Aby do Unii

Z punktu widzenia klientów operatorów telekomunikacyjnych rok 2003 niczym specjalnym się nie wyróżnił.

Z punktu widzenia klientów operatorów telekomunikacyjnych rok 2003 niczym specjalnym się nie wyróżnił.

Z sieci GSM Idea na koniec listopada 2003 r. korzystało 5,5 mln abonentów, z komórek w sieci Era - 6 mln, zaś Plus GSM miał 5,3 mln użytkowników. Razem: 16,8 mln. Z reguły poziom sprzedaży w IV kwartale znacząco wzrasta (komórki stały się świetnym prezentem pod choinkę), co skłania ku przypuszczeniom, że na koniec roku z telefonów komórkowych będzie korzystać ponad 17 mln osób (tzn. prawie 45% mieszkańców Polski dzwoni z komórek). Na tle Europy Zachodniej i naszych najbliższych sąsiadów, gdzie tzw. penetracja oscyluje wokół 100%, nie jest to może oszałamiający wynik. Jeśli jednak sobie przypomnimy, że abonentów telefonii stacjonarnej jest raptem 13 mln, i popatrzymy na prognozy rozwoju rynku, to się okaże, że telefonia stacjonarna odchodzi w przeszłość. Głos staje się domeną komórek. Operatorzy stacjonarni mogą liczyć wyłącznie na transmisję danych i usługi szerokopasmowe.

TP górą, wciąż czeka na konkurencję

Aby do Unii

Dostęp do usług telekomunikacyjnych w Polsce (w %)

Nadal Telekomunikacja Polska jest zdecydowanym liderem na rynku telefonii stacjonarnej. Należy do niej ok. 91% wszystkich łączy głównych. Najważniejszymi operatorami konkurencyjnymi są Telefonia Dialog i Grupa Netia. Dialog ma obecnie ponad 350 tys. abonentów, działa przede wszystkim na terenie Dolnego Śląska. 100% jego akcji należy do koncernu KGHM, ale operator szuka inwestora strategicznego. Netia, która ma ponad 360 tys. linii, głównie działa na terenie kilku ważnych aglomeracji: Warszawy, Górnego Śląska, Poznania, Krakowa i Gdańska. Grupa jest obecnie w bardzo trudnej sytuacji finansowej.

Kolejnymi istotnymi graczami na rynku są operatorzy należący do Grupy Elektrim Telekomunikacja (w tym przede wszystkim działający w Warszawie i Bydgoszczy El-Net) mający ok. 100 tys. klientów.

Poza wyżej wymienionymi spółkami na rynku istnieje ok. 50 podmiotów działających przeważnie na rynkach lokalnych. Ponadto liberalizacja rynku telekomunikacyjnego i zmiana dotycząca zasad udzielania zgody na działalność w tym sektorze sprawiła, że pojawiają się nowi "gracze", którzy nie potrzebują już infrastruktury dostępowej do świadczenia swoich usług. To tzw. operatorzy wirtualni, nazywani również "maklerami sekund".

Hurtownicy i detaliści

W Polsce ponad połowa pojemności sieci międzymiastowej jest niewykorzystana i to jest właśnie szansa dla operatorów wirtualnych, takich jak wrocławska spółka Fone. W jej ocenie rynek dzieli się na tych, którzy mają łącza, i tych, którzy sprzedają usługi telekomunikacyjne. A ci na hurtowników i detalistów. Hurtownikiem jest bezsprzecznie Energis, który dzierżawi prawie wszystkie łącza. Tylko węzły telekomunikacyjne, punkty styku i dostępu do sieci są ich własnością. Posiada też system telekomunikacyjny i kadrę techniczną niezbędną do obsługi usług telekomunikacyjnych. Właśnie między innymi od nich Fone kupuje miejsce na generowany przez swoich klientów ruch. W tym modelu ten operator jest detalistą albo raczej półhurtownikiem z powodu działania wyłącznie na rynku biznesowym.

