Baza wszystkich ludzi
- Edwin Bendyk,
- 01.03.2004
Barbarzyńcy u bram imperium, czyli stojący w kolejce do amerykańskiego immigration obywatele świata drugiej kategorii. Stanąłem w jednej z nich pod koniec stycznia po wylądowaniu w Los Angeles. Nieudolnie odcisnąłem paluchy, potem ustawiłem się do pamiątkowej fotki. Chciałem, żeby wyszła ładnie, więc się uśmiechnąłem. Fotograf i kontroler w jednym docenił moje wysiłki i przybił pieczątkę: ''admitted''.
Barbarzyńcy u bram imperium, czyli stojący w kolejce do amerykańskiego immigration obywatele świata drugiej kategorii. Stanąłem w jednej z nich pod koniec stycznia po wylądowaniu w Los Angeles. Nieudolnie odcisnąłem paluchy, potem ustawiłem się do pamiątkowej fotki. Chciałem, żeby wyszła ładnie, więc się uśmiechnąłem. Fotograf i kontroler w jednym docenił moje wysiłki i przybił pieczątkę: ''admitted''.
Bałaganowi czas jednak położyć kres. Jak? Odpowiedzią jest Globalna Baza Danych + grid. "Jeśli dziś do obsługi koncernu potrzeba 300 baz danych, to znaczy, że jest ich o 299 zbyt wiele", zakomunikował Ellison. Potrzeba jednej, ale dobrej. Dopiero taka baza, integrująca wszystkie informacje potrzebne firmie, umożliwi właściwe z nich korzystanie. Wzrosną: wydajność, produktywność, zdolność zarządzania i planowania, jakość obsługi klienta. Świat będzie lepszy.
Z baz danych korzysta jednak nie tylko biznes, ale również agendy państwa. Od zawsze marzą one o Bazie Totalnej, w której można zapisać wszystko o wszystkich. Na razie technika na to nie pozwalała. W bazach amerykańskich służb specjalnych był nie mniejszy bałagan niż w polskim ZUS-ie. Ponad połowa zamachowców uczestniczących w ataku 11 września 2001 r. nie powinna była być wpuszczona do Stanów Zjednoczonych, ale na skutek bałaganu informacja nie dotarła na czas do odpowiednich służb. Jego miarą jest fakt, że Mohammed Atta, domniemany lider terrorystów-samobójców, otrzymał pół roku po zamachu zgodę na studiowanie w USA.
Ale jeśli rację ma Ellison, to problem jest już rozwiązany. W nowej, Globalnej Bazie immigration znajdą się odciski moich palców i fotka obok milionów innych odcisków i cyfrowych fotek, smutnych i uśmiechniętych. Imperium w końcu jest bezpieczne. Czy nie podobnie myśleli Chińczycy, stawiając Wielki Mur?