Mam swoje zdanie

Szanowny Panie Redaktorze. Lista rankingowa ''100 największych firm komputerowych w Polsce'' jest bardzo ciekawą lekturą. Chciałbym podzielić się z Panem i z Czytelnikami kilkoma, jak sądzę ważnymi, refleksjami na temat tej listy.

Szanowny Panie Redaktorze. Lista rankingowa ''100 największych firm komputerowych w Polsce'' jest bardzo ciekawą lekturą. Chciałbym podzielić się z Panem i z Czytelnikami kilkoma, jak sądzę ważnymi, refleksjami na temat tej listy.

Gdy miesięcznik "Sukces" albo tygodnik "Wprost" tworzą ranking 100 najbogatszych ludzi w Polsce, jest to twórczość raczej odwołująca się do tych samych emocji czytelników, do których odwołują się twórcy "Dynastii". Nic dziwnego, że niektórzy ludzie, którzy znaleźli się na tej liście nazywają te listy "szkodliwymi" (pan Niemczycki), "wielkimi mistyfikacjami" (pan Buchner), itd. Ja od siebie dodałbym słowo "nieudolność".

Inne motywy towarzyszą autorom rankingów największych przedsiębiorstw (Fortune 500 i Global500, Business Week 1000), czy polskich zestawień (przedsiębiorstw i banków) tworzonych przez Gazetę Bankową (ostatni ranking 500 przedsiębiorstw w 28 numerze GB, zwany tu dalej GB500). Twórcy tych zestawień próbują zauważyć trendy i tendencje w gospodarce, ewolucje poszczególnych wielkich przedsiębiorstw, itp.

Jestem przekonany, że Autorom zestawienia przyświecał ten drugi cel. Wynika to również ze wstępu p. Wiesława Miguta, jak i z listu przewodniego p. Agnieszki Cybulskiej, koordynatora marketingu CW. Jeśli jednak Autorzy stawiają sobie za cel próbę obiektywnego spojrzenia na rynek komputerowy, muszą zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności za to, co tworzą. Wyobraźmy sobie, że popełniają błąd i znacząco zaniżają ocenę wielkości rynku komputerowego w Polsce. Na tej podstawie w 1994 MWGzZ podejmuje decyzję o ustanowieniu nowej fali kontyngentów, tym razem wielkości obliczonej na podstawie zestawienia CW. Okazuje się, że kontyngent ten jest znacznie mniejszy niż oceniana wielkość rynku, co powoduje kolejną falę konfliktów, podejrzeń o niekompetencję urzędników, korupcji, itd. Ogólny chaos i zła krew.

Inny hipotetyczny przykład: wielki producent japoński rozważa możliwość zbudowania w Europie Środkowej nowej fabryki monitorów, zagląda do ComputerWorld, porównuje z danymi z innych krajów i ... decyduje się na budowę w np. Rumunii.

Dlatego, zdając sobie sprawę z odpowiedzialności związanej z zadaniem, jakie stawiają przed sobą autorzy, trzeba przygotowując się do jego realizacji - opracować metody, które pozwolą na profesjonalną realizację i jednoznaczną obronę tworzonej listy przed zarzutami braku poprawnej metodologii.

Rozpoczynając taki projekt, trzeba brać pod uwagę m.in. następujące czynniki:

1. Nikt dokładnie nie zdefiniował "rynku komputerowego"? Jak określić jego granice? Co z przedsiębiorstwami działającymi na granicy rynku komputerowego i innych rynków:

  • telekomunikacyjnego (sieci cyfrowe);

  • "biurowego" (drukarko-kopiarko-faxy); wiele firm (w tym największe, np. Optimus) oferuje faxy i kopiarki wśród komputerów: czy udział tej sprzedaży został uwzględniony?

  • energetycznego (zasilacze, UPS-y, stosowane nie tylko do komputerów);

  • rozrywkowego (czy sprzedaż Nintendo jest działalnością na rynku komputerowym? Są firmy, które uwzględniają tę działalność w swoich obrotach);

  • edukacyjnego (firmy, które specjalizują się w szkoleniach);

  • "consumer electronics" (np. produkcja/sprzedaż monitorów komputerowych, jak i innych?);

  • naukowo-badawczych, resortowych ośrodków rozwojowych, itd. budujących (może nawet komercyjnie) prototypy, itp.;

  • układów scalonych (diod, kondensatorów, EPROM-ów, pamięci, itd. czy sprzedaż pamięci statycznych, które mogą być stosowane zarówno w komputerach jak i "elektronice użytkowej" jest częścią rynku komputerowego?);

  • papierniczego (papier do drukarek...)

