CorelDRAW! 3.0 PL

Dzisiejszym bohaterem naszego kącika jest najpopularniejszy bodaj na krajowym rynku pakiet graficzny - CorelDRAW! 3.0 PL, który dzięki wysiłkom warszawskiej MSP (i oczywiście Corel Corporation z Kanady) nauczył się w końcu rozmawiać z nami po polsku.

Dzisiejszym bohaterem naszego kącika jest najpopularniejszy bodaj na krajowym rynku pakiet graficzny - CorelDRAW! 3.0 PL, który dzięki wysiłkom warszawskiej MSP (i oczywiście Corel Corporation z Kanady) nauczył się w końcu rozmawiać z nami po polsku.

Rzut oka

Polskojęzyczny Corel już podczas pierwszych oględzin wydaje się dość znacznie różnić od swego anglojęzycznego odpowiednika, choć widać starania autorów lokalizacji o zachowanie jak największej zgodności z duchem oryginału. Poza zmienioną szatą graficzną opakowania dystrybucyjnego oraz przetłumaczoną obszerną dokumentacją (dwa podręczniki, kaseta wideo, ściągawka z opcji i zestawienie rozkładu znaków różnych alfabetów oraz umowa licencyjna, polskojęzyczny kompakt) przybyły mu bowiem także kolejne dyskietki. Jest ich obecnie 12, co świadczy, że w tłumaczeniu pakiet mimowolnie "urósł" o kilka megabajtów.

W tym miejscu warto może podkreślić zarówno wysoki poziom edytorski, jak i merytoryczny wszystkich wymienionych elementów, bowiem przynajmniej w porównaniu z dostępnymi na krajowym rynku podręcznikami opracowanymi przez niezależnych autorów, okazują się one wręcz bezkonkurencyjne. Oznacza to, że np. nader praktyczny, acz zapomniany przez większość doświadczonych użytkowników, obyczaj zapoznawania się z podręcznikiem jeszcze przed instalacją, wart jest w tym wypadku wskrzeszenia, mimo tradycyjnie łatwego, choć nieco powolnego (ok. 30 min na komputerze 486DX/33) procesu wgrywania tego programu na twardy dysk.

To i owo

Dyskietek jest wprawdzie 12, lecz po zainstalowaniu w nich, pełny pakiet Corela pozbawia nas jedynie 30 MB wolnego miejsca na twardym dysku. W zamian zaś otrzymujemy, podobnie jak to było w anglojęzycznej wersji sześć pełnowartościowych aplikacji, do których należą: Draw (edytor grafiki wektorowej), PhotoPaint (służący do obróbki map bitowych), Chart (generujący wykresy), Show (prezentacje), Mosaic (menedżer rysunków) i Trace (zamieniający mapy bitowe na format wektorowy) oraz wiele przykładowych rysunków i 150 ozdobnych fontów w formacie TrueType, zawierających polskie znaki diakrytyczne.

I jeszcze jedno. Użytkownicy mający napęd dysków optycznych znajdą się pod względem wymagań dyskowych w nieco korzystniejszej sytuacji. Program zajmuje bowiem na twardym dysku tylko 5 MB (resztę podczas pracy odczytuje z CD ROM- u), dostępna jest także pełna biblioteka Corela, zawierająca ponad 14 tys. gotowych grafik i 250 fontów w formatach: Adobe Type 1, TrueType i znanym z wersji 2.0 WFN. Jest więc w czym wybierać, choć ze względu na właściwości tego rodzaju czytników informacji, program działa niekiedy znacznie wolniej.

Po polsku

Jakkolwiek prace nad przygotowaniem tej wesji językowej programu prowadzone były przez kilka ładnych miesięcy, od razu widać, że autorom lokalizacji nie wszystko udało się przetłumaczyć. Zarówno bowiem SETUP, jak i niektóre inne opcje w pewnych specyficznych sytuacjach wyświetlają angielskie lub niegramatyczne komunikaty, a z wyjaśnień udzielonych przez firmę MSP dowiemy się, że części tych ostatnich wręcz nie zmieniano celowo, w obawie, że mogłoby to zakłócić poprawne funkcjonowanie programu.

Autorzy takich przekładów stają zresztą często np. przed wyborem, czy jeden spośród licznych, już istniejących, acz w takim, a nie innym kontekście niejasnych, krajowych desygnatów powszechnie używanego od lat na zachodzie pojęcia będzie w konkretnym wypadku właściwszy niż inny. Dodajmy do tego jeszcze fakt, że zmorą wszystkich lokalizatorów jest taka ingerencja w program, by nie pogorszyć jego walorów eksploatacyjnych i nie spowodować pojawienia się błędów w programie, który zawiera wiele niezwykle wyrafinowanych mechanizmów.

Pomijając więc kasetę wideo, na której tym razem sympatyczny pan opowiada nam z kanadyjskim akcentem o zaletach tego pakietu oraz dołączone doń podręczniki, stwierdzić trzeba, że z pewnością spolszczeniu uległy w Corelu zarówno wszystkie nazwy opcji występujących w menu, jak i helpy oraz samouczek, a także pliki readme i komunikaty. MSP zastosowało przy tym słownik opracowany wspólnie z Microsoftem dla polskiej wersji Windows, więc używanie pakietu nie wymusza na użytkowniku gwałtownych zmian poglądów i, poza np. "siatką drucianą", "wypełnieniem typu fontanna", czy opcją "ponadto" trudno się do autorów tej akurat lokalizacji jakoś konkretniej "przyczepić".

Przygotowując polską wersję językową poprawiono OLE, a dokładniej usprawniono charakterystyczne dla wersji angielskiej Corela nieprawidłowości, które uwidoczniały się podczas współpracy np. z Excel'em. Podczas prac lokalizacyjnych wyszło także na jaw, że pojawiają się pewne kłopoty, związane z uzyskiwaniem polskich znaków diakrytycznych w formacie TrueType przy pracy w środowisku Windows 3.1 EE. Nie jest to błąd lokalizatorów, lecz niestety przypadłość tej wersji systemu, gdyż ta microsoftowa niespodzianka "wyłazi" akurat po wybraniu "wschodnio-eruropejskiej" strony kodowej (odp. Code Page 852).

Używając zatem Windows 3.1 w wersji EE będziemy musieli się z tym jakoś pogodzić, np. stale korzystając z fontów w formacie Adobe Type 1. To jednak z kolei wiąże się z koniecznością oddzielnego zakupu Adobe Type Manager'a, który nie wchodzi w skład pakietu CorelDRAW!, bardziej więc jest prawdopodobne, że jak najprędzej zapragniemy zmienić nasz system na inny.

Na marginesie

Jesteśmy pracowitsi i zdolniejsi od innych. Z tego też względu przymuszanie PC-tów do komunikowania się z nami w ojczystym języku trwało znacznie dłużej niż gdziekolwiek indziej. Pomińmy jednak kwestię kodów, klawiatur, itd., gdyż w końcu, w erze królowania MS Windows 3.1 PL, powinniśmy mieć ten problem, jak to się mówi, z głowy, szczególnie, że zachodniej prowieniencji polskojęzyczne aplikacje zaczynają się pojawiać na rynku niczym grzyby po deszczu, a to znów daje nadzieję na rychłe i całkowite spolonizowanie środowiska pracy.

Myli się jednak ten, kto uważa, że wraz ze spolszczeniem wszystkich klasycznych aplikacji stworzonych dla świata PC wytworzy się w Polsce poprawne językowo słownictwo komputerowe. Dowodem tego niech będzie choćby System 7 Macintosha, który praktycznie niewiele wniósł do całej sprawy lub krytykowane niemal równie mocno MS Windows Microsoftu. Tak więc choć, w rzeczy samej, angażowanie Polaków do polonizacji sztandarowych osiągnięć światowego software wydaje się być w naszym kraju i chwalebną i coraz częstszą praktyką, trzeba wyraźnie podkreślić, że nie opracowano jeszcze ani jednej skutecznej metody tłumaczenia tego typu dzieł.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200