Bardzo dobre pytanie

Występując od czasu do czasu w roli przemawiającego do jakiegoś audytorium, niejako automatycznie wczuwam się w tę rolę wtedy, gdy jestem słuchaczem. Zdarzyło mi się już kiedyś pisać tu o tym i zaraz odezwały się głosy czytelników, którzy zapamiętali jakoś moją obecność podczas ich wystąpień i wzięli moje, ogólne w istocie, uwagi do siebie. Tym razem chciałbym więc podkreślić, że żadna z przytoczonych uwag nie odnosi się do prezentacji i wystąpień, których wysłuchałem - powiedzmy - przez ostatnie pół roku.

Występując od czasu do czasu w roli przemawiającego do jakiegoś audytorium, niejako automatycznie wczuwam się w tę rolę wtedy, gdy jestem słuchaczem. Zdarzyło mi się już kiedyś pisać tu o tym i zaraz odezwały się głosy czytelników, którzy zapamiętali jakoś moją obecność podczas ich wystąpień i wzięli moje, ogólne w istocie, uwagi do siebie. Tym razem chciałbym więc podkreślić, że żadna z przytoczonych uwag nie odnosi się do prezentacji i wystąpień, których wysłuchałem - powiedzmy - przez ostatnie pół roku.

Obserwacja techniki cudzych wystąpień pozwala przede wszystkim na wprowadzanie nowych elementów, gdy robi się to samemu, po to by bardziej przyciągnąć uwagę słuchaczy i ułatwić im odbiór przekazywanych treści. Obserwacja taka umożliwia również eliminowanie własnych błędów i omijanie pułapek, natychmiast wychwytywanych przez co uważniejszych słuchaczy.

Z obserwacją taką wiąże się jednak jeszcze inne niebezpieczeństwo: gdy wystąpienie, w którym uczestniczymy, nie bardzo się klei, a prelegent ma problemy z opanowaniem rozbudowanego warsztatu technicznego, słuchacz, któremu też zdarza się być po tamtej stronie, zaczyna się wczuwać w trudną sytuację tamtego i koncentrując się na jego perypetiach, sam nie tylko traci sporo z przekazywanej treści, ale jeszcze wypada z rytmu prezentacji, do którego potem już trudno wrócić.

Jedyne, co można w takich okolicznościach zrobić, będąc po stronie audytorium, to zadać tzw. pytanie ratunkowe. Pozwala ono zazwyczaj naprowadzić takiego prelegenta w opałach na właściwą ścieżkę albo dać mu przynajmniej chwilkę na pozbieranie myśli. Warunek: pytanie musi być banalne albo wręcz zawierać gotową niemal odpowiedź.

Bywa jednak i tak, że znajdzie się w takiej chwili złośliwiec, który wykorzysta taką okazję, by samemu błysnąć, wpędzając nieszczęśnika na podium w jeszcze większe tarapaty.

A ten może, a nawet powinien wówczas sam dać sobie szansę na krótki oddech, na te kilka sekund, w trakcie których można pomyśleć, co i jak dalej. Wypróbowanym na to sposobem jest skwitowanie pytania oceną: "Bardzo dobre pytanie!". Ocena taka, wypowiedziana automatycznie, poprzedzona kilku sekundami zastanowienia i takim samym zawieszeniem głosu po niej, daje cenny czas na zastanowienie. Wystarczy popatrzeć i posłuchać, ile razy po sposób ten sięgają, szkoleni przecież w tego rodzaju metodach, politycy. A czynią to niemal bezwiednie i automatycznie.

Mistrzowie potrafią w takiej chwili, odpowiadając na naprawdę niewygodne pytanie, świadomie zmienić jego istotę, przenosząc środek ciężkości na coś, co z pytaniem ma jakiś tam związek, ale o co z pewnością najmniej chodziło pytającemu. To zaś pozwala uniknąć dalszych, kłopotliwych pytań.

Ponieważ sam często w swych wystąpieniach sięgałem po różnego rodzaju złożone środki techniczne, więc dobrze wiem, ile kryje się w tym pułapek i potencjalnych możliwości niepowodzenia - ba, zawalenia się całości. Całkiem zaś niedawno, bo latem tego roku, miałem okazję przekonać się, jak kłopotliwe jest prezentowanie z jednego komputera i projektora właściwej prezentacji oraz ilustrującej ją aplikacji.

Zdarza się jednak, że korzystając ze znacznych dziś możliwości komputerów przenośnych, uruchamia się na nich, w trakcie prezentacji, kilka wymagających i zasobożernych aplikacji, a dodatkowo czyni z takiego urządzenia jednocześnie i serwer, i podłączony do niego komputer. Ryzyko niepowodzenia, nawet w przypadku wcześniejszego przećwiczenia, rośnie wówczas nieprawdopodobnie.

Co więc należy zrobić, gdy taki komputer znarowi się albo uprze jak przysłowiowy osioł i nie chce działać? Bardzo dobre pytanie...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200