O dwóch takich co zdobyli księżyc

Walt Disney i Japończycy

Walt Disney i Japończycy

Gdy latem 1934 roku David Packard i William Hewlett, świeżo upieczeni inżynierowie elektrycy opuszczali mury Uniwersytetu Stanforda, by udać się na wspólną wędrówkę wakacyjną, nie wiedzieli jeszcze, że ich losy splotą się na długie lata. Czasy były trudne - trwał jeszcze Wielki Kryzys, a przyszłość nie rysowała się zbyt jasno.

Dave miał szczęście - po studiach zdobył pracę w General Electric. Bill kontynuował naukę u Stanforda i w Massachusetts Institute of Technology. W wolnym czasie zajmowali się wspólnym hobby, którym było konstruowanie urządzeń elektrycznych. Jednym z rezultatów owego hobby była niezwykle udana konstrukcja generatora akustycznego, prostszego, tańszego i lepszego od ówczesnej oferty rynkowej.

Ówczesny prezydent USA, Franklin Delano Roosevelt, nie posługiwał się hasłem o potrzebie indywidualnego brania spraw w swoje ręce, ale Dave i Bill właśnie tak zrobili. Legenda głosi, że założyciele sławnej dziś firmy rzucili monetą, aby ustalić kolejność nazwisk w jej nazwie. Wygrał Bill (choć trudno powiedzieć, by Dave cokolwiek przegrał) i od 1 stycznia 1939 r. rozpoczął swą działalność Hewlett- Packard, producent generatora akustycznego typu 200A, po 55 dolarów za sztukę. Jedynym znaczeniem liczby "200" była ukryta sugestia, że produkt nie jest wytworem żółtodziobów... Pierwszą siedzibą firmy był wynajęty garaż przy Addison Avenue nr 367 w Palo Alto w Kalifornii (dziś umieszczony w rejestrze obiektów o wartości historycznej). Kapitał zakładowy wynosił całe 538 dolarów.

Pierwszym poważnym klientem była... wytwórnia filmowa Walta Disneya! Disney zakupił 8 generatorów (był to już typ 200B), wykorzystanych przy tworzeniu stereofonicznego dźwięku do filmu "Fantasia". Zamówienie to wydatnie poprawiło pozycję finansową startującej firmy, ale założyciele twierdzą, że znacznie ważniejszym skutkiem tej transakcji było ugruntowanie przekonania nieopierzonych przedsiębiorców, iż tworzenie produktów nowatorskich jest sposobem na sukces rynkowy, nawet jeśli adresatem jest dość specjalistyczny odbiorca. Ta recepta jest do dziś w firmie skrupulatnie przestrzegana, na co jej menedżerowie zwracają uwagę w prospektach reklamowych, a wiele wskazuje na to, że nie tylko w prospektach.

W garażowym laboratorium zawrzało. Wkrótce pojawiła się cała seria nowych opracowań tandemu Bill & Dave, wśród których największym uznaniem cieszył się znakomity na owe czasy analizator kształtu sygnału.

Japoński atak na Pearl Harbour i przystąpienie Stanów Zjednoczonych do wojny przyniosły lawinę zamówień rządowych, stawiając w stan alertu cały amerykański przemysł, w tym również branżę elektroniczną. Dzięki nim w 1942 roku firma zatrudniała już 60 osób i wybudowała pierwszy własny budynek, mieszczący laboratorium, fabrykę i biuro. Rok później pracowało u Hewlett-Packarda ok. 100 osób na dwie zmiany, a obrót roczny przekroczył milion dolarów.

Niespodziewanie szybki rozwój niósł nowe problemy, związane z organizacją i polityką kadrową, na które młodzi przedsiębiorcy nie byli, formalnie rzecz biorąc, przygotowani. Tylko ich młodości i brakowi doświadczenia można przypisać wypracowanie właśnie w owym okresie kilku "niepraktycznych" zasad prowadzenia interesu, które w dalszej perspektywie okazały się właśnie kluczem do długotrwałego sukcesu. Wbrew rozsądkowi doświadczonych, Bill i Dave zdecydowali się unikać wielkich, jednorazowych kontraktów, prowadzących do konieczności szybkiego zatrudniania, a następnie zwalniania personelu. Zdecydowali również, że rozwój firmy musi być finansowany z wypracowanych dochodów ("we pay as we go"), co miało pewne uzasadnienie w fakcie, że nie było wówczas zbyt łatwo o kredyt.

