Viewmax kontra Dosshell

Najnowsza wersja systemu operacyjnego firmy Microsoft - MS DOS 5.0 - niedawny wielki przebój softwarowy - doczekała się już godnego konkurenta. Jest nią opracowany w Digital Research Inc., DR DOS 6.0, stanowiący nowość na polskim rynku. Recenzję z DR DOS 6.0 zamieściliśmy w nr 20 CW. Porównanie możliwości obu systemów zaczynamy od tzw. interfejsu użytkownika.

Najnowsza wersja systemu operacyjnego firmy Microsoft - MS DOS 5.0 - niedawny wielki przebój softwarowy - doczekała się już godnego konkurenta. Jest nią opracowany w Digital Research Inc., DR DOS 6.0, stanowiący nowość na polskim rynku. Recenzję z DR DOS 6.0 zamieściliśmy w nr 20 CW. Porównanie możliwości obu systemów zaczynamy od tzw. interfejsu użytkownika.

ViewMAX, bo tak się nazywa funkcjonalny odpowiednik Dosshella, jest osobnym programem dołączonym do pakietu. Instalacja tej aplikacji jest obowiązkowa, gdyż odbywa się automatycznie, niejako przy okazji kopiowania plików DR DOSa. Powoduje to zajęcie dodatkowych 360 KB na twardym dysku. Co dostajemy w zamian?

Głównym zadaniem nakładki ViewMAX jest ułatwienie użytkownikowi komunikacji z systemem operacyjnym. Poświęcono jej osobny, blisko 100-stronicowy, podręcznik, który firma dołącza do wersji instalacyjnej. Jest to porządnie wydana, bogato ilustrowana i bardzo przystępnie, choć po angielsku, napisana książka. Dowiadujemy się z niej, że ViewMAX jest graficznym interfejsem użytkownika, opartym na ikonach. Tyle podręcznik, a jak wygląda sam software?

Zgodnie z instrukcją piszemy VIEWMAX, naciskamy ENTER i... Podobnie jak w innych tego rodzaju programach, ukazuje się winieta, a następnie ekran podzielony na okna. Okien, zaraz po uruchomieniu, mamy trzy: lewe górne z drzewem katalogów, prawe górne z katalogiem bieżącym, trzecie natomiast, zajmujące cały dół ekranu, zawiera wykaz napędów dyskowych. Wszystkie posiadają dobrze znane urządzenia, takie jak przyciski powiększające, zamki oraz belki do przewijania zawartości. Tuż nad nimi znajdują się napisy informacyjne. U samej góry zaś umieszczono główne menu, z którego można wybrać każde dostępne polecenie.

W trakcie pracy z programem zawartość okien ulega zmianie w zależności od tego, co aktualnie robimy. Dodajmy, że podobnie dzieje się w DOSSHELL-u Microsoftu. Tu także active window może zajmować albo cały ekran, albo tylko górną, lub dolną jego część. Jednakże opracowanie Microsofta ma tę przewagę, że łatwiej jest zmienić stację dysków. Symbole napędów są widoczne bowiem bez względu na konfigurację ekranu.

Podobieństwa i różnice

Słabą stroną ViewMAXa jest też pozbawienie go możliwości tworzenia menu programów. Takie udogodnienie jest bardzo pożyteczne, bowiem niesłychanie przyspiesza pracę. Ma je natomiast DOSSHELL, co pozwala na redagowanie okienek dialogowych. Dzięki nim, z kolei do menu programów można wpisać także i te, które wymagają podania parametrów podczas startu.

Nie znaczy to jednak, że w ViewMAXie użytkownik jest całkowicie pozbawiony przynajmniej namiastki tych możliwości. Przyjrzyjmy się więc bliżej działaniu obu nakładek.

W odróżnieniu od DOSSHELLa, większość elementów w ViewMAXie prezentowana jest w postaci ikon. Na tym opiera się zresztą cała filozofia korzystania z tego programu. W przeciwieństwie do np File Managera z MS Windows, na którym prawdopodobnie wzorowało się także Digital Research. Filozofia ta bywa chwilami dość skomplikowana. Takie przynajmniej odniosłem wrażenie w pierwszym okresie po instalacji.

ViewMAX wyposażony jest w zestaw ikon, połączonych parami. Pierwsza ikona z pary zawsze odnosi się do pliku wykonywalnego np TAG.EXE, drugą przyporządkowujemy dokumentom związanym z tym programem, np *.TAG. Przewidziano 16 rodzajów programów, takich jak: arkusze kalkulacyjne, bazy danych, edytory tekstowe, narzędzia programisty, rysunki itd. Tyle też par ikon ma do dyspozycji użytkownik.

Jeżeli jakiegoś pliku nie zaklasyfikujemy do konkretnej grupy, to ViewMAX przydzieli mu ikonę ogólnego stosowania. Jest ona bardzo podobna do tej, która występuje w DOSSHELL w polu FILES. Z tego wniosek, że jeśli poświęcilibyśmy trochę czasu na tworzenie plików wsadowych uruchamiających najczęściej używane aplikacje, to po przydzieleniu ikon udałoby się stworzyć coś w rodzaju menu. Wymaga to jednak sporego nakładu pracy, a poza tym, jak w tej sytuacji pisać helpy, czyli krótkie informacje dotyczące programów. Znów górą Microsoft.

Wielki plus dla ViewMAXa

Jak już wspomniałen, wszystko co się wiąże z dyskami obrazują na ekranie ikony. Te, oznaczające katalogi i pliki, tworzą jednolitą grupę obiektów, noszącą nazwę Folders. To właśnie ich, a nie plików, dotyczą wszelkie operacje dyskowe, które umożliwia ViewMAX. Możemy zatem owe folders kopiować, kasować itp.

