Komputer contra ruletka

Każdemu, kto chociaż raz znalazł się w kasynie lub innym przybytku gier hazardowych, marzy się wielka wygrana. Nic w tym dziwnego; gry i ryzyko pociągały nas, pociągają i będą pociągać, gdyż jest to zakodowane w naturze ludzkiej. Marzenie o szczęściu zawsze wydaje się bardziej prawdopodobne niż niebezpieczeństwo ryzyka. Rzecz w tym, aby ryzyko w miarę zmniejszyć, a szczęściu umiejętnie pomóc.

Każdemu, kto chociaż raz znalazł się w kasynie lub innym przybytku gier hazardowych, marzy się wielka wygrana. Nic w tym dziwnego; gry i ryzyko pociągały nas, pociągają i będą pociągać, gdyż jest to zakodowane w naturze ludzkiej. Marzenie o szczęściu zawsze wydaje się bardziej prawdopodobne niż niebezpieczeństwo ryzyka. Rzecz w tym, aby ryzyko w miarę zmniejszyć, a szczęściu umiejętnie pomóc.

Wszystko zaczęło się jednak we Francji, którą uważa się za ojczyznę hazardu i to dzięki matematyce oraz filozofii. To właśnie wybitny przedstawiciel tych nauk Blaise Pascal usiłował skonstruować w XVII w. specjalną maszynę do rachunku prawdopodobieństawa, aby naukowo sprawdzić wyroki losu. Konstrukcja koła najbardziej Pascalowi do tego odpowiadała. Nie był to więc przypadek, że koło stało się narzędziem kreującym los, powszechnie utożsamiany z

przypadkiem.

Blaise Pascal starał się dociec, czy jednak przypadkiem tym nie rządzą jakieś prawa?

Dziś bez wątpienia można odpowiedzieć, że tak. Przypadki układają się według pewnych prawidłowości, które sprawdzają się przy dużej liczbie prób. Zasady te opracowano z matematyczną dokładnością i dzięki nim, to co wydawało się dotychczas prawdopodobne, jest w istocie prawie pewne lub pewne; w zależności od liczby prób. Prawidłowościami tymi zajmuje się probabilistyka, czyli teoria prawdopodobieństwa - jeden z działów matematyki, wg której, na tysiąc prób, rozkład czerwonych i czarnych kolorów jest jak najbardziej proporcjonalny; pół na pół. Chyba, że... maszyna losująca jest źle wyważona, co w podrzędnych kasynach zdarza się dosyć często.

Dziś probabilistyka może rozwijać się znacznie szybciej dzięki komputerom. Żmudne wykonywanie prób z kuleczkami czy kolorami zastąpić można programem komputerowym, za pomocą którego wyniki rachunku symulacyjnego możemy otrzymać w kilka sekund. Nic więc dziwnego, że zawodowi gracze w ruletkę są za pan brat z informatyką i komputerami. Oni nie liczą na przypadek. Przypadkowo można wygrać, chociaż amatorom zdarza się to bardzo rzadko. To dzięki nim kasyna są najbardziej dochodowym biznesem, także w naszym kraju. Zawodowcy patrzą na stół ruletki inaczej niż amatorzy. Dla nich poszczególne pola nie są podzielone, jakby się pozornie mogło wydawać, lecz połączone niewidzialnymi nićmi współzależności. Są "pajęczyną", w którą wcześniej czy później wpaść musi kuleczka. Ilość obstawionych pól to gęstość oczek tej pajęczyny. "Pająk" wie kiedy potencjalna ofiara w nie wpadnie. "Pająki" nie są mile widziane w kasynach gry.

Znamy wiele wypadków rozbicia banków. Towarzyszą temu zwykle - żałobny ceremoniał zakrywania stołu wzorzystym kirem, a dźwięki fanfar dla wygranego szczęśliwca. Takie wydarzenia są opisywane, choć nie podaje się w nich nazwisk, a tym bardziej technologii stosowanej przez "rozbójnika". Co jednak nie robi się dla naszych Czytelników, żeby zaspokoić ich ciekawość. Zdradzę jeden z przypadków wielokrotnego "rozbicia banku", z tym większą przyjemnością, że dokonał tego Amerykanin polskiego pochodzenia, Ryszard Jarecki. Stało się to w 1964 r. w niemieckim kasynie w Baden Baden. Zebrał z pomocą komputera ponad 20 tys. informacji - poświęcając pół roku na wcześniejszą obserwację wyników gry w ruletkę i opracował strategię zakładów, które przyniosły mu wielokrotny sukces.

Na zakończenie kilka wniosków: W ruletce, jak również w każdym innym hazardzie, szczęście jest ważne, ale trzeba go wspomóc jakimś systemem; najlepiej komputerowym. Najpierw długo obserwuj wyniki i otoczenie, a później przystępuj do gry. Pomimo że ruletka jest grą raczej indywidualną, zanim zaczniesz obstawiać, spróbuj popracować zespołowo, podobnie jak nasz rodak Ryszard Jarecki. Wszystkie rady analizuj, bo w każdej może być źdźbło racji. Następnie swoje obserwacje porównaj z analizą komputera, który - w przeciwieństwie do Ciebie - nie poddaje się emocjom. Emocje w hazardzie są zawsze złym doradcą.

Nafaszerowany taką wiedzą możesz jechać do Monte Carlo i Las Vegas, z dużą szansą na powodzenie. Chyba, że jesteś notorycznym pechowcem. Takiemu - jak dowodzi praktyka - nawet w drewnianym kościele cegła na głowę spada.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200