  • konsultingowego (czy konsultacje na temat konstrukcji planu kont klienta (niekoniecznie w ramach informatyzacji przedsiębiorstwa) jest udziałem w tym rynku?);

  • rynku szarego, czy wręcz czarnego (czy piraci kopiujący oprogramowanie w celu sprzedaży na Grzybowskiej są częścią tego rynku? W ogóle: co z obrotem na Grzybowskiej?).
Nie wspominam o tych firmach, które specjalizują się w obsłudze innych sektorów gospodarki i w związku z tym nie zawsze są uznawane za część rynku komputerowego (zwróćmy uwagę na wojsko, medycynę...)

Pan Stanisław M. Stanuch twierdząc, że raport CW jest zupełnie niewiarygodny (śląsko-małopolski dodatek Komputery-Biuro Gazety Wyborczej nr 30 z 20 lipca br.) zarzuca Autorom brak metodologii (i poza tym tendencyjność), a przede wszystkim brak definicji firmy komputerowej. Autor tej krytyki już nie posuwa się do próby definicji i chyba nie zauważa, że jest to sprawa bardzo trudna.

A więc spróbujmy: trzeba zacząć od słowa "komputer" i tu już natrafiamy na trudności nie do przezwyciężenia - podczas, gdy stosunkowo łatwo zdefiniować "komputer PC", to uogólnienie tego pojęcia na każdy komputer jest bardzo trudne. Szukając takiej definicji w literaturze nie natrafiłem na żadną, która nie wzbudziłaby mojego ostrego sprzeciwu. Próba zdefiniowania "maszyn cyfrowych i do automatycznego przetwarzania danych" zajęła autorom obowiązującej w Polsce taryfy celnej 12 linijek tekstu ...

Mimo to, każdy świadomy użytkownik komputerów potrafi powiedzieć, czy dane urządzenie jest komputerem (realizuje -zgodnie z wymogami użytkownika - jakiś zapamiętany program przetwarzający dane) czy nie. Możemy też stwierdzić, że firma komputerowa to taka firma, która przede wszystkim oferuje sprzęt, oprogramowanie lub usługi związane z używaniem komputerów. Jest to strasznie prymitywna definicja i dodatkowo o bardzo płynnych granicach. Wydaje się, że jest to nieco podobny problem do problemów z definicją pieniądza (M1, M2, ...) przy analizach rynków kapitałowych.

Przykładów ryzykownego, intuicyjnego zaliczania firm do rynku komputerowego można dać wiele, tu wspomnę jedynie o paru: GB określa profil COIG jako "działalność różna", a mimo to CW zdecydował się na umieszczenie tej instytucji na swej liście, z drugiej strony takie wielkie firmy jak Metronex (dość aktywny w handlu komputerami w 1992 r.), czy CNPAE (Centrum Naukowo-Produkcyjne Automatyki Energetycznej, o obrocie ponad 140 mld zł) na niej się nie znalazły. Nie wspominam już o takich gigantach jak Stalexport, których malutka oferta komputerowa (Stalexport ogłasza się z tą ofertą w 3 wydaniu Business Foundation Book) może być większa niż cały obrót niejednej małej firmy komputerowej z końca tabeli CW. Powyżej wymieniłem specjalnie duże firmy państwowe, jednak w przypadku firm prywatnych istnieje ten sam problem (Elcomp W-wa, Sprint Olsztyn, Dominet Piaseczno, żeby wymienić tylko parę większych). Jedynie nieliczne firmy (jak Lumena, Apexim) podają swoje obroty w podziale na część komputerową i inną.

Zarzućmy więc to zadanie dokładnej definicji i spójrzmy, jak sobie radzą na świecie. O dziwo, będąc uważnym czytelnikiem światowej prasy komputerowej nie byłem nigdy świadkiem dyskusji na temat: "co to jest firma komputerowa" na jej łamach. Może więc musimy pogodzić się z pewnym rozmyciem i rolą intuicji... Chyba tak, jeśli weźmiemy pod uwagę, jak podobne rankingi formułowane są na świecie. Właśnie w lipcowym numerze miesięcznika "Electronic Business", poświęconego w 90% rynkom komputerowym znajdujemy kolejny ranking 200 największych firm elektronicznych w USA (nazwijmy tę listę EB200). Oto wnioski wynikające z tej listy:

Autorzy EB200 wyróżnili na rynku amerykańskim 16 sektorów związanych z elektroniką (systemy oparte na komputerach, komunikacja, komponenty, "consumer electronics", komputery desktop, dystrybucja, różnorodna działalność związana z komputerami, zamówienia rządowe, instrumenty i urządzenia pomiarowe, komputery mainframe, urządzenia medyczne, minikomputery, sprzęt biurowy, peryferia, półprzewodniki, oprogramowanie - kolejność jest konsekwencją alfabetycznej kolejności w j. angielskim). Jak widać, jedynie "consumer electronics" i sprzęt biurowy są wyraźnie poza branżą komputerową.

