Cel jasny: kształcimy użytkowników

Minęło siedem lat od czasu kiedy do polskiego szkolnictwa zaczęto wprowadzać oficjalnie edukację informatyczną, usankcjonowaną stosownym programem Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Minęło siedem lat od czasu kiedy do polskiego szkolnictwa zaczęto wprowadzać oficjalnie edukację informatyczną, usankcjonowaną stosownym programem Ministerstwa Edukacji Narodowej.

Informacje jakie docierają ze szkolnictwa dość wyraźnie wskazują jednak, że nie dopracowaliśmy się jasnej koncepcji nauczania informatyki w szkołach. Prawie każda robi to na swój sposób, zależnie od posiadanego sprzętu, oprogramowania i przygotowania nauczyciela prowadzącego zajęcia. Oprogramowanie, które trafiło do szkół eliminuje jak gdyby wstępną fazę nauczania. Uczniom od razu każe się skakać na głęboką wodę ucząc ich m.in. programowania w Pascalu Turbo 6.0, zaś jako pierwszy arkusz kalkulacyjny proponuje się niełatwy i w dodatku mało w Polsce popularny Quattro Pro. Liczbę i jakość kadry - określiła w sposób decydujący sytuacja finansowa szkolnictwa. Uczących informatyki jest w szkole za mało, często traktują tę pracę jako dodatkowe zajęcie. Różne kursy polecane przez resort oświaty, uczą nauczycieli rzeczy nieprzydatnych w pracy z uczniami np. Clippera 5.0.

Szkoły nastawione są przede wszystkim na "zdobywanie" sprzętu oraz programów i to przed postawieniem sobie pytania czego będą młodzież uczyć i jaki jest cel tej nauki.

W tej sytuacji za sprawę podstawową uważamy podjęcie dyskusji na temat celu i sposobów nauczania informatyki w szkołach. Zapraszamy do wzięcia udziału w niej nauczycieli oraz tych wszystkich, którym bliskie są sprawy wykorzystania informatyki w gospodarce, administracji, usługach i innych dziedzinach naszego życia. Zapraszamy absolwentów szkół, których uczono informatyki, a także tych, którzy teraz mają do czynienia z tymi absolwentami. Jedni i drudzy potrafią stwierdzić na ile to, czego uczono ich w szkołach, jest przydatne w życiu.

Jako pierwszy materiał na ten temat zamieszczamy rozmowę z Andrzejem Żyławskim - dyrektorem Policealnego Studium Zawodowego im. Jana i Jędrzeja ?niadeckich w Warszawie.

- Dyrektor Biura Informatyki Rządu - Andrzej Florczyk - w wywiadzie udzielonym naszej redakcji (nr 19 z ll maja br.) powiedział m.in., że program nauczania informatyki w Studium, ułożony wspólnie z Biurem Informatyki URM, nie mieści się w ramach żadnego oficjalnego programu. Czym się różni od programów nauczania informatyki w innych szkołach pomaturalnych i czy został ułożony wyłącznie pod kątem kształcenia pracowników administracji państwowej?

- W programie uwzględniono te potencjalne dziedziny, w których najczęściej stosowane są komputery. Naszym podstawowym celem jest kształcenie pracowników administracji, ale w przyszłości mógłby to być szerzej upowszechniony model kształcenia informatycznego młodzieży, zresztą jeden z wielu.

W I semestrze kładziemy nacisk na podstawy stosowania informatyki w prawoznawstwie, ekonomii, statystyce, technikach biurowych, pracy sekretarskiej. Wprowadzamy przedmiot - środowisko pracy. W naszym przypadku najczęściej jest nim mikrokomputer wraz z oprzyrządowaniem. Uczymy jego konfiguracji, uruchamiania, pokazujemy kilka różnych środowisk, myślę tu o systemach operacyjnych, a więc DOS, OS2, Unix, Windows. Ale w I semestrze jest to tylko zasygnalizowane.

W II semestrze wchodzimy już w konkretne aplikacje. Zaczynamy od tego, z czym się najczęściej ludzie spotykają, a więc od edytora tekstu i wprowadzenia do teorii bazy danych. Chodzi o przygotowanie do korzystania z tego typu aplikacji. Uczymy też podstaw obsługi arkuszy kalkulacyjnych.

W III semestrze próbujemy to wszystko scalać i dodajemy przedmiot - systemy operacyjne. Wybór systemu zależy od standardu obowiązującego w kraju. W tej chwili wszystko wskazuje, że będzie to Unix. Może być też inny system otwarty. Od teorii bazy danych przechodzimy w tym semestrze do konkretnych aplikacji. Jako następny zostanie wprowadzony przedmiot: organizacja i przetwarzanie bazy danych.

To najważniejsze bloki zajęć. Na Zachodzie te właśnie przedmioty noszą nazwę systemów informacyjnych. Na przetwarzaniu danych zaczynamy robić ćwiczenia integrujące. Inaczej - integrujemy te aplikacje, z którymi zapoznaliśmy słuchaczy, a więc np. łączymy edytor z arkuszem kalkulacyjnym tworząc listę płac, fakturę, dokument odsyłający do aktów prawnych. Następne bloki tematyczne to: ekonomika i rachunkowość, czyli najbardziej powszechne i użytkowane aplikacje arkuszy kalkulacyjnych.

W IV semestrze mamy przedmiot - środowisko pracy - integracja systemów. Chodzi o to, by m.in. nauczyć naszych absolwentów przejścia z DOS-u na Unix. Następny przedmiot to teletransmisja, a więc teoria i praktyka funkcjonowania sieci, przesyłania danych, organizacja i przetwarzanie danych, przy czym na tym etapie przechodzimy do tworzenia i organizacji bazy danych.

Odmienność naszego programu polega przede wszystkim na tym, że nie wydaje nam się potrzebne nauczanie programowania. Ten program to nic odkrywczego, tak się uczy informatyki w szkołach Europy Zachodniej.

Dopiero później, na V semestrze, zrobimy specjalizację z programowania. Wybierzemy te osoby, które rokują nadzieje na stanie się dobrymi programistami, 5-10 osób, nie więcej. Obecnie regułą jest, że do klasy ze specjalnością programowania przyjmuje się 60-70 osób, a po 2 latach nauczania z 60, które kończą szkołę, 5-6 pracuje w tym zawodzie. Cała reszta idzie do firm, aby pracować z różnymi aplikacjami. Ich umiejętności programowania są bardzo rzadko wykorzystywane.

- Czy młodzież przychodząca ze szkół warszawskich, w których jest sporo pracowni informatycznych, ma już jakieś przygotowanie informatyczne czy też wszystko trzeba zaczynać od zera?

- Czekam na moment, by dostać taką młodzież, która stwierdzi, że to co my proponujemy jest za proste, że oni to wszystko potrafią. Niestety, młodzież z dobrych szkół w większości idzie na studia wyższe. Do szkół policealnych na ogół trafiają ci, którzy nie dostali się na studia. Musimy zaczynać naukę informatyki od podstaw.

- Czego młodzież w szkole średniej powinna się uczyć, aby w szkole pomaturalnej nie zaczynać wszystkiego od początku?

- Powinna znać DOS, nakładkę systemową, umieć posługiwać się przynajmniej jednym edytorem tekstu i arkuszem kalkulacyjnym. Dziś nauczanie informatyki w naszych szkołach średnich zależy od tego, kto uczy. Jeżeli nauczyciel jest programistą, to najchętniej uczy elementów programowania. A przecież nie tędy droga.

- Z jakich aplikacji i materiałów edukacyjnych korzysta Pana szkoła?

- Materiały i oprogramowanie edukacyjne to prawdziwy dramat. Nie ma oprogramowania dydaktycznego z prawdziwego zdarzenia. Brakuje nam np. takich rzeczy jak zastosowanie edytora tekstów w biznesie. Brak programów uczących jak robić biznes plan, sporządzać kartotekę klientów itp. Mojej szkole potrzebne są wydawnictwa pokazujące wykorzystanie aplikacji w różnych dziedzinach życia, w pracy księgowego, magazyniera, sekretarki, w szerzej pojętym biznesie, tworzenie baz danych itp.

- Jest dużo zagranicznej literatury na te tematy. Czy nie można się nią posługiwać?

- Najpierw musi zostać przetłumaczona. Sami przygotowujemy jakieś materiały. Ale po co odkrywać Amerykę?

- W jakim stopniu naukę informatyki utrudnia brak spolszczenia programów?

- Zdecydowanie negatywnie oceniamy ten brak. Tracimy przez to co najmniej 30% czasu przeznaczonego na naukę. Na szczęście już coś ruszyło. Mamy w szkole polską wersję Lotusa, AmiPro, wkrótce ma być polska wersja WordPerfecta, szykuje się spolszczenie Windows. To bardzo przybliży użytkownikom te programy, będzie ogromnym przełomem w nauczaniu i upowszechnianiu informatyki.

- Jakie programy szkoła preferuje, czy korzysta również z polskich aplikacji?

Moja filozofia jest następująca: nie powinniśmy się zbytnio przywiązywać do określonych programów. Nie zasklepiamy się, bo nie jesteśmy kursem szkoleniowym określonej firmy. I dlatego uczymy i QrTekstu i ChiWritera, Lotusa i Quattro Pro. Powinniśmy młodym ludziom stworzyć jak największe możliwości. Oni będą w przyszłości dokonywać wyboru. A więc standard, ale w systemie otwartym - mówiąc językiem informatyki. Jeśli chodzi o bazę danych posługujemy się dBase, zakupioną centralnie dla wszystkich szkół przez resort oświaty.

- Kto uczy informatyki w tej szkole?

- Sytuacja kadrowa nie jest dobra. Na 40 nauczycieli mamy tylko 7 etatowych. Pozostali nauczyciele nie są na stałe związani ze szkołą, bo z tego nie bardzo można dziś wyżyć. W każdej chwili mogę mieć kłopoty kadrowe. Dramat polega na tym, że płace nauczycieli są bardzo niskie. Powinienem móc zatrudniać praktyków i teoretyków. Wszyscy nauczyciele w tej szkole wykorzystują komputer w procesie nauczania, nawet angliści zaczynają po niego sięgać.

- Dziękuję za rozmowę. Zapraszamy do dyskusji na temat programów i celu nauczania informatyki w szkołach.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200