Wprowadzono również sensacyjną na owe czasy regułę, że pracownicy uczestniczą w sukcesie finansowym firmy. W roku 1940 była to gwiazdkowa premia w wysokości 5 dolarów. Dziś pracownicy jako premię uzyskują m.in. akcje H-P i nie jest to bynajmniej zły prezent. Jeżeli dodać do tego, że do szefów- małolatów zawsze wszyscy zwracali się po imieniu (tak jest do dzisiaj) i że od początku organizowano w firmie wspólne spędzanie wolnego czasu, świąt, itp., to mamy pełny obraz początków tego, co później zostało określone jako "H-P Way" - Hewletta i Packarda styl prowadzenia interesów.

Z Palo Alto na Księżyc

Obroty szybko rosły. W 1944 roku osiągnęły 1.5 mln dolarów i choć koniec wojny, a tym samym zamówień rządowych, spowodował ich spadek, nie zmieniono strategii. W drugiej połowie lat czterdziestych Hewlett-Packard wprowadzał na rynek około dwudziestu nowych produktów rocznie. Obroty równe "wojennym" zostały ponownie osiągnięte już w 1947 roku.

Renomę firmy budowały głównie kolejne generacje przyrządów pomiarowych. W 1947 roku opracowano serię urządzeń pomiarowych dla techniki mikrofalowej, która na długo stała się chlubą firmy. Rozwojowi sprzyjało zmieniające się otoczenie - najważniejszym klientem H-P przestawała być nauka i agencje rządowe, a stawał się nim szybko unowocześniający się przemysł. W odpowiedzi na jego zapotrzebowanie w 1951 r. pojawiła się pierwsza seria szybkich mierników częstości oraz generatorów funkcyjnych niskiej częstotliwości. Listę technicznych osiągnięć lat pięćdziesiątych zamyka budowa pierwszego w świecie oscylografu samplingowego, który był ich o własną koncepcją. (Sampling - metoda pomiaru kształtu periodycznego sygnału elektrycznego o wielkiej częstotliwości powtarzania, polegająca na tym, że sygnał "próbkuje się" w różnych chwilach czasowych, a suma tych próbek pozwala odtworzyć kształt sygnału na lampie oscyloskopowej.)

W 1957 roku nastąpiła pierwsza publiczna emisja akcji H-P. Dwa lata później otworzono pierwszą filię europejską - fabrykę w Boblingen w Niemczech oraz ośrodek marketingowy w Szwajcarii. Pozycja firmy była już na tyle silna, by zdecydowanie poszerzyć zakres działania o aparaturę medyczną (wykupienie Sanborn Company) oraz aparaturę do analiz chemicznych (F&M Scientific of Pennsylvania). W 1962 roku Hewlett-Packard został po raz pierwszy sklasyfikowany wsród 500 największych firm amerykańskich pisma "Fortune" (pozycja 460).

W dwudziestym piątym roku istnienia firmy skonstruowany w H-P atomowy zegar, dokonujący pomiarów z dokładnością do jednej milisekundy, użyty został do synchronizacji wzorcowego pomiaru czasu w wielu krajach. "Latający zegar" odbył podróż po całym świecie. W wielu krajach, także i w Polsce, zegary produkcji H-P mierzą dziś czas jako oficjalne wzorce.

W latach 1969-71 David Packard wziął swój jedyny urlop z firmy, by przez dwa lata pełnić obowiązki Zastępcy Sekretarza Stanu do spraw Obrony.

Firma Hewlett-Packard miała również znaczący udział w najbardziej spektakularnym osiągnięciu amerykańskiej nauki, jakim było lądowanie człowieka na powierzchni Księżyca. Lista urządzeń i elementów elektronicznych Hewlett-Packarda, które odbyły historyczną podróż wraz ze statkiem Apollo, jest całkiem długa.

Komputerowym szlakiem

Zajęcie się techniką komputerową było u Hewlett-Packarda harmonijną konsekwencją własnego rozwoju. Technika cyfrowa pojawiła się najpierw jako wygodny dla użytkownika i bardzo dokładny odczyt cyfrowy. Potem ten odczyt trzeba było wyprowadzić na drukarkę. Następny logiczny krok to wprowadzanie danych pomiarowych do komputera i poddawanie go dalszej obróbce. Nic więc dziwnego, w 1966 roku pojawił się pierwszy komputer Hewletta-Packarda, służący do sterowania przyrządami pomiarowymi. W dwa lata później skonstruowano pierwszy stacjonarny kalkulator naukowy.

Pierwszy ręczny kalkulator naukowy HP-35, który pojawił się w 1972 roku, był rewelacją i szczytem marzeń każdego polskiego inżyniera, niestety niezbyt wówczas dostępnym. Niewiele później powstała seria mikrokomputerów ośmiobitowych HP-9800, zwanych wówczas "programowalnymi kalkulatorami". W Polsce mało kto je widział, ale ci, co znali te urządzenia, z lekceważeniem patrzyli później na młodsze o dziesięć lat Spectrum czy Amstrady!

Jednocześnie Hewlett-Packard rozpoczął produkcję komputerów do zastosowań komercyjnych, wprowadzając na rynek pierwszą maszynę z serii HP 3000. Od tej pory komputery i związane z nimi produkty coraz wyraźniej wysuwały się na czoło oferty firmy, której obroty w roku 1970 wynosiły 360 mln dol., a sześć lat póżniej osiągnęły poziom jednego miliarda.

W roku 1981 H-P podjął pięcioletni program badawczo- rozwojowy o kryptonimie "Spectrum". Kosztem ponad 250 milionów dolarów opracował własny mikroprocesor typu Reduced Instruction Set Computing - PA-RISC (Precision Architecture). Technologia ta, swego czasu poddawana w wątpliwość przez wszystkich wielkich konkurentów, pozwoliła przyśpieszyć rozwój obu dobrze już wtedy znanych rodzin minikomputerów HP 3000 i HP 9000 (ta druga z firmową wersją systemu operacyjnego UNIX - HP-UX).

Erę komputerów osobistych rozpoczął w 1980 roku HP-85. Dziś emocje budzi, obok serii desktop Vectra, model HP 95LX, czyli "palmtop" - mieszczący się na dłoni mikrokomputer standardu IBM PC, z systemem DOS i wieloma zainstalowanymi w ROM podręcznymi aplikacjami, m. in. arkuszem Lotus 1-2-3.

W roku 1989 Hewlett-Packard kupiła za 500 milionów dolarów znanego producenta stacji roboczych - firmę Apollo. Najnowsze stacje robocze HP Apollo, już z własnym procesorem PA-RISC, od dłuższego czasu dzierżą palmę pierwszeństwa w szybkości pracy. Dla polskich klientów jest to swoisty mankament, ponieważ ostatnie złagodzenia restrykcji COCOM nie objęły tych maszyn - są zbyt dobre! - i na ich eksport do eks-bloku nadal jest potrzebna zgoda Departamentu Obrony USA.

H-P ma w dorobku kilka pionierskich rozwiązań w dziedzinie konstrukcji drukarek. Zastosowanie działka atramentowego (lub jak kto woli "plujki") do drukowania, czyli H-P Thinkjet to rok 1984, zaś LaserJet, czyli powszechnie dziś znana drukarka laserowa, debiutowała w roku 1985.

Ze swoim rodowodem producenta różnorodnych przyrządów H-P bardzo wcześnie zrozumiała ogromne znaczenie standardowych interfejsów i komunikacji między różnymi systemami. Nic więc dziwnego, że Hewlett-Packard jest jednym z pionierów systemów otwartych. Będąc zainteresowanym postępem prac nad standaryzacją, deleguje na swój koszt około 200 pracowników firmy do pracy w ponad 50 ciałach zajmujących się tym problemem, m. in. w ISO, OSI/Network Management Forum, ANSI, X Consortium. H-P wniosła istotny wkład w opracowanie przez Open Systems Foundation wielozadaniowego interfejsu graficznego OSF/Motif, który ma dziś wielkie szanse stać się obowiązującym standardem. Także rozwiązanie problemu znaków narodowych (National Language Support), zaakceptowane jako standard przez X/Open, zostało opracowane w H-P. W ramach przechodzenia na systemy otwarte zbudowano również interfejs, który dostosowuje do tej filozofii firmowy system operacyjny MPE, pracujący na maszynach serii 3000 (50 tys. instalacji na całym świecie) do systemu POSIX.

Dla polskich inżynierów-konstruktorów i fizyków doświadczalnych Hewlett-Packard to marka doskonale znana od wielu lat, stanowiąca odpowiednik tego, czym dla samochodziarzy jest Rolls-Royce, zaś Dior dla eleganckich pań - producent drogiego, ale doskonałego sprzętu pomiarowo- kontrolnego i komputerowego o bardzo wysokich parametrach. Pomimo wszelkich trudności licencyjnych, od dawna działa w Warszawie oficjalne przedstawicielstwo H-P. Nowe możliwości, otwarte przez przemiany polityczne, Hewlett-Packard wykorzystuje bez tak typowych dla zachodniego kapitału oporów, inwestując sporo pieniędzy w cały rynek wschodnioeuropejski.

H-P Way

Hewlett-Packard to wielki samotnik, który unika tak modnych ostatnio aliansów z innymi producentami, które mogłyby ograniczyć swobodę działania i suwerenność decyzji. Poszerza zakres swoich wpływów raczej przez "połykanie" innych firm i wdrażanie ich do "H-P Way". Ostatnim przykładem tej taktyki jest wchłonięcie firmy Avantek, producenta elementów elektronicznych.

Ostatnie pięć lat to okres nieprzerwanego wzrostu wszystkich wskaźników ekonomicznych firmy, pomimo recesji w branży elektronicznej, której prawie nikt z wielkich się nie oparł. Obrót wzrastał średnio o 1.5 mld dolarów rocznie, osiągając poziom 15 mld w roku 1991, przy czym odbywa się to prawie bez wzrostu zatrudnienia i przy prawie stałej stopie zysku.

Przedmiotem dumy Hewlett-Packarda, często i chętnie akcentowanym, jest podtrzymywanie swoistych zasad i reguł postępowania określanych wspólnym hasłem "H-P Way". Zasady te skodyfikowano w 1957 roku jako "Corporate Objectives". Oczywiście, jest to również element reklamy i sposób na tworzenie korzystnych public relations, niemniej przytoczenie tych zasad może być interesujące. Oto one:

"Osiągać zysk wystarczający do sfinansowania wzrostu firmy i do osiągania wyspecyfikowanych celów.

Dostarczać produkty i usługi najwyższej jakości i najwartościowsze dla klientów, aby uzyskać ich szacunek i lojalność.

Uczestniczyć w tych dziedzinach, w których dysponujemy odpowiednim poziomem technologii, które są potrzebne naszym dotychczasowym klientom i które stwarzają możliwości wzrostu firmy oraz wnoszenia odpowiednio cennego i docenianego wkładu.

Wzrost firmy jest limitowany tylko przez wielkość jej zysków i przez możliwości wytworzenia nowych wyrobów, zaspokajających rzeczywiste potrzeby klientów.

Pomagać pracownikom H-P uczestniczyć w sukcesach firmy, które są ich dziełem. Zagwarantować utrzymanie zatrudnienia stosownego do możliwości pracownika. Zapewnić bezpieczne i przyjemne środowisko pracy. Dostrzegać indywidualne osiągnięcia i pomagać osiągać satysfakcję z pracy.

Wspierać inicjatywę i kreatywność poprzez zapewnienie jednostkom swobody działania przy osiąganiu dobrze określonych celów.

Honorować nasze zobowiązania wobec społeczeństwa poprzez wnoszenie wartości ekonomicznych, intelektualnych i społecznych do wszystkich narodów i społeczności, w których działamy."

Nie ma wątpliwości, że w powyższym "septalogu" wyraźnym echem pobrzmiewają behawiorystyczne zasady, intuicyjnie wprowadzone przez Dave'a i Billa w pierwszym, pionierskim okresie. Kto wie, w jakim stopniu właśnie te zasady przyczyniły się do dzisiejszej pomyślności firmy?

Dziś Bill i Dave to dwaj starsi panowie, finansowo raczej niezależni. Twierdzą zgodnie, że stali się przez lata bliżniaczo do siebie podobni, zarówno zewnętrznie jak i pod względem sposobu myślenia. Podobno nikomu jeszcze nie udało się załatwić u Billa czegoś, czego nie przepchnął u Davida, niezależnie od tego, czy dwaj szefowie porozumiewali się w tej sprawie, czy nie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200