Każda firma została zaklasyfikowana do 1 albo 2 z powyższych sektorów. Firmy, które zajmują się nie tylko elektroniką czasem nie zostały w ogóle zaklasyfikowane ( AT&T, #2 na liście). Dotyczy to ponad 25% firm.

Dwie pierwsze kolumny tabeli to: "Electronics sales" i "Total sales". Ranking jest utworzony oczywiście wg pierwszej kolumny.

Takie firmy jak: IBM, HP, Xerox (data processing), DEC, Motorola, GM Hughes (czyli - oprócz AT&T - cały szczyt tabeli) twierdzą, że 100% ich działalności to elektronika.

Ostatnia na liście 200-na firma (Joslyn, produkująca komponenty) miała sprzedaż 218 mln USD, a więc 3 razy więcej niż Optimus.

Przeglądając ten ranking, intuicyjnie uznalibyśmy wszystkie znane firmy za firmy oczywiście zasadnie obecne w rankingu największych firm komputerowych.

Lista ta zawiera wiele innych danych na temat zysków, zatrudnienia i rozwoju tych firm. Jest to bardzo ciekawy materiał porównawczy do badania naszego rynku.

Po tym długim zastanowieniu przyjmijmy, że szerokie, intuicyjne podejście Autorów nie jest grzechem uniemożliwiającym wyciąganie jakichkolwiek wniosków.

2. Nie została wyartykułowana definicja obrotów, ale chyba można stwierdzić jednoznacznie, że chodzi o sumę przychodów w rachunku wyników (w zakresie komputerowym). Powstaje tu jednak parę wątpliwości:

  • co w przypadku holdingów (opisane w przypadku Optimusa), grup spółek posiadanych przez te same osoby fizyczne, firm będących częściową własnością innych firm, itp.

  • co w sytuacji, gdy przychody są mniejsze od rozchodów (jak pewnie dzieje się w niektórych przedsiębiorstwach państwowych oraz w innych upadających firmach). Czy przychody będące jedynie częścią obrotów odzwierciedlają pozycje tych firm w rankingu?

  • czy wszyscy umieją (nawet zakładając dobrą wolę) wydzielić część komputerową od innej (co zasygnalizowano wcześniej).
Są to wątpliwości, które mogą zniekształcić obraz całości. Należy podkreślić, że wysokość obrotów jest tylko jednym z możliwych sposobów szeregowania firm. Często spotykana jest również wartość (giełdowa) firm, oczywiście u nas - nie do zrealizowania jeszcze przez parę lat.

3. Sposoby uzyskiwania danych. Autorzy oparli się przede wszystkim na danych wcześniej publikowanych przez firmy, ankietach oraz danych złożonych w sądach. Trzeba uwzględnić, że:

Ankieta jest jedynie jedną z metod, wcale nie najbardziej miarodajną (odpowiadają na nią ci, którzy chcą odpowiedzieć).

Obowiązek publikowania (czy składania bilansów w sądach rejestrowych) obrotów mają jedynie spółki prawa handlowego oraz firmy, które przygotowują się do sprzedaży akcji na rynku albo obligacji (co jeszcze w Polsce wśród firm prywatnych jest dużą rzadkością). Jak Autorzy zauważyli, obowiązek ten jest nagminnie ignorowany.

Firmy państwowe (przed prywatyzacją, szczególnie we wczesnych fazach przygotowań do prywatyzacji) nie publikują swoich wyników. Co więcej, dziś komputerowym firmom państwowym wręcz zależy na utajnianiu swych obrotów, w związku z przerostami zatrudnienia, malejącymi obrotami, itd.

Autorzy włożyli dużo wysiłku w zebranie danych (szczególnie godne podziwu jest odgrzebywanie bilansów w sądach rejestrowych), jednak nie zdecydowali się, aby próbować w szerszym zakresie uzyskać szacunki obrotów dużych firm, które ich podać nie chciały. Jest na to wiele sposobów i nie moją rolą byłoby wskazywanie tych sposobów.

Należy się spodziewać, że w niedalekiej przyszłości wszystkie podmioty gospodarcze w Polsce, przekroczywszy pewne granice zysków, zatrudnienia i sumy bilansowej będą musiały publikować swoje bilanse, jednak będziemy mogli z tych danych korzystać nie wcześniej niż w 1995 r.

