Przemiany bez utraty dorobku

Rozmowa z nowowybranym Prezesem PTI - Piotrem Fuglewiczem

Rozmowa z nowowybranym Prezesem PTI - Piotrem Fuglewiczem

- Ostatni, IV Zjazd Polskiego Towarzystwa Informatycznego odbył się - mówiąc delikatnie - w sposób dyskrecjonalny, we własnym gronie. Wiele osób widziało w tym swoistego rodzaju kontynuację formy jego działalności w ostatnim okresie, znamiennej m.in. tym, że nie wychodziła ona zbyt często na forum publiczne. Nie wydaje się jednak, aby owa hermetyczność dobrze służyła środowisku. Jaka była opinia Zjazdu na ten temat i czy należy oczekiwać większej aktywności publicznej Towarzystwa w sprawach istotnych dla informatyków i ludzi związanych z tą dziedziną?

Nie do końca mogę się zgodzić z tym twierdzeniem. Aktywność PTI była rzeczywiście w ostatnim czasie mniej widoczna na zewnątrz. W jakimś sensie - przyznaję -wyraziły się w ten sposób trudności w zdefiniowaniu jego roli, lokującej się miedzy funkcjami Stowarzyszenia Inżynierów i Techników Informatyki a Towarzystwa Naukowego. Można powiedzieć, że PTI przeżywało pewien kryzys tożsamości. Aktywny, w sensie działania na zewnątrz, był przede wszystkim oddział górnośląski, organizator m.in. Szkoły Górskiej w Szczyrku.

Jak w każdej organizacji, aktywność jej członków jest pochodną szeroko rozumianych korzyści, płynących z faktu przynależności. Dla jednych może to być splendor, tym większy, im bardziej elitarna jest dana grupa. Dla innych liczy się jej wpływ na decydentów, zwłaszcza w kwestiach rzutujących na prestiż i sytuację materialną określonej grupy zawodowej. Dla jeszcze innych przynależność jest równoznaczna z dostępem do informacji i wiedzy, z szansą nawiązani przydatnych kontaktów.

W łonie PTI od pewnego czasu toczyła się dyskusja, czy ma być to organizacja "czysta", do której przynależność nikomu nie powinna się kojarzyć z korzyściami - zwłaszcza doraźnymi, czy też wręcz przeciwnie - aktywność na jego forum może być korzyściami silnie motywowana.

Myślę, że Zjazd nie roztrzygnął do końca tego dylematu. Osobiście nie znajduję nic zdrożnego w tym, że ktokolwiek w przynależności do Towarzystwa upatruje swych osobistych szans, zwłaszcza w sensie rozwoju zawodowego, nawet jeśli zajmuje się wyłącznie praktycznym stosowaniem informatyki. Są jednak koledzy, o ogromnych zasługach dla PTI, którzy uważają, iż jest to forum dla kapłanów informatyki, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, uprawiających czystą sztukę z wyższych, zwłaszcza naukowych, racji.

Pod hasłem informatyk kryje się dziś bardzo wiele specjalności. Podobnie jak pod pojęciem "lekarz". Wiadomo, że poza podstawami zawodu, laryngolog nie ma wiele wspólnego z np. ortopedą. Podobnie rzecz się ma dziś w informatyce. Trzeba sobie jasno uzmysłowić, że jest to już dziedzina nie tylko nauki, ale przede wszystkim powszechnych zastosowań. PTI musi ten fakt uwzględniać, iść z duchem czasu, zwłaszcza, jeśli ma to być jedno stowarzyszenie, zajmujących się różnymi w istocie dziedzinami ludzi , dla których informatyka jest wprawdzie wspólnym mianownikiem, ale w bardzo ogólnym sensie. Wymaga to ożywienia wielu zapisanych w statucie form działalności, powołania grup roboczych, czegoś w rodzaju kół zainteresowań, a tym samym poszerzenia formuły.

Myślę, że mimo wszystko podczas Zjazdu zwyciężyła koncepcja Towarzystwa reprezentującego szeroko rozumiany interes środowiska, przy oddaniu należnego hołdu oraz zapewnieniu godnego miejsca tym naszym członkom, dla których było i pozostanie ono płaszczyzną kultywowania ważnej dziedziny wiedzy. Ma to istotne znaczenie nie tylko dlatego, że stanowią oni dla towarzystwa fundament jego prestiżu, ale przede wszystkim dlatego , że ich aktywność pomaga pozostałym dotrzymywać kroku przemianom w informatyce.

- Jeżeli przez środowisko, które chcecie reprezentować rozumiecie Państwo ludzi traktujących informatykę w sposób stricte użytkowy, a więc także stojących po obu stronach "lady" na komputerowym rynku, to napotykacie już dziś na silną konkurencję (Stowarzyszenie Systemów Otwartych, Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji, Stowarzyszenie PRO). Czy nie sądzi Pan, że powstanie tych organizacji wyniknęło jednak w pewnej mierze z dotychczasowej hermetyczności PTI i jego zawężonego pola działania.

