Na prawo i do góry

Z Jackiem Walickim z amerykańskiej centrali HP rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Z Jackiem Walickim z amerykańskiej centrali HP rozmawia Przemysław Gamdzyk.

Ma Pan, zdaje się, bardzo ciekawą pracę. Na czym ona polega?

Na prawo i do góry

Jacek Walicki

Ogólnie rzecz ujmując, zajmuję się rzeczami, dzięki którym produkty HP z obszaru oprogramowania mogą - że tak powiem - iść do przodu pod względem technologicznym. Część mojej pracy to przyglądanie się rozwojowi rynku, w szczególności działalności małych innowacyjnych firm IT. Wiele z nich powstaje tylko po to, by ktoś je kupił. Nic w tym złego. Ich założyciele zdają sobie sprawę, że mogą stworzyć jakieś rozwiązanie, ale nie mają już środków, by je rozwinąć i skomercjalizować. Tutaj potrzebna jest duża korporacja, która wykorzysta osiągnięcia przejętej małej innowacyjnej firmy. Staram się więc wybierać takie rodzynki, które czekają na to, by ktoś je kupił.

Kupiliście coś ostatnio?

Na przykład Talking Blocks. Pracowali nad technologią Web Services, która była nam potrzebna.

A kupilibyście jakąś polską firmę? Jakie w ogóle szanse zaistnienia na światowym rynku mają nasze rodzime innowacyjne firmy IT?

Ważne, co się robi, a nie to, gdzie się jest. Firma oczywiście musi umieć się przedstawić na świecie, ale nie jest to przeszkodą nie do pokonania. Ostatnio udało się to np. Czechom, gdzie 20-osobowa firma Sistinet zaoferowała bardzo ciekawe rzeczy w obszarze Web Services. Doinwestowali ją amerykańscy inwestorzy i obecnie jest to już liczący się podmiot w obszarze produktów związanych z Web Services.

No właśnie, dlaczego Web Services są teraz takie ważne - także dla HP?

Niektórzy uważają, że Web Services to krok do tyłu w stosunku do CORBA. Być może pod względem czysto technologicznym faktycznie tak jest, ale widać, że to właśnie Web Services, a nie CORBA zawiera optymalny zestaw potrzebnych cech.

Od 20 lat największym problemem w informatyce jest takie funkcjonowanie systemów i aplikacji, żeby były one zarówno stabilne, jak i mierzalne. Przykładowo, sama mierzalność ma kluczowe znaczenie dla wprowadzania różnych modeli opłat za korzystanie z usług aplikacji. To znaczy, że potrzebny jest m.in. licznik, czyli element, którego aplikacje tworzone do tej pory zazwyczaj były pozbawione.

Tworzone dotychczas aplikacje nie potrafią powiedzieć zbyt wiele o sobie. Nie budowano ich bowiem z myślą o tym, że mają być zarządzane. Tymczasem usługi takich aplikacji powinny dać się opisać w sensie zarządzania i kontroli. Web Services to w pewnym sensie formuła zgody, jak to zrobić.

Dlatego pracujemy nad narzędziami, które pozwalałyby niejako włamywać się do aplikacji, by można było zdobyć potrzebne informacje. To chociażby wyposażenie OpenView w moduły "szpiegowskie" Smart Plugins. W przyszłości sprawę ma załatwić zgłoszony już przez nas do W3C standard Web Services Management Framework (WSMF), dzięki któremu w aplikacje standardowo byłyby wbudowywane punkty pomiarowe obrazujące stan i pracę tych aplikacji.

Zresztą nie stanie się nic złego, jeśli zostanie przyjęte konkurencyjne rozwiązanie wobec WSMF, ważne tylko, żeby był taki standard.

Co może nam dać umiejętność formalnego opisywania usług?