4. Sposoby weryfikacji danych:

Należy się spodziewać, że chętniej publikują swoje dane te firmy, które dynamicznie się rozwijają, natomiast firmy, które przechodzą przez kryzys - nie publikują swoich danych, a jeśli publikują - często są to dane tendencyjne, a co najmniej okrojone.

Opisane przez Autorów zestawienia problemy z prawdomównością niektórych respondentów chyba dyskwalifikują wiarygodność podawanych przez te firmy danych, bez względu na to, czy wybieramy najniższą z liczb, czy jakąkolwiek inną.

Trzeba podkreślić, że obroty uzyskane przez Autorów często różnią się od danych pochodzących z innych - równie miarodajnych - źródeł. Przykładem może być kilka firm, które znalazły się również w GB500: różnica w obrocie ABC Data wynosi ponad 30%.

Aby unaocznić problem, pozwoliłem sobie na przeprowadzenie testu: wiadomo, że bardzo dobrym przybliżeniem wielkości przychodów jest suma wystawionych faktur. Ta liczba w ogromnej większości dużych firm jest znana znacznie wcześniej niż bilans, itd. Przejrzałem dokładnie 3-ie wydanie Business Foundation Book (BFB). Dane do tego wydania (w tym obrót za 1992 r.) były zbierane już w 1993 r., a więc powinny być dobrym przybliżeniem ostatecznych wyników. Dane te były udostępniane dobrowolnie i przez osoby "odpowiedzialne" w firmach. Oto wyniki mojego zapoznania się z BFB:

W katalogu tym umieszczonych jest ponad 100 firm, których oferta zawiera również (w mniejszym lub większym stopniu) sprzęt, oprogramowanie lub usługi komputerowo-informatyczne.

Z tej liczby 65 firm oferuje przede wszystkim powyższe produkty.

Spośród nich 53 podało swoje obroty za 1992 r.

Wreszcie z tej ostatniej liczby, jedynie 12 znajduje się również w tabeli CW.

Porównanie obrotów przedstawia rysunek obok. Wyraźnie widać z niego, że na szczerość pozwalają sobie zawsze firmy duże (o obrotach ponad ok. 5 mln USD). Różnice wynikają pewnie z przeliczników dolarowych oraz poprawek uwzględnionych przy opracowywaniu ostatecznych danych (których BFB na pewno nie miał). Wśród firm małych - mimo pozornej rzetelności obu źródeł - panuje radosna twórczość szefów firm: obroty z obu źródeł często różnią się od siebie o czynnik CZTERY! Pozytywnymi wyjątkami wśród mniejszych firm są: Koma, Aplikom 2001, ZETO-Rodan i MacroSoft. Inni powinni się wstydzić.

Należy dążyć do tego, aby obroty każdej z firm były uzyskiwane z co najmniej kilku źródeł, aby można było skonfrontować dane deklarowane przez zarządy z innymi symptomami działalności gospodarczej.

5. Zapewnienie jednorodości i porównywalności danych:

Kurs dolara. Niektóre firmy podają swoje obroty w milionach dolarów, inne w miliardach złotych. Jak porównać te liczby? Przyjęcie średniej wielkości 13,5 tys. za dolar wydaje się być ruchem nieco pochopnym. Jedynym sposobem jest próba oceny wielkości sprzedaży na rynku polskim w poszczególnych miesiącach roku, po czym ważenie średnich cen dolara w danych miesiącach wielkością obrotu na rynku. Dobrą podstawą do dokonania tego oszacowania byłby wykres "Dynamika sprzedaży w kolejnych miesiącach" opublikowany na 4 str. Raportu, gdyby nie to, że Autorzy włączyli obroty bardzo młodych i burzliwie rozwijających się firm, takich jak Inwar i ComputerLand, których duże obroty w drugiej części roku niewątpliwie zwiększyły nieco udział tej części roku w całości obrotów. Na podstawie obrotów w mojej firmie (która - dostarczając kilkadziesiąt procent niektórych, niezbędnych do sprzedaży komputera układów scalonych polskiemu rynkowi komputerowemu - jest swego rodzaju barometrem wielkości

sprzedaży w Polsce) uzyskałem wartość 13,900 zł za 1 USD i taką wartość stosuję w zestawieniach.

Pozostanie przy obrocie liczonym w dolarach pozwoli na porównanie obrotów w 1992 r. z obrotami w latach następnych, bez konieczności uciekania się do dużych poprawek inflacyjnych.