I tak i nie. Myślę, że powstanie tych organizacji jest symptomem czasu, a zwłaszcza powstania w ostatnich latach innego, bardziej dojrzałego rynku komputerowego. Dobrze się zresztą stało. Mamy dziś bowiem do czynienia z bardziej przejrzystą strukturą grup interesów, co w praktyce pozwoli - być może - na wywieranie silniejszej presji. Myślę, że podobnie jak w innych dziedzinach życia, również w informatyce wyklaruje się z czasem bardziej wyraźny podział na pracobiorców i pracodawców. Jestem daleki oczywiście od lokowania PTI w kategoriach swego rodzaju związku zawodowego informatyków. Jest jednak wiele płaszczyzn, w których jako stowarzyszenie, mimo wszystko głównie pracobiorców, możemy odegrać niezwykle ważną rolę. Mam na względzie choćby weryfikację i przyznawanie stopni kwalifikacyjnych informatykom, wspólne wpływanie na kształt programów edukacyjnych, tak, aby potrzeby polskiego biznesu informatycznego, a przede wszystkim użytkowników informatyki nie rozmijały się - jak to ma miejsce dziś - z programami nauczania, a także kształtowanie czegoś, co ogólnie można nazwać kulturą informatyczną i co nie ogranicza się przecież do propagowania legalnych zakupów software'u, ale ma znacznie, znacznie szerszy wymiar.

Chodzi więc tylko o to, aby PTI było znacznie bardziej aktywne i aby stało się liczącym partnerem innych organizacji.

- Dotychczas jednak, sądząc po efektach, wpływ Towarzystwa na programy nauczania informatyki w szkołach wyższych, na kształtowanie od podstaw kultury informatycznej, czy wreszcie polityki informatycznej był niewielki....

Sądząc po efektach być może, choć dyskutowłbym z takim twierdzeniem. Stowarzyszenie nie ma - co zrozumiałe - uprawnień decyzyjnych. W każdej z tych dziedzin - mogę to powiedzieć z całą odpowiedzialnością - zrobiliśmy to, co do nas należało, ogromnym wysiłkiem naszych członków. Byłoby rażącą niesprawiedliwością pomijanie zasług takich ludzi jak np. profesorowie: Władysław Turski, Stanisław Waligórski i inni, którzy przygotowali koncepcje programów edukacyjnych i z podziwu godnym uporem i konsekwencją starali się doprowadzić do ich wdrożenia, którzy mają ogromne zasługi w popularyzowaniu informatyki w szkołach itp.

Proszę również nie zapominać, że nie kto inny, ale właśnie PTI było autorem raportu o stanie informatyki w Polsce i koncepcji jej rozwoju, który stał się podstawą opracowania materiałów rządowych. Nie pretendujemy do roli demiurga informatyki. Uważam jednak, że w dzisiejszych czasach każdy powinien robić swoje jak najlepiej. Jeżeli tak na sprawę patrzeć, to w kwestiach, o które Pan pytał, poprzedni zarząd PTI, zrobił bardzo, bardzo wiele.

Co do efektów zaś to nie jesteśmy chyba jednak odpowiedzialni za rezultat końcowy. Tak się ułożyło, że u kresu tzw " minionej epoki" Towarzystwo nie tylko, że nie zajmowało się polityką, ale również nie było, zwłaszcza w latach 80. -tych mile widziane. W tej chwili problem jest nieco inny. Znajdujemy wprawdzie życzliwy posłuch, ale droga od wysłuchania do decyzji niezwykle się wydłużyła.

- Jeżeli o koncepcji programowej Towarzystwa wnioskować po rezultatach wyborów, można by dojść do wniosku, że mamy jednak do czynienia z poważną zmianą jakościową. Na czele PTI stanęli bowiem ludzie mniej związani z nauką lub teorią, a bardziej z praktyką, implementacją wielkich systemów. Czy oznacza to odrzucenie dotychczasowej formuły? Jak widzi Pan rolę nowego zarządu?

Na pewno nie jako odrzucenie, czy pomniejszenie dotychczasowgo dorobku. Towarzystwo istnieje 12 lat i ma poważne osiągnięcia. Nie było więc wolą wyborców tworzenie innego typu stowarzyszenia pod dawnym szyldem. Dali zresztą temu wyraz wyborcy. Członkami honorowymi zostali prof. Władysław Turski i prof. Andrzej Blikle, który wszedł również w skład Zarządu. To nie tylko wyraz uznania zasług. Myślę, że intencją wyborców było wybranie zarządu, przed którym stanęłoby zadanie przeprowadzenia Towarzystwa przez trudny okres przemian, bez utraty tych wartości, które daje ciągłość trwania.

-Dziękuję za rozmowę

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200