Wciąż nie potrafimy precyzyjnie odpowiedzieć na takie pytania, jak chociażby na to, jaki dokładnie koszt generują systemy informatyczne wspierające określoną działalność biznesową. Odpowiedzi, jakich potrafimy udzielić dzisiaj, są raczej natury jakościowej, a nie ilościowej - na zasadzie, że wiemy, iż jak wyłączymy dany element systemu, to w biznesie przestanie działać to czy tamto. Tymczasem powinniśmy wiedzieć, ile po stronie wsparcia informatycznego będzie nas faktycznie kosztować wykonanie określonych decyzji biznesowych, jak wygląda relacja pomiędzy kosztami dostępności usług a efektem biznesowym. Wtedy np. może się okazać, że w większości przypadków tak popularne dążenie do dostępności systemów na poziomie 0,99999 jest absurdalne z biznesowego punktu widzenia. By to wiedzieć, trzeba jednak dysponować narzędziami pozwalającymi na powiązanie jakości usług informatycznych z efektami biznesowymi. Tego dzisiaj IT jeszcze nie zapewnia.

Niektórzy są zdania, że zawsze będziemy mieć z tym kłopot, bowiem w informatyce nierozwiązany pozostaje problem zachowania ciągłości przy przechodzeniu w dół pomiędzy poszczególnymi poziomami abstrakcji - od opisu w języku naturalnym, poprzez specyfikacje, projekt, rozwiązania CASE, aż do samego kodu. Wobec braku ciągłości błędy, które sprawiają, że system czy program funkcjonuje nie tak jak powinien, są nieuniknione.

W jakimś stopniu jednak udaje się przełamywać tę barierę, o której Pan mówi.

Na przykład?

W laboratoriach HP pracujemy nad specyficznym kompilatorem, który byłby w stanie tłumaczyć sformalizowaną umowę prawną dotyczącą świadczenia usług z określonym poziomem jakości, czyli SLA, na pewien pseudokod, będący już tak naprawdę językiem komputerowym. Wówczas nie byłoby już mowy o jakichkolwiek nieścisłościach czy niedopowiedzeniach w takiej umowie.

Rozumiem, że informatycy i prawnicy będą mieć ze sobą więcej wspólnego. Zmieniając nieco temat, chciałem zapytać, jak Pan, z pozycji obserwatora, ocenia obecne tempo innowacyjności rynku IT? Czy jest ono istotnie większe niż np. 10 lat temu?

Tak jak w przypadku rynku akcji, gdy patrzy się z bardzo daleka na taki wykres postępu, to jest on generalnie w prawo i do góry. Nie wierzę w żadne przełomy w naszej dziedzinie - postęp jest stały, choć zapewne nieliniowy.

A kryzys dotkomów?

To były dwa kroki do przodu i jeden w tył. To nie był kataklizm, ale naturalny proces oczyszczenia. Przecież nie mogło się to wszystko udać tak od razu.

Odnosząc się do technologicznych innowacji, czy byłby Pan w stanie wskazać pojedynczy element, bez którego bylibyśmy dzisiaj zupełnie gdzie indziej?

Tym, co moim zdaniem było najważniejsze w ciągu minionych kilku lat w warstwie oprogramowania, jest oparcie wielu koncepcji technologicznych na XML. To ważny element separacji pozwalający na przejście pomiędzy językiem biznesu na język sformalizowany. W XML jak w języku prawie naturalnym dokonuje się kodowania informacji i zapisywania relacji zachodzących między danymi. Można również opisywać reguły dotyczące tego, co można zmieniać, kto może je zmieniać itd. To wszystko niby proste, ale czasem najtrudniej właśnie o udaną realizację takich wydawałoby się prostych idei.

Dr Jacek (Jack) Walicki jest naukowcem, wizjonerem i współtwórcą strategii HP w obszarze oprogramowania, będąc związanym z tą firmą od 15 lat. Wcześniej zajmował się pracą badawczą i prowadził zajęcia dydaktyczne z inżynierii komputerowej. Z Polski wyjechał pod koniec lat 70., gdy ukończył studia na Politechnice Wrocławskiej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200