Na prawo i do góry

Miniony rok był kontynuacją szybkiego wzrostu rynku usług dostępu do Internetu i transmisji danych. O trwającym wzroście zadecydowały: rozwój technologii, zmieniające się zapotrzebowanie klientów oraz - przede wszystkim - obniżenie poziomów cen w ofertach operatorów.

Miniony rok był kontynuacją szybkiego wzrostu rynku usług dostępu do Internetu i transmisji danych. O trwającym wzroście zadecydowały: rozwój technologii, zmieniające się zapotrzebowanie klientów oraz - przede wszystkim - obniżenie poziomów cen w ofertach operatorów.

Głównym aktorem, ale również niestety hamulcem tego rynku, pozostaje Telekomunikacja Polska z udziałem szacowanym w granicach 50-60%. Choć przewaga TP jest miażdżąca (ponad 1 mld zł, czyli o rząd wielkości więcej od najbliższego konkurenta), to jednak istotnie mniejsza niż w przypadku usług stacjonarnej telefonii głosowej (co ciekawe, TP właśnie rosnącymi przychodami z tytułu transmisji danych dyskontuje spadek przychodów z telefonii głosowej).

Wartość tego rynku istotnie przekroczyła już 2 mld zł, przy czym z uwagi na wspomniany już spadek cen, proste porównania liczbowe nie obrazują do końca rzeczywistej dynamiki zmian. Z jednej strony stale rośnie liczba użytkowników Internetu w Polsce, z drugiej zaś pojawiła się wyraźna koniunktura na budowę sieci korporacyjnych, często jako rozwiązanie VPN, stanowiące już stały element oferty liczących się operatorów transmisji danych.

Głównymi uczestnikami rynku pozostają (oprócz Telbanku) Telekomunikacja Kolejowa i Tel-Energo, dysponujące własnymi ogólnopolskimi sieciami światłowodowymi, ale widać zmiany wyrażające się m.in. w gwałtownej ekspansji Energisa, który po okresie pewnego zawieszenia i reorganizacji wszedł na ścieżkę szybkiego wzrostu. Dysponując wieloletnią korzystną dlań umową na dzierżawę światłowodów od Telekomunikacji Kolejowej, buduje na ich bazie różnorodne usługi konwergentne. Znakomite wyniki I kwartału br. potwierdzają, że Energis stał się gwiazdą minionego i obecnego sezonu.

Nie tylko telefony

Wyraźnie do przodu na tym rynku idą dwaj najwięksi konkurencji TP na rynku telefonii - Dialog i Netia. Obie te firmy uruchomiły wreszcie konkurencyjne (zarówno cenowo, jak i jakościowo) wobec TP usługi ADSL, lecz niestety ograniczone obszarowo do zasięgu ich sieci stacjonarnych. Obie zanotowały również skokowy przyrost przychodów z tytułu realizacji usług transmisji danych. Przy czym w przypadku Dialogu było to w dużej mierze efektem uruchomienia własnej nowoczesnej sieci transmisji danych, Netia zaś wzrost ok. 150% (do ponad 50 mln zł) uzyskała także dzięki akwizycji spółki TDC Internet. Co ciekawe, porównywalne przychody z tytułu udostępniania Internetu notują dwie największe polskie telewizje kablowe - Aster City i UPC, dla których stanowi to znaczącą pozycję w przychodach (w przypadku tej pierwszej ok. 30%).

O kilkadziesiąt procent wzrosły przychody Pro-Futuro oraz Crowleya (nieco lepsza pod tym względem była pierwsza z tych firm), najważniejszych oferentów sieci bezprzewodowych. Natomiast takie podmioty, jak NASK, GTS czy TeliaSonera, już nie mogły się pochwalić równie imponującymi wzrostami jak w niedawnych latach. Widać zatem wyraźnie, że rosną przede wszystkim ci, którzy posiadają własną sieć lub pełny dostęp do sieci cudzej i są w stanie na jej bazie tworzyć w elastyczny sposób różnorodne usługi. Znika pole działania dla "średniaków", poza oczywiście wyspecjalizowaniem się w określonych niszach (jak np. zrobił NASK, dążący do oferowania sieci korporacyjnych dla korporacji międzynarodowych przy współpracy m.in. z Infonetem).

Pozostają duzi oraz trudna do zliczenia liczna gromada małych podmiotów, działających jako dilerzy większych operatorów - czy to w obszarze usług telefonii głosowej (wówczas duży operator może np. zajmować się transmisją danych VoIP), czy udostępniania Internetu (mały lokalny ISP kupuje duże łącze transmisji danych z tranzytem ruchu do polskiego i zagranicznego Internetu i korzystając z tego, że jest bliżej klienta, jest w stanie agregować rozproszony popyt - co oczywiście można traktować zarówno jako przejaw pewnej niedojrzałości rynku, tj. niezdolności dużych operatorów do sprzedaży detalicznej, jak i pewien trwały trend podyktowany efektywnością ekonomiczną).

Przeszkoda (nie) do pokonania

Szczególna sytuacja ma miejsce w przypadku oferowania usług dostępowych do Internetu, które w Polsce są stosunkowo drogie (a zwłaszcza wobec naszej siły nabywczej, czego dowodzą badania prowadzone regularnie przez OECD). Warunki gry narzuca tutaj Telekomunikacja Polska, zdaniem której nie może być mowy o równorzędnej współpracy z innymi operatorami (ze względu na dysproporcję wielkości), a jedynie współdziałanie na zasadach komercyjnych.

W Europie ceny internetowych łączy międzynarodowych stale spadają, tak iż w porównaniach kilkuletnich można mówić o różnicach kilkudziesięciokrotnych. Trwanie TP zarówno przy tych zasadach, jak i samym cenniku doprowadziło zatem do paradoksalnej sytuacji, w której krajowe dołączenie się operatora internetowego do sieci TP stało się droższe niż analogiczne łącze międzynarodowe do Internetu w Niemczech czy Skandynawii (choć wykonanie krajowego punktu styku wymaga jedynie połączenia krótkim kablem dwóch routerów). Argumenty Telekomunikacji są zawsze takie same - inni operatorzy wprowadzają do nas ruch, sami zaś przyjmują go niewiele, powinni więc nam płacić. Według cennika oczywiście, ten zaś dzisiaj nie ma wiele wspólnego z rynkiem. Zjawisko to stało się obecnie jednym z najbardziej istotnych hamulców rozwoju naszego rynku internetowego.

Działający w Polsce operatorzy i usługodawcy internetowi w pewnym momencie powiedzieli: dość, tak dalej nie może być! I zawiązali coś w rodzaju koalicji, by w zmaganiach z monopolistą występować nie jako chmara małych podmiotów, ale zorganizowana siła. Skuteczność tych działań zależy jednak od wyraźnego wsparcia ze strony Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, a przede wszystkim wydawania przez te urzędy skutecznych decyzji. Do tej pory praktyka niestety była taka, że wydano ich wiele, zaś TP mogła sobie nimi "podbić poły płaszcza". TP jest w stanie zakwestionować prawie każdą urzędową decyzję przeciwko niej skierowaną, poprzez wskazanie w niej błędów formalnych (takie decyzje to obszerne, kilkunastostronicowe dokumenty). Metoda ta, jak dotąd, okazała się w 100% skuteczna - starcie słabo opłacanych urzędników państwowych ze specjalistami z najlepszych kancelarii prawnych przynosi łatwe do przewidzenia efekty.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200