Wzorcem dla takich spółek telekomunikacyjnych jest rynek niemiecki, gdzie działa najwięcej operatorów wirtualnych, czyli takich, którzy korzystając z sieci innych telekomów, zapewniają realizację połączeń międzystrefowych, międzynarodowych do sieci operatorów komórkowych, a także dostęp do Internetu i transmisji danych. Ich zadanie sprowadza się do skompletowania zasobów, opakowania tych usług i sprzedaży po jak najatrakcyjniejszej cenie dla klienta w jednym miejscu. Najważniejsze są potrzeby klienta, a nie możliwości techniczne danego operatora.

Nowe prawo, stare problemy

Niewątpliwie rozwój tego rynku zależy od jakości nowego Prawa telekomunikacyjnego, nad którego założeniami właśnie dyskutuje branża. Unia Europejska wydaje się światełkiem w tunelu. Gorzej, że światełko to prześwituje przez kabinę lokomotywy rynku, czyli TP. Ta nadal nic sobie nie robi z nakładanych kar, odwołuje się i wygrywa. W mijającym roku doprowadziła do białej gorączki wszystkich swoich klientów perypetiami z niedziałającym CRM (tzw. niebieska linia) i problemami z funkcjonowaniem Neostrady.

Dobrze chociaż, że po raz pierwszy można odnieść się do założeń regulacji sektora już na tak wczesnym etapie (http://www.mi.gov.pl ). Szkoda, że zainteresowane środowiska - na co zwróciła uwagę w swoim stanowisku Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji - nie mają wciąż możliwości zapoznania się z opracowywaną przez rząd strategią rozwoju telekomunikacji na lata 2004-2006.

Mimo wszystko szykuje się rewolucja na naszym rynku telekomunikacyjnym. Aspekty prawne działalności operatorów zadecydują o ich pozycji i stosunku do klientów. PIIiT sygnalizuje, że, wbrew zawartemu we wstępie do Założeń stwierdzeniu, zgodnie z którym "dnia 25 lipca 2003 r. w krajach Unii Europejskiej weszły w życie przepisy zmieniające całą warstwę prawa wtórnego regulującego zagadnienia telekomunikacyjne", większość krajów UE nie wprowadziła tych regulacji, przygotowując dostosowanie z bardzo dużym opóźnieniem. Świadczy to o stopniu złożoności problematyki. Dokument nie odpowiada na pytanie, jak możliwe będzie wprowadzenie nowej ustawy w Polsce do 1 maja 2004, jeżeli w krajach UE nie zdążono, przy ponadrocznym vacatio legis, wprowadzić regulacji zgodnych z dyrektywami 2002 r.

W ocenie PIIiT lektura dokumentu może budzić wrażenie, iż za zmianą ustawy Prawo telekomunikacyjne stoi konieczność regulowania wszelkich możliwych cen i ograniczenie działalności podmiotów działających na rynku telekomunikacyjnym. Taki zakres uprawnień organów regulacyjnych nie wynika z dyrektyw z 2002 r. Uprawnienia Prezesa Urzędu Regulacji Telekomunikacji i Poczty wskazane w Założeniach są nadmiernie rozbudowane, a tymczasem ingerencje regulatora zgodnie z dyrektywami z 2002 r. mają stymulować rozwój rynku, czego nie można powiedzieć o zaproponowanych rozwiązaniach. Tak zdefiniowana rola przeczy zakładanej w dyrektywach 2002 r. roli arbitra.

Na dodatek wisi w powietrzu awantura o obowiązki operatorów względem bezpieczeństwa państwa. Według stanowiska Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji na operatorach winny spoczywać obowiązki związane z gromadzeniem i udostępnianiem odpowiednich danych przez standardowe interfejsy, natomiast uprawnione organy państwowe same powinny dokonywać realizacji odbioru transmitowanych danych oraz ich gromadzenia na własne potrzeby przez własne urządzenia oraz własne łącza telekomunikacyjne, zestawiane na własną odpowiedzialność. Takie rozