3Com). Pecety transmitowały pakiety używając do tego celu standardowego narzędzia dołączonego do systemu Windows 95 (Dial-up networking) i protokołu PPP (Point to Point Protocol). Modemy przesyłały dane do lokalnej centrali telefonicznej Definity G31 (Lucent). Centrala komunikowała się z testowanym serwerem zdalnego dostępu przez trzy linie ISDN pracujące w standardzie PRI (Primary Rate Interface).

Wszystkie serwery zdalnego dostępu konfigurowano tak, aby mogły rozpoznawać i potwierdzać tożsamość próbujących skorzystać z ich usług użytkowników, posługując się takimi technologiami jak protokół CHA (Challenge Handshake Authentication) i mechanizm przypisujący automatyczne zdalnemu użytkownikowi odpowiedni adres IP. Wszyscy zdalni użytkownicy (klienci) używali tej samej nazwy (identyfikator ID) i tego samego hasła. Wyjątek stanowił serwer zdalnego dostępu CyberSwitch CSX7010 (Cabletron), który wymagał, aby każdy klient korzystający z jego usług legitymował się inną nazwą.

Do mierzenia wydajności serwerów używano specjalnych programów skryptowych, które uruchamiały jednocześnie wiele sesji FTP. Każdy klient dysponował pracującym automatycznie programem skryptowym, który otwierał okno DOS, ładował do niego program FTP dołączany do systemu Windows 95 i wpisywał do okna komplet poleceń inicjujących proces przesyłania plików z pamięci klienta do pamięci serwera (uploading) lub z pamięci serwera do pamięci klienta (downloading). Przepustowości mierzono w odniesieniu do każdego z klientów, pobierając dane statystyczne udostępniane przez program towarzyszący aplikacji FTP. Program ten przy wyliczaniu szybkości transmisji danych ignoruje polecenia generowane przez samą aplikację FTP, podając tym samym rzeczywistą szybkość przesyłania pakietów. Testowanie zaczynano po podłączeniu do serwera zdalnego dostępu 10 klientów, sukcesywnie zwiększając ich liczbę o kolejnych 10, aż do 60 klientów. Każdy test uruchamiano trzy razy, sumowano wyniki i dzielono je przez trzy, uzyskując średnią. Jeśli któreś z połączeń ulegało przerwaniu, test uruchamiano ponownie, aż do momentu, w którym z powodzeniem ukończono wszystkie trzy przebiegi testu.

Mierzone przepustowości przy pobieraniu plików (downloading) były niższe niż przy wysyłaniu (uploading), ponieważ serwer zdalnego dostępu musiał w tym pierwszym przypadku kompresować pliki, co zabierało mu oczywiście trochę czasu. Przy wysyłaniu plików dane są kompresowane przez każdego z klientów.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200