Amerykanie wchodzą do francuskiej informatyki

Pod koniec stycznia premier Edith Cresson wyraziła zgodę na zawarcie serii nowych porozumień o przekazaniu obcokrajowcom kolejnej części udziałów francuskich firm komputerowych w zamian za amerykańskie dolary i technologie. Decyzję tę poprzedziły wielomiesięczne, żmudne rozważania, w czasie których francuski rząd rozpatrywał długie listy argumentów "za" i "przeciw".

Pod koniec stycznia premier Edith Cresson wyraziła zgodę na zawarcie serii nowych porozumień o przekazaniu obcokrajowcom kolejnej części udziałów francuskich firm komputerowych w zamian za amerykańskie dolary i technologie. Decyzję tę poprzedziły wielomiesięczne, żmudne rozważania, w czasie których francuski rząd rozpatrywał długie listy argumentów "za" i "przeciw".

Najważniejsze z tych porozumień dotyczy związków między dwoma filarami francuskiego przemysłu techniki informatycznej - Group Bull (komputery) i SGS Thomson (mikroukłady) a IBM. Big BLue ma m.in. przekazać 100 - 120 mln USD i niektóre swoje technologie w zamian za 5 - 7 % udziałów Bulla. Dokładne kwoty zostaną ustalone przez Komisję Rozrachunkową. Amerykańska superkorporporacja stanie się największym zagranicznym udziałowcem flagowej francuskiej firmy komputerowej. Mniejsze procenty udziałów mają w niej firmy japońskie. Bull przejmie IBM-owską technologię "Power PC" dla mikroprocesorów RISC, które mają być trzonem następnej generacji desktopów.

Z kolei Big Blue ma zająć się sprzedażą laptopów firmy Zenith, która jest częścią Grupy Bulla oraz ma zakupywać niektóre (jeszcze nie ustalone) komponenty produkcji Thomsona. IBM nie produkuje pełnego zestawu komputerów przenośnych i w ten sposób porozumienie to zyskuje na komplementarności.

Inna amerykańska korporacja - Apple zawiera porozumienie z France Telecomem i Thomsonem w sprawie wspólnych badań nad nowymi technologiami "multi-mediów". Madame Cresson stara się również zainteresować Hewlett-Packarda współpracą z jedną z firm francuskich. Pierwsze podejście tej korporacji amerykańskiej zakończyło się porażką w starciu z IBM. H-P rownież (ale bezskutecznie) chciała by Bull skorzystał z jej technologii RISC.

Pieniądze i polityka

Jak zwykle, firmy zawierające te porozumienia mówią teraz wzajemnie "miłe rzeczy" o poziomie technologicznym swych partnerów. Ale - jak z angielskim racjonalizmem zauważa The Economist - właściwą przyczyną tych nowych układów są jak zwykle pieniądze i polityka. Bull nie od dzisiaj znajduje się w opałach finansowych. Pani premier może mu pomóc, polecając państwowemu monopoliście telefonicznemu, jakim jest France Telecom, zakup dodatkowej porcji akcji Bulla. France Telecom, jak wszystkie firmy telekomunikacyjne w normalnie funkcjonujących gospodarkach (co podkreśla nasz minister Rusin, nie zgadzając się na sprzedaż polskich linii telekomunikacyjnych korporacjom zagranicznym), przynosi duże zyski. Telecom posiada już 17 % udziałów w Bullu.

Ale zakup akcji przez firmę państwową musi teraz być poza podejrzeniami Komisji Europejskiej, że nie chodzi w tym przypadku o ukryte subsydium rządowe, którego celem jest wykluczenie swobodnej konkurencji (również międzynarodowej. Transakcja z IBM ma być argumentem w przekonywaniu władz EWG, że Francja dopuszcza wolną konkurencję. Ma ona jeszcze i tę dobrą stronę, że może być także argumentem w przekonywaniu francuskiego podatnika o tym, iż z Bullem nie jest tak żle, skoro największa firma komputerowa świata chce w niego inwestować.

Z kolei dla Big Blue, który też ma swoje kłopoty i przechodzi globalną restrukturyzację, transakcja francuska oznacza - po pierwsze - znalezienie dużego klienta dla technologii RISC w wydaniu IBM, a po drugie - dalsze wchodzenie do Europy, i to pod skrzydłami Madame Cresson, która jest główną orędowniczką protekcjonistycznej "Fortecy Europejskiej".

Zdaniem The Economist, IBM-owska technologia RISC pozostaje w tyle za rynkowym liderem w tej dziedzinie, czyli za Sun Microsystems. A jeśli chodzi o drugą kwestię, to gdyby idea - wymierzonej głównie przeciw ekspansji amerykańskiej i japońskiej - "Fortress Europe" miała się zmaterializować, wówczas IBM znalazłaby się po właściwej stronie murów twierdzy.

Ryzyko związane z rezygnacją z MIPS

Zabiegi pani Cresson o utrzymanie flagowej pozycji Bulla przy pomocy IBM mają jednak i słabe strony. Znajdujemy tu potwierdzenie tezy, wg której każdy wybór wiąże się z ryzykiem. Do tych słabych stron należy rezygnacja francuskiej firmy z przyszłościowego, pierwszego w pełni 64-bitowego mikroprocesora produkowanego przez młodą amerykańską firmę MIPS Computer Systems Inc. Pisaliśmy o nim w relacjach z Targów KOMPUTER EXPO'92, gdzie po raz pierwszy w tej części Europy jego elementy były prezentowane przez wrocławską firmę REX.

W prasie nie tylko branżowej upowszechnia się przekonanie, że przemysł komputerowy stanie wkrótce przed nową zasadniczą zmianą technologiczną. Sieci stacji roboczych dużej mocy, bazując na nowych mikroprocesorach RISC i "wielozadaniowych" systemach operacyjnych, wypierają inne rodzaje komputerów.

Do końca stycznia Bull należał do grupy 26 kompanii światowych i międzynarodowych, które stawiają na technologię MIPS. Teraz, dla doraźnych potrzeb finansowych, musiał wycofać się z tego zgrupowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200