Moment określenia liczby zatrudnionych oraz definicja "zatrudnionego". Tu chyba Autorzy ankiety zdawali sobie sprawę z dynamizmu sytuacji i jasno określili wymogi (choć nie wiem, czy do wszystkich one dotarły). Porównywanie danych jest tu równie ryzykowne jak porównywanie obrotów, np. jedna z firm, która podała w zestawieniu liczbę zatrudnionych 17, w innych zestawieniach zatrudnia od 8-20 pracowników.

6. Inne aspekty:

Istnieje szara strefa rynku komputerowego, prawdopodobnie o dużych rozmiarach, związana z łatwością ukrycia pewnych machinacji celnych i podatkowych, ułatwianych przez brak kompetencji służb celnych i skarbowych. Ponadto, wspomniany wyżej brak kultury dotyczącej autorskich praw własności oprogramowania i wynikające z niego konsekwencje zniekształcają ocenę wielkości rynku.

Wiele "przedsiębiorstw wielobranżowych" zajmuje się m.in. działalnością na rynku komputerowym i nie wiadomo, czy publikowane obroty dotyczą jedynie części komputerowej (niezależnie od intencji raportujących przedsiębiorstw).

Wszystkie powyższe aspekty każą głęboko zastanowić się nad projektem, jeśli ma on aspirować do obiektywnej, ilościowej oceny rynku komputerowego. Biorąc pod uwagę powyższe czynniki trzeba opracować metodę, która pozwoli na uniknięcie zarzutów ze strony osób, które inaczej widzą ten rynek.

Mam nadzieję, że wszystko co wyżej napisałem świadczy o tym, że nie uważam, żeby opublikowany ranking był szkodliwy. Jednak twierdzę, że przez to, że niektóre wnioski zostały wyciągnięte "niefrasobliwie", bez pełnego uwzględnienia niektórych powyższych rozważań wyjściowych, może mieć szkodliwe konsekwencje.

Opierając się na własnych danych, mogę wyliczyć następujące główne uwagi do publikowanej listy:

A. Braki:

1. Kontrowersja dotycząca liczby firm komputerowych w Polsce:

Autorzy zestawienia wspominają, że "jeśli wierzyć sprawozdaniom GUS, to mamy w Polsce zarejestrowanych ok. 2500 firm oferujących sprzęt, oprogramowanie, bądź usługi informatyczne". Według danych, jakie oferuje firma Teleadreson, udostępniająca bazy danych wszystkich zarejestrowanych firm w Polsce, również na podstawie GUS, firm komputerowych jest ZNACZNIE więcej: przed paroma miesiącami poprosiliśmy Teleadreson o spis firm, które zajmują się "doradztwem w zakresie oprogramowania i dostarczaniem oprogramowania" i dostaliśmy spis 4611 firm! Jeśli dodamy jeszcze firmy, które zajmują się produkcją i handlem sprzętem (a nie zajmują się oprogramowaniem) - po konsultacjach z Teleadresonem - otrzymujemy 5600 firm zajmujących się informatyką (nie włączając firm, które

zajmują się jedynie handlem) i na tyle należy oceniać liczbę zarejestrowanych firm komputerowych w Polsce. Oczywiście zgadzam się z Autorami, że ogromna większość to "małe firemki 1-2 osobowe", ale jednocześnie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że w większości obroty tych małych firemek są rzędu 100 tys. USD. Znaczna większość zarejestrowanych firm komputerowych ma obroty 0-10 tys. USD. I może w tym sensie Autorzy mają rację uznając, że jedynie mniej niż połowa zarejestrowanych 5600 firm ma obroty rzędu 100 tys. USD. Z mojego doświadczenia wynika, że firma mająca obroty ponad 300 tysięcy jest już widoczna na rynku.

2. Z paroma wyjątkami nie ma w niej wielu spółek prawa handlowego, które po prostu nie odpowiedziały na ankietę CW (albo ją ignorując, albo w ogóle nie czytując czasopism tego typu), a CW nie wytworzyła (a w każdym razie nie przedstawiła) mechanizmu identyfikacji firm, będących kandydatami do pierwszej setki (oprócz akcji reklamowej na

łamach CW).

3. Nie ma na niej KILKU dużych firm prywatnych, nawet takich, które z powodzeniem plasują się w pierwszej 50-tce. Nie twierdzę, że muszą one podawać swoje wyniki, ale jeśli chcemy wykorzystywać listę do oceny wielkości rynku - musimy jakoś oszacować udział tych firm w rynku.

