Monachium, mamy problem

Głośny projekt wdrożenia Linuxa w monachijskich urzędach napotyka problemy. Zwolennicy open source nie dają jednak za wygraną.

Głośny projekt wdrożenia Linuxa w monachijskich urzędach napotyka problemy. Zwolennicy open source nie dają jednak za wygraną.

Monachium jest najbogatszym miastem niemieckim, stolicą najbogatszego landu. Dla firm szukających miejsca na rynku administracji publicznej trudno o lepszą referencję niż tamtejszy urząd miejski. Nic dziwnego, że w maju ub.r. na stolicę Bawarii były zwrócone oczy całego przemysłu software'owego. Oto zapadła decyzja, że urząd miasta i wszystkie referaty przejdą na oprogramowanie open source, pozbywając się zarazem kosztownych systemów i aplikacji Microsoftu. Urzędników próbował odwieść od tego pomysł sam szef Microsoftu Steve Ballmer, który przerwał urlop w pobliskiej Szwajcarii, by osobiście porozmawiać z burmistrzem. Bezskutecznie.

Sformułowania w stylu "Monachium przechodzi na Linuxa" szybko zaczynają żyć własnym życiem. Powtarzane tysiące razy służą za argument podczas internetowych dyskusji między zwolennikami a przeciwnikami open source, padają także w trakcie poważnych rozmów handlowych. Po kilku miesiącach prawie wszyscy przyjmą za pewnik, że w żadnym monachijskim urzędzie nie pozostał ślad po Windows. W rzeczywistości wygląda inaczej, o czym donosi niemiecki branżowy tygodnik Computerwoche, wydawany przez IDG.

Kosztowne przygotowania

Od maja 2003 r. trwa przygotowanie analizy poprzedzającej wdrożenie Linuxa w monachijskich urzędach. Najpóźniej wiosną powinny być znane dokładne koszty migracji (zgrubnie oszacowano je na ok. 30 mln euro) i zestaw proponowanych technologii open source, które miałyby zastąpić obecnie stosowane rozwiązania Microsoftu. Miejscy skarbnicy - podekscytowani faktem, że koszty licencji na oprogramowanie open source będą nieporównywalnie niższe od tego, co trzeba by wydać w Microsofcie - najwyraźniej zapomnieli, że i w jednym, i drugim przypadku należy płacić za usługi. Tym można tłumaczyć fakt, że na analizę migracji będącą pierwszym etapem projektu "Li-Mux die IT Evolution" nie przewidziano dodatkowych środków w budżecie miasta.

W obliczu problemów miejscy informatycy zdają się na pomoc firm zewnętrznych, przede wszystkim IBM i SuSE Linux AG z Norymbergii. Wsparcie IBM odnosi się do tzw. testów wykonalności, SuSE zaś pracuje nad docelową specyfikacją oprogramowania stacji roboczych. W sumie wartość swoistego sponsoringu świadczonego przez obie firmy, którym bardzo zależy na zdobyciu prestiżowej referencji, odpowiada 400 dniom roboczym konsultantów. Firmy liczą, że gdy projekt wkroczy w fazę realizacji (co ma nastąpić na początku 2005 r.), znajdą się w uprzywilejowanej pozycji w przetargach organizowanych przez władze Monachium.

Ścisła współpraca z SuSE i IBM budzi wątpliwości co do zachowania obiektywnych kryteriów przy wyborze ostatecznych dostawców. Przedstawiciele administracji zapewniają jednak, że udział obu firm na etapie analizy wymagań projektowych nie przesądza o ich angażu do dalszych prac. Nadziei nie tracą więc konkurenci, zwłaszcza Sun Microsystems. Podobno pod koniec ub.r. prezes Scott McNealy postanowił osobiście przedstawić swoją ofertę osobom odpowiedzialnym za informatykę w monachijskim magistracie. Sun promuje rozwiązanie o nazwie Java Desktop System, odpowiednik MS Office, powstały na bazie pakietu Star Office. Zamierza go sprzedawać firmom i instytucjom za roczny abonament w wysokości 46 euro, obejmujący serwis i wsparcie techniczne.

Kłopoty z aplikacjami

Prawdopodobnie największym problemem, z którym przyjdzie się zmierzyć zwolennikom Linuxa, będzie nakłonienie twórców aplikacji do dostarczenia nowych wersji programów przeznaczonych dla tego systemu. Obecnie urząd miasta i kilkanaście referatów korzysta z 300 aplikacji, z czego aż 170 stanowią "szyte na miarę" specjalistyczne rozwiązania tworzone wg wytycznych zamawiającego. Połowa firm, które przez lata pisały aplikacje dla monachijskiej administracji, do tej pory nie wykazała zainteresowania współpracą z urzędem w zakresie open source. "Będziemy prowadzić dalsze rozmowy" - mówią informatycy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200