Usługodawcy na lodzie

Choć kara 20 mln zł nałożona przez UOKiK na Telekomunikację Polską nie ma znaczenia dla operatorów internetowych, to może zmieni podejście TP do współpracy z nimi.

Choć kara 20 mln zł nałożona przez UOKiK na Telekomunikację Polską nie ma znaczenia dla operatorów internetowych, to może zmieni podejście TP do współpracy z nimi.

Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów uznał, że uporczywe uchylanie się Telekomunikacji Polskiej od podpisywania umów z niezależnymi dostawcami usług internetowych (ISP) jest praktyką naruszającą konkurencję rynkową i działaniem zwróconym przeciwko konsumentom. Sprawa dotyczy dzielenia wpływów z tytułu połączeń typu dial-up na numery dostępowe rozpoczynające się od prefiksu 0-20.

Usługodawca internetowy obsługuje węzeł dostępowy, dysponując modemami i szerokim łączem do Internetu. Abonenci TP dzwonią pod jego numer dostępowy, wnosząc opłaty jak za połączenie lokalne. Operatorzy internetowi argumentują, że ponosząc koszty na budowę węzła, dają TP dodatkowe przychody związane z ruchem telefonicznym generowanym przez swoich klientów. TP powinna więc oddać im część z tych przychodów zgodnie z rachunkiem kosztów ponoszonych przez obie strony.

Przeciągane negocjacje

Telekomunikacja Polska z tytułu obsługi własnych numerów dostępowych do Internetu uzyskuje obecnie ponad 500 mln zł przychodów rocznie. Są one taryfikowane nawet poniżej kosztów połączeń lokalnych, choć wiadomo że przynoszą spory zysk. TP unikała dotąd podpisywania umów z operatorami ISP. Nie odmawiała wprawdzie ich podpisania, ale przedłużała negocjacje.

Cezary Banasiński, prezes UOKiK, podzielił argumenty ISP i nałożył na TP karę 20 mln zł. "Kara jest na tyle wysoka, aby doszło to do France Telecom" - stwierdził przedstawiciel jednego z ISP. TP zapowiedziała już, że skorzysta z prawa do odwołania się od decyzji urzędu. Jest więc to jedynie element trwającej walki o ograniczenie monopolistycznej pozycji największego polskiego operatora.

Niektórym operatorom udało się jednak porozumieć. Pierwszy był Energis, który umowę z TP wynegocjował w 2002 r. Przedstawiciele Energisa, pytani o to, w jaki sposób udało im się to, czego nie potrafili inni operatorzy, mówią jedynie o zdolnościach negocjacyjnych. Działanie było jednak skuteczne, udział Energisu w przychodach z dostępu dial-up jest bowiem kilka razy większy niż wszystkich pozostałych operatorów niezależnych. Po części także dzięki atrakcyjnemu modelowi sprzedaży poprzez specyficznych dilerów. Logo "Powered by Energis" można zaobserwować przy reklamach numerów dostępowych oferowanych przez najpopularniejsze portale.

Przedstawiciele TP nie potrafili podać liczby operatorów internetowych, z którymi podpisali umowy o dzieleniu wpływów z tytułu obsługi numerów 0-20. Niektórzy z nich, np. SM Media, taką umowę uzyskali na mocy decyzji prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Decyzje te mają jednak wymiar jednostkowy.

Historia konfliktu

Przykładem obrazującym sytuację ISP jest historia zmagań warszawskiej spółki SM Media. O udział w przychodach z tytułu połączeń dial-up zwróciła się ona do TP jeszcze w 1995 r. Firma była gotowa przystać początkowo na 30%, potem 15%, ale bez rezultatu. Gdy pojawiły się nowe rozwiązania prawne, zwróciła się ze skargą do Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty. Decyzja URTiP wydana w październiku 2002 r., zmuszająca TP do rozliczeń w zakresie świadczenia usług w całej Polsce z jednym punktem styku sieci, została zrealizowana dopiero we wrześniu 2003 r., a i tak jedynie w wybranych regionach Polski. "Tych jedenaście miesięcy to dla nas 1,5 mln zł straty i zamierzam wystąpić do Telekomunikacji Polskiej o jej pokrycie" - mówi Wojciech Gawęda, prezes SM Media.

Telekomunikacja Polska na przestrzeni kilku lat wynajdywała wiele argumentów mających usprawiedliwić niemożność podpisywania umów międzyoperatorskich. Początkowo nie chciała uznać ISP za operatorów, choć było to sprzeczne z opiniami prawnymi dotyczącymi Prawa telekomunikacyjnego. Później wskazywała na brak stosownego modelu rozliczeń i rozporządzenia w sprawie szczegółowych wymagań związanych z łączeniem sieci telekomunikacyjnych, które zostało wydane dopiero w grudniu 2003 r. "Brak aktu wykonawczego nie może stanowić podstawy do niezawierania umów. Rozporządzenie określa bowiem najbardziej pożądane zasady rozliczeń międzyoperatorskich. Tymczasem TP uchyla się od jakichkolwiek rozliczeń z ISP" - twierdzi prezes UOKiK.

Standardowa formuła współpracy z operatorami ISP powinna być dostępna w chwili zaakceptowania tzw. oferty ramowej TP przez URTiP. Jednak od dłuższego czasu propozycje TP w zakresie takiej oferty są uznawane za nie do przyjęcia zarówno przez rynek, jak i prezesa urzędu. W efekcie rynek usług ISP nadal pozostaje stłamszony.

Sprawa będąca przedmiotem decyzji UOKiK jest dobitnym przykładem, że w walce o liberalizację polskiego rynku telekomunikacyjnego ostatnie słowo zawsze należy do TP. Przedstawiciele firmy twierdzą, że będą teraz podpisywać stosowne umowy z ISP. Nieoficjalnie dodają, że wpływy z dial-up i tak zaczęły spadać, bo kilienci coraz częściej korzystają z dostępu szerokopasmowego.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200