4. Nie ma na niej WIELU ciągle dużych firm państwowych. Brakuje tych wszystkich Centralnych Ośrodków Informatyki i Informacji, brakuje ZET-ów (dopełniacz liczby mnogiej od ZETO), SOET-ów, MER, Ośrodków, Centrów i Instytutów prowadzących szeroko zakrojoną działalność gospodarczą na rynku komputerowym. Przecież w prawie każdym mieście wojewódzkim istnieje kilka takich firm. Niektóre z nich mają obroty plasujące je wysoko w pierwszej setce. Jestem pewien, że można uzyskać wysokość obrotów tych firm (przecież "państwowe" znaczy ciągle NASZE), ale nie wiem, jak: może ktoś z Czytelników podsunie jakiś pomysł...

B: Wnioski z analizy Raportu

Na początku pragnę się zastrzec, że moje szacunki obrotów pewnej małej grupy firm są inne niż w rankingu CW (oraz stosuję inny przelicznik dolarowy) i stąd nie wszystkie liczby dają się bezpośrednio odnieść do opublikowanych danych.

Autorzy piszą "zestawienie nasze nie obejmuje kilku niewielkich firm". A później: "w naszym odczuciu ich nieobecność nie zmienia w zasadniczy sposób obrazu polskiego rynku komputerowego". Według mnie nie ma żadnego uzasadnienia dla powyższego stwierdzenia, szczególnie dla części "kilku niewielkich". Twierdzę, że opublikowana lista obejmuje prawdopodobnie wszystkie największe firmy w Polsce, ale jedynie w zakresie obrotów ponad 8 mln USD (dotyczy to największych 20 firm), w pozostałych 80% lista jest "bardzo dziurawa". W Polsce jest więcej firm o obrotach powyżej 10 mld zł, które się nie znalazły na tej liście, niż firm, które na tej liście widnieją!

Twierdzenia powyższe opieram na wnikliwej obserwacji rynku komputerowego, na wielu źródłach, w szczególności: publikowanych wynikach, rozeznaniu na rynku, moich szacunkach oraz wynikach ankiet, które również moja firma rozesłała do wielu uczestników rynku komputerowego (przy okazji propagowania oferty "The Programmer's Shop"). Nie mogę opublikować tych danych ponieważ nie zostałem do tego upoważniony przez firmy, które przekazując mi te dane obdarzyły mnie zaufaniem, jednak mogę stwierdzić, że dysponuję listą prawie 500 firm komputerowych, których obroty udało mi się uzyskać lub (z większą lub mniejszą dokładnością) oszacować.

Oto uzasadnienie powyższych tez:

Ustalmy, że interesuje nas uzyskanie prawdziwych liczb firm komputerowych w przedziałach obrotów: ponad 16, 8-16, 4-8, 2-4, 1-2 mln USD. Powyższe przedziały zostały dobrane trochę przypadkowo (może dlatego, że ja już myślę tylko w kategoriach "1, 2, 4, 8, 16 MB"), logarytmicznie, żeby osiągnąć odpowiednią kondensację, ale jednocześnie dlatego, żeby w każdym przedziale znajdowało się dostatecznie dużo firm. Ostatni przedział określiłem na 0,72 - 1 mln USD, aby dopasować granicę obrotów do listy CW. (0.72 mln USD = 10 mld zł, tyle co obrót setnej firmy na liście). W zestawieniu CW znajduje się 100 firm, w moim zestawieniu -186, a razem 202 firmy!

Przyjmijmy, że w każdym przedziale istnieje jakaś - na razie nieznana - pula firm, której liczbę chcemy estymować. CW i ja losujemy z tej puli pewne liczby firm (każdy dowolną liczbę, po czym zwraca do puli) i porównujemy, co wylosowaliśmy: z liczby tych samych firm wylosowanych w dwóch losowaniach możemy określić maksimum prawdopodobieństwa odpowiadającego całkowitej liczbie firm znajdujących się w puli w danym zakresie obrotów.

Warto podkreślić, że "prawdziwa" liczba firm jest tu jedynie dolnym ograniczeniem naprawdę prawdziwej liczby firm, ponieważ w rzeczywistości CW i ja nie losowaliśmy przypadkowo firm z każdej z pul, a jedynie zebraliśmy dane firm, które nam te dane same chętnie dostarczyły. Można więc stwierdzić, że estymata "prawdziwej" liczby firm jest dobrym oszacowaniem "prawdziwej liczby firm, które udostępniają swoje obroty".

Dziękuję p. Michałowi Czernemu za dokonanie obliczeń rozkładu prawdopodobieństw.

Różnica w zakresie 8-16 mln USD wzięła się m.in. stąd, że zapomniałem uwzględnić obroty Bulla.

