Wraca praca

Cieszą się agencje doradztwa personalnego i młodzi informatycy. Wygląda na to, że minął kryzys na rynku pracy.

Cieszą się agencje doradztwa personalnego i młodzi informatycy. Wygląda na to, że minął kryzys na rynku pracy.

Dwa miesiące temu znajomy poprosił mnie o pomoc w znalezieniu "dwóch zręcznych programistów, znających bazy Oracle i specyfikę obiegu dokumentów". Nowych pracowników szukał jeden z największych operatorów telekomunikacyjnych, firma renomowana i dodatkowo hojny pracodawca. Z propozycją dzwoniłem po kolegach, którzy jeszcze jakiś czas temu deklarowali, że noszą się z zamiarem zmiany pracy. Akcja rekrutacyjna okazała się niewypałem. Nikt z kolegów ani kolegów kolegów nie odpowiedział na ofertę. Czy żaden programista nie jest zainteresowany etatem w dużej, prestiżowej firmie w Warszawie?

"Nie ma się czemu dziwić. Ludzie pozakładali działalność gospodarczą i dobrze sobie radzą, żyjąc z różnych zleceń. Każdy chętnie podjąłby się podwykonawstwa, ale nie chce iść na etat i zamykać sobie drogi" - mówi osoba dobrze znająca rynek pracy. Niewielkie jednoosobowe spółki to najczulszy barometr koniunktury. Ożywienie gospodarcze poprawia nastroje pracodawców. Poniedziałkowy dodatek Gazety Wyborczej w Warszawie - mimo wakacji - liczy ponad 70 stron. Co tydzień można w nim znaleźć kilkanaście ofert dla informatyków. Specjalistów poszukują zarówno duże koncerny, jak i niewielkie spółki specjalizujące się w usługach.

Nie tylko handlowcy

"Jest zdecydowanie lepiej niż dwa lata temu. Sytuacja zaczęła poprawiać się już na przełomie lat 2003/2004. Z dnia na dzień jest lepiej. Wakacje - kiedy jest trochę mniej bieżących zadań - to dobry moment na wdrożenie w obowiązki nowych pracowników" - potwierdza Grzegorz Pyzel z agencji Talents, specjalizującej się w rekrutacji informatyków.

O poprawie sytuacji świadczy nie tylko liczba ofert, ale także ich charakter. W czasie największego kryzysu - 2, 3 lata temu - przedsiębiorstwa rekrutowały niemal wyłącznie handlowców. Firmy szukały przede wszystkim osób, które będą w stanie zdobyć nowe kontrakty na kurczącym się rynku. "Jeśli pojawiały się jakieś oferty dla specjalistów, to były one najczęściej następstwem naturalnej fluktuacji kadrowej - zwolnień, wypadków losowych" - mówi Marta Makowska z agencji Hudson Global Resources.

Dziś pojawiają się dziesiątki ofert dla fachowców niemal wszystkich informatycznych specjalności - administratorów sieci i programistów, wdrożeniowców systemów zintegrowanych (zwłaszcza SAP) i specjalistów ds. bezpieczeństwa. Coraz więcej ofert dotyczy stanowisk menedżerskich. Firmy rozbudowują działy informatyki i tworzą nowe działy, co wytwarza naturalny popyt na specjalistów do zarządzania. Mniej za to jest ofert dla sprzedawców. "Zespoły handlowe osiągnęły już odpowiednią efektywność i teraz należy pomyśleć o stworzeniu nowych produktów" - twierdzi Grzegorz Turniak, prezes Jobpilot.pl, międzynarodowego serwisu z ofertami pracy.

Moda na Polskę

Co przyczyniło się do tak spektakularnej zmiany na rynku, na którym - jeszcze kilka miesięcy temu - więcej niż o rekrutacjach słyszało się o redukcjach? Najważniejsze są oczywiście prawie 6-proc. wzrost gospodarczy i wejście Polski do Unii Europejskiej. W rozbudowę zakładów inwestują firmy motoryzacyjne i przedsiębiorstwa specjalizujące się w mechanice precyzyjnej. Chyba po raz pierwszy w ostatniej dekadzie w gazetach jest prawie tyle samo ofert dla inżynierów produkcji, co dla informatyków - rzecz jeszcze niedawno nie do pomyślenia. To z kolei przekłada się na oferty dla specjalistów wsparcia informatycznego i nowe kontrakty dla firm IT, które także są zmuszone do zwiększenia liczby etatów. Tak było z krakowskim ComArchem, który już od prawie roku - regularnie niemal co miesiąc - zatrudnia po 30-40 nowych osób na terenie całej Polski i nie zamierza w najbliższym czasie zmniejszać tempa.

Dodatkowym czynnikiem wpływającym na wzrost popytu na informatyków jest "moda na Polskę", która zapanowała wśród wielkich firm teleinformatycznych. Nie ma praktycznie miesiąca bez doniesień o otwarciu polskiego oddziału dużej firmy IT, o budowie w naszym kraju centrum rozwoju oprogramowania bądź jednostki zajmującej się outsourcingiem procesów biznesowych. Jak mówi jeden z menedżerów zajmujących się inwestycjami w spółki IT, kilka ważnych osób za oceanem dostrzegło w Polsce dobrą przeciwwagę dla rynku indyjskiego czy rosyjskiego, które co prawda oferują lepsze warunki inwestorom, jednak "nie gwarantują odpowiedniej poufności dla realizowanych projektów".

Część doniesień o inwestycjach ma charakter przede wszystkim marketingowy. Firmy dostrzegły, że ogłoszenie decyzji o stworzeniu kilkuosobowego działu programistów pomaga w uzyskaniu przychylności i przypomnieniu się rynkowi. Większość tego typu inicjatyw - m.in. rekrutacja kilkuset polskich specjalistów przez Siemensa we Wrocławiu i Motorolę w Krakowie - ma jednak charakter długofalowy i pozwala liczyć na to, że pozytywny trend utrzyma się dłużej.

Modelowym wręcz przykładem takiej inwestycji jest właśnie krakowskie centrum Motorola Software Group. Założone sześć lat temu, systematycznie budowało pozycję wewnątrz koncernu, a rosnąca renoma szybko zaczęła przekładać się na nowe miejsca pracy. Przez lata firma bez większego rozgłosu zatrudniała po kilka, kilkanaście osób rocznie, aby teraz - po zdobyciu odpowiedniej liczby zleceń - rozpocząć wielką akcję rekrutacyjną. Do końca tego roku Motorola chce zwiększyć zatrudnienie w Krakowie z 200 do 500 osób.

Optymizm pracodawców, odwaga pracowników

Opisując przyczyny wzrostu popytu na informatyków, nie wolno zapominać o tak trudnym do oszacowania czynniku, jak optymizm decydentów. "Na pewno w ostatnich miesiącach wzrósł on znacząco. Przez ostatnie 2, 3 lata nawet przedsiębiorstwa mające dobre wyniki finansowe wstrzymywały się z rekrutacją. Dziś wszyscy optymistycznie patrzą w przyszłość i przygotowują się na spodziewany wzrost" - mówi Piotr Sierociński, menedżer w zespole Kompleksowego Doradztwa Personalnego firmy Deloitte.

Optymizm przedsiębiorców powoduje m.in. wygospodarowanie w budżetach odpowiednich środków na rozwój. Menedżerowie szybciej też podejmują decyzję o rekrutacji. Jeszcze niedawno nawet w przypadku dwóch, trzech etatów proces ten toczył się miesiącami. Dziś potrzeby są na tyle palące, że wszystko odbywa się niemal z tygodnia na tydzień. Z drugiej zaś strony także pracownicy chętniej zmieniają pracę. Są bardziej skłonni do podejmowania ryzyka, bo wiedzą, że nawet jeśli w nowej firmie coś się nie powiedzie, w miarę łatwo znajdą pracę.

Najciekawsze przed nami

Dziś, gdy wzrost gospodarczy okazał się faktem, wszyscy zastanawiają się nad tym, jak długo utrzyma się ten pozytywny trend na rynku pracy. "W środowisku osób zajmujących się rekrutacją kadr mówi się o tym, że druga fala ożywienia na rynku pracy nadejdzie już za kilka miesięcy, na przełomie lat 2004/2005, kiedy firmy zaplanują już budżety na zatrudnienie w nowym roku" - wyjaśnia Marek Kubiak, kierownik sekcji rekrutacji w Polskiej Telefonii Cyfrowej. Podobnie myślą inni obserwatorzy rynku pracy.

47% polskich firm z branży teleinformatycznej deklaruje chęć zatrudnienia nowych pracowników. Co ważne, drugie tyle firm deklaruje, że nie planuje żadnych zmian w zatrudnieniu, a zaledwie 6% myśli o redukcjach.

Dane: Job Index, Hudson Global Resources

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200