W przypadku DOSSHELL, aby przenieść lub skopiować katalog, należy najpierw utworzyć nowy, a następnie kopiować pliki. W ViewMAXie jest to czynność niezwykle prosta, szczególnie przy użyciu myszy. Wystarczy po prostu, po ustawieniu odpowiednich okien, wskazać wybrany Folder i przeciągnąć go do drugiego.

Odbywa sie to, zresztą, w sposób bardzo sympatyczny, gdyż w czasie ciągnięcia (dragg), kursor myszy zamienia się w rękę, która trzyma wskazany przedmiot. Później zgłasza się okienko dialogowe z żądaniem potwierdzenia operacji.

Aktywacja zadań

Kolejna różnica dotyczy używania tzw. task swappera, czyli programu umożliwiającego przełączanie się między, uruchomionymi pod jego kontrolą, aplikacjami. Tę kwestię lepiej rozwiązało Digital Research.

O ile bowiem w MS DOS 5.0 program ten (dosswap.exe) jest częscia omawianego DOSSHELLa, o tyle w przypadku DR DOS 6.0 stanowi osobny program (TaskMAX), z którego można korzystać także nie używając ViewMAXa. Jeśli jednak korzystamy z nakładki, mamy wówczas do dyspozycji osobne okienko, w którym możemy redagować listę aktywnych zadań. Zostało ono także wyposażone we wskaźnik dostępnej jeszcze w systemie pamięci.

Znacznie gorzej ta sprawa przedstawia się w przypadku produktu Microsofta. Tu lista aktywnych zadań jest wyświetlana jedynie obok menu programów, więc aby się zorientować, które z programów są aktywne, musimy wrócić do DOSSHELLA. Przy tym brak jest łatwo dostępnej informacji o wolnej pamięci oraz możliwości niezależnego od nakładki używania programu przełączającego. Ale nie to wydaje się najważniejsze. TaskMAX działa szybciej od dosswap.exe i posiada ponadto kilka bardzo atrakcyjnych możliwości. Szerzej jednak napiszemy o tym w kolejnym odcinku cyklu.

Zbezpieczenia i drobiazgi

Opcją, która występuje tylko w ViewMAXie, jest możliwość ograniczania dostępu do folderów i dysków przy pomocy hasła. Zabezpieczenie to pozwala także na pewne stopniowanie. Pliki i katalogi mogą zatem być chronione przed odczytem, zapisem i skasowaniem. Nie wiem komu może być to potrzebne, jeśli nie polega na szyfrowaniu danych. Przecież po opuszczeniu nakładki i tak można robić z zapisanymi informacjami co się komu podoba, wystarczy tylko zmienić atrybuty plików.

Należą do nich w ViewMAXie przede wszystkim budzik i kalkulator. Niestety, ani pierwsze, ani drugie urządzenie nie jest odporne na reset. Poza tym, w danej chwili tylko jedno z nich może być aktywne. Można natomiast przemieszczać je po całym ekranie i liczyć bajty do woli, gdyż przepisywanie liczb z kalkulatora na kartkę wydaje się zajęciem mało atrakcyjnym.

Za to naprawdę przydatnym udogodnieniem jest umieszczenie w głównym menu funkcji undelete. Być może, dzięki takiemu rozwiązaniu niejeden, zdenerwowany własnym roztargnieniem użytkownik, będzie w stanie odzyskać to, co przed chwilą nieopatrznie skasował. ViewMAX korzysta, w tym przypadku z wbudowanej instrukcji quick unerase, więc na efekty nie trzeba długo czekać.

Podobnie, jak undelete, bardzo wygodna w użyciu jest także instrukcja format, przy czym w odróżnieniu od tej pierwszej bazuje ona na poleceniu systemowym. Aby jej użyć, wystarczy wskazać ikonę dysku i wywołać odpowiednią pozycję z menu. Należy przy tym podkreślić, że nie jest możliwe z poziomu nakładki formatowanie twardego dysku.

Pod tym względem wygrywa DOSSHELL. Zaraz po instalacji ma bowiem wpisane w menu programów, oprócz wyżej wymienionych, także backup, diskcopy, edytor, qbasic i unformat. Można zatem przypuszczać, że znajdą się tacy, którzy wykasują nie tylko system operacyjny, ale również DOSSHELL zaraz po instalacji.

Co wybrać?

Trudno na to pytanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi, bowiem oba programy są w zasadzie bardzo zbliżone pod względem wartości użytkowych. Prawdopodobnie, gdybym najpierw miał do czynienia z DR DOSem, a później z MS DOSem darzyłbym większą sympatią ViewMAXa. Tak się jednak nie stało.

Dla niektórych osób, ważniejsze będzie to, że ViewMAX zajmuje nieco mniej miejsca na dysku, dla innych, że wymaga ok 50 KB więcej wolnej pamięci operacyjnej aby w ogóle dał się uruchomić. Jeszcze inni spojrzą na ekran i wybiorą to, co im się bardziej spodoba z wyglądu (mnie DOSSHELL). Tak, czy inaczej należy pamiętać, że o przydatności systemu operacyjnego w małym stopniu świadczy interfejs użytkownika.

Poza tym trudno oczekiwać, by wielu starszych, przyzwyczajonych do innych nakładek, czytelników zechciało zmienić swoje upodobania. Zwłaszcza, że na rynku pojawiły się już: Norton Commander 4.0 i PC Tools 7.1, których możliwości są o wiele większe. Po co jednakże płacić, niemałe zresztą pieniądze, za te superwspaniałe produkty. Przeciętny użytkownik i tak będzie szczęślity nie musząc oglądać tajemniczego

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200