Jak z powyższej tabeli widać, opublikowana lista jest bardzo niepełna i w swej obecnej postaci nie pozwala na ocenę wielkości rynku komputerowego w Polsce. Stwierdzenie, że "wydaje się, że nie popełnimy grubego błędu, jeśli założymy, że nie ujęliśmy w naszym raporcie 10% obrotów na rynku" jest niczym nieuzasadnione, co w dalszej części postaram się dokładniej wykazać.

Co można powiedzieć o wielkości rynku komputerowego, po skonsolidowaniu obu list: CW i mojej.

Liczbę 150 mln USD uzyskałem zakładając, że 1400 firm w Polsce (czyli 1/4 wszystkich zarejestrowanych, =5600/4) miało obroty ponad 30 tys. USD, w tym - zakładając monotoniczny wzrost liczby coraz mniejszych firm - 350 firm w przedziale 30-60 tys. USD. Ze względu na wielość firm, liczba 150 mln jest mało czuła na zmiany realistycznych

rozkładów i prawdopodobnie nie popełniam błędu większego niż 50 mln USD.

Założenie o istnieniu jedynie 1400 firm o obrotach ponad 30 tys. USD uważam za bardzo konserwatywne.

Chcę podkreślić, że liczba 886 mln jest sumą obrotów 228 znanych mi firm, których obroty wynosły w 1992 r. ponad 0,5 mln USD. Liczba 1,1 mld USD jest ostrożną oceną obrotów rynku komputerowego, zgodnie z przedstawionym wyżej "doszacowaniem". Przypuszczam, że całkowity rynek (po uwzględnieniu firm, które są niedostępne przedstawionej tu analizie) jest jeszcze większy o może 100 mln USD, jednak ta ostatnia liczba oparta jest na bardzo wątłych przesłankach: - wiedzy o wielkości zatrudnienia w wielu firmach, których obrotów nie udało mi się oszacować. Z opublikowanego rankingu widać, że komputerowe firmy handlowe zatrudniające nawet kilku pracowników mogą dopracować się obrotów milionów dolarów. Dysponuję listą kilkudziesięciu firm (których obrotów nie udało mi się oszacować) zatrudniajacych co najmniej kilku pracowników;

- ze znajomości pewnej liczby firm komputerowych, o których wiem, że mają co najmniej "średnie" (a nawet bardzo duże) obroty;

- z wielkości zakupów pamięci w mojej firmie (oraz wiedzy, że pamięci te są wykorzystywane do składania i sprzedaży komputerów): wiadomo, ile statystycznie pamięci wkładanych jest do jednego komputera i ile ten jeden komputer kosztował średnio w 1992 r., stąd można uzyskać w przybliżeniu dolną granicę wielkości obrotów (bo mogą kupować pamięci również skądinąd, sprzedają również peryferia, software, usługi).

Ostatecznie oceniam, że na te dodatkowe 100 mln USD składa się jeszcze 10-20 firm o obrotach ponad 1 mln USD i ok. 40-50 firm o obrotach w zakresie 0,5-1 mln USD. Chodzi tu o potencjalnie istniejące firmy, których nie mogła objąć poprawka statystyczna ze względu na to, że nie znajdowały się w puli firm, których obroty mogłyby być dostępne. Uwzględnienie tych firm pozwoli na uzyskanie ostatecznej wielkości obrotów polskiego rynku komputerowego na poziomie 1,2 mld USD. Oceniam dokładność powyższego szacunku na 100 mln USD.

Suma obrotów wszystkich firm o znanych mi obrotach na skonsolidowanej liście wynosi grubo ponad 900 mln USD (wliczając również te o obrotach poniżej 0,5 mln USD).

Sumaryczna wielkość obrotu polskich firm wynosi 1,2 mld USD USA, jest to liczba znacznie większa, o 50%, od globalnych obrotów otrzymanych w rankingu CW. Wpływają one np. na ocenę liczby komputerów sprzedanych w Polsce w 1992. Muszę przyznać jednak, że tutaj analiza Autorów jest niezrozumiała dla mnie: pojawiają się następujące stwierdzenia: "łączna wartość sprzedaży komputerów PC wyniosła w 1992 r. 241 mln USD", "polski rynek komputerowy w 1992 r., z punktu widzenia ostatecznego użytkownika, wyniósł łącznie 490 mln USD", "rynek PC oceniamy na poziomie 340 mln USD", "dochodzimy do całkowitej wielkości polskiego rynku komputerowego równej ok. 0,8 mld USD). Z zainteresowaniem zapoznałbym się z metodyką uzyskiwania powyższych liczb oraz różnic między naszymi wynikami.

