Integracja zawodowa i środowiskowa

Świat nie ustaje w poszukiwaniach metod osiągania większej efektywności i wyższej wydajności pracy. Niegdyś wydawało się, że taśma produkcyjna jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Badania ergonomiczne i późniejsza praktyka wykazały wiele niedoskonałości i wad taśmowych ciągów produkcyjnych i ich negatywny wpływ na psychikę człowieka. Człowiek nie jest maszyną i jego odmienne wymagania muszą być respektowane.

Świat nie ustaje w poszukiwaniach metod osiągania większej efektywności i wyższej wydajności pracy. Niegdyś wydawało się, że taśma produkcyjna jest najbardziej optymalnym rozwiązaniem. Badania ergonomiczne i późniejsza praktyka wykazały wiele niedoskonałości i wad taśmowych ciągów produkcyjnych i ich negatywny wpływ na psychikę człowieka. Człowiek nie jest maszyną i jego odmienne wymagania muszą być respektowane.

Jedną z zasad nowoczesnej psychologii pracy jest współzależność między efektami pracy zespołu i stopniem jego integracji. Zespół zdezintegrowany i mający mało wspólnych interesów i zainteresowań nie może liczyć na skuteczną rywalizację z zespołem zjednoczonym wokół jakiejś idei, osoby, czy nawet wspólnego hobby.

Znakomity polski psycholog Stefan Szuman był zdania, że "samo istnienie dla człowieka nie jest wystarczającym celem istnienia ani dostatecznie silnym motywem pokonywania rzeczywistości". Człowiekowi, jako istocie społecznej, potrzebne jest rozbudzenie potencjału tkwiącego w jego organiźmie przez najbliższe otoczenie, kolegów w pracy i środowisko zawodowe. Motywacja do osiągania lepszych efektów pracy rośnie wraz z podnoszeniem stopnia integracji wewnątrzśrodowiskowej.

Tyle z teorii, a teraz o praktyce. Nie jestem pewien, czy tylko znajomość praw psychologii pracy była podstawą zorganizowania DNI SEAGATE'A w POLSCE, ale faktem jest, że w tym przypadku praktyka pokryła się z teorią. Impreza była znakomitą formą integracji wewnątrzśrodowiskowej.

W ciągu 3 dni (4-6 czerwiec br.) przebywało ze sobą w Zielonej Górze i Drzonkowie kilkudziesięciu przedstawicieli polskich firm komputerowych. Dyskutowali o skomplikowanych problemach technicznych i ekonomicznych, związanych z produkcją i dystrybucją twardych dysków. Nie była to jednak dyskusja seminaryjna w sali wykładowej. Tam nastąpiła zaledwie jej inauguracja. Gdy powstały zarzewia konfliktów między poszczególnymi grupami, np. na tle możliwości uznawania reklamacji czy kosztów transportu itp., dyskusję przeniesiono na areny sportowe Ośrodka Pięcioboju Nowoczesnego w Drzonkowie. Poszły w ruch rewolwery i inna broń palna. Nie strzelano broń Boże do siebie, ale do tarcz. Dealerzy wykazali swoją przewagę nad przedstawicielami Seagate'a i reprezentacją Incomu (jego dystrybutor w Polsce) w strzelaniu, ale ci lepsi byli w pływaniu. Rolę mediatorów próbowali spełniać dziennikarze, którzy brylowali w ping-pongu, zaprawieni w odbijaniu piłeczki z administracją państwową. Zbratanie nastąpiło jednak w turniejach siatkówki i koszykówki, do których drużyny przystąpiły w składach mieszanych. Tutaj dealer z Lublina mógł "podlizać się" prezesowi wrocławskiego Incomu, Mariuszowi Jaworskiemu (głównemu organizatorowi imprezy), wystawiając mu piłkę do zbicia. Kto dotychczas miał złość na Alastaira Huntera (przedstawiciel Seagate'a na Europę Wschodnią) musiał się tego wstydzić, rozbrojony jego sportową postawą i ujmującym stylem bycia. Z takim partnerem - jak sądzę - nie tylko przyjemnie jest rozegrać partyjkę ping-ponga, ale załatwiać poważne transakcje.

Poziom sportowy imprezy był bardzo wysoki, gdyż wśród prawie setki uczestników wielu było aktualnych, bądź nie tak dawnych ligowców, z reprezentantami kraju włącznie. Dobrze to świadczy o młodej kadrze polskich biznesmenów-komputerowców, która dba o swoją kondycję fizyczną. W tym zawodzie jest ona bardzo ważna.

Najlepsi sportowcy Seagate Days otrzymali puchary i dyplomy, jak na prawdziwych zawodach dużej rangi. Było również ognisko i pieczenie barana, a wszystko w niezwykle sympatycznej atmosferze, w której fachowe dyskusje o dyskach twardych przeplatały się z rozmowami o NBA i nawrotach koziołkowych w basenie. W takiej atmosferze rodzą się związki interpersonalne znacznie głębsze niż w kawiarni czy przy barze. Sprzyjają one integrowaniu się środowiska ludzi, którzy są skazani na współpracę. Jej efekty zależą od wielu spraw, czasami pozornie bardzo odległych od problemów ściśle zawodowych. Sport może odegrać tu rolę niepoślednią.

Przykład Seagate'a i Incomu powinien być zaraźliwy wobec innych firm komputerowych. Być może już w przyszłym roku będzie można zorganizować Wielką Spartakiadę Informatyków i Komputerowców.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200