Wielkość obrotów z punktu widzenia ostatecznego użytkownika (czyli ile komputerów, oprogramowania i usług kupili ostatecznie użytkownicy) jest liczbą bardzo trudną do oszacowania. Podobnie trudno jest obliczyć liczbę sprzedanych komputerów (lub ich podzbioru: PC). Żeby ją uzyskać, trzeba od sumy obrotów odjąć najpierw cały software i usługi, wszystkie peryfieria (drukarki), a następnie uwzględnić poprawkę na to, że często komputery lub ich komponenty przechodzą przez łańcuszek importer/hurtownik/przedstawicielstwo firmy zagranicznej -> montownia/dealer -> ostateczny użytkownik. Nie podejmuję się wykonać tego oszacowania, ponieważ nie umiem go poprawnie zrobić. Jestem przekonany jednak, że liczba dostarczonych w Polsce komputerów była większa co najmniej o 15-20% od wartości podawanych przez Autorów zestawienia.

C. Inne uwagi:

1. Liczba komputerów sprzedanych przez polskie firmy wcale nie oznacza, że o tyle przybyło komputerów w Polsce. Istnieje duży eksport zarówno komputerów jak i akcesoriów do nich, szczególnie na Wschód (choć niektóre firmy twierdzą, że również sprzedają na Zachód). Warto byłoby oszacować wielkość tego eksportu, a nie powinno być to trudne, bo danymi tymi dysponuje GUS, który ma ponoć wprowadzać wszystkie SAD-y do swoich komputerów.

2. W ogóle GUS mógłby być świetnym uzupełniającym źródłem informacji na temat wielkości rynku, może ktoś związany z GUS-em dałby się tym listem sprowokować, żeby coś napisać o dostępności w GUS-ie interesujących danych...

3. Przy okazji - łączne zatrudnienie we wszystkich firmach w skonsolidowanym zestawieniu wynosi prawie 9400 osób. Trudno jest ekstrapolować tę liczbę na wszystkie firmy komputerowe, ale zakładając (chyba skromnie), że wszystkie pozostałe firmy liczą jedynie po 2 osoby, uzyskujemy bardzo przybliżone oszacowanie, że rynek komputerowy w Polsce obsługiwany był przez co najmniej ok. 20 tys. osób, co oznacza, że jedna osoba generowała obrót rzędu 60 tys. dolarów rocznie. Jest to również ciekawy wynik, który można porównać z odpowiednimi danymi w krajach zachodnich (korzystając np. z EB200).

4. W tekście nie powtarzałem zastrzeżeń wymienionych przez p. Stanucha w krakowskim dodatku Gazety Wyborczej. Wiele z uwag tego autora jest słusznych, jednak nie mogę się zgodzić ze stwierdzeniem, że "na Zachodzie normą wśród szanujących się firm jest podawanie do wiadomości publicznej swoich obrotów". Otóż na Zachodzie ogromna większość dużych firm jest własnością publiczną (ich akcje są przedmiotem obrotu giełdowego) i dlatego muszą podawać swoje dane finansowe (podobnie w Polsce: obserwatorzy giełdy wiedzą o prowadzonym dochodzeniu w sprawie afery z Wedlem, który spóźnił się jedynie kilka dni z ogłoszeniem ważnego faktu dotyczącego finansów tej firmy). Firmy, które nie są notowane na giełdach, nie są emitentami obligacji, ani nie przygotowują

się do IPO (Initial Public Offering) z zasady nie publikują swoich danych finansowych, bo jest to niepotrzebne i nikogo nie przeraża dziennikarska pedagogiczno-mentorska demagogia, że "panuje powszechne mniemanie, że firmy, które nie podają swoich obrotów mają coś do ukrycia, a więc nie są godne szacunku". Nie wiem, skąd p. Stanuch uzyskał wiedzę o tym powszechnym mniemaniu, jednak wiem, że każdy, kto starałby się uzyskać dane finansowe prywatnych firm amerykańskich w zakresie obrotów odpowiadających obrotom firm ujętych w rankingu CW uzyska ten sam wynik: prawie żadna prywatna firma nie udostępni mu swoich wyników. Wyniki te znają urzędy podatkowe, banki i - w miarę potrzeby - venture capitalists i to na świecie wystarcza do oceny, czy firma jest uczciwa, czy nie.

Na koniec wreszcie chciałbym wspomnieć, że w zestawieniu GB500 znajduje się jedynie 5 firm komputerowych, a zestawienie to obejmuje firmy o obrotach ponad 4,7 mln USD w 1992 r. W skonsolidowanej tabeli istnieje 48 firm, które mają obroty większe niż powyższa granica, co daje próbkę wypełnienia zestawienia GB500 na poziomie 10%!

Tomasz Chlebowski

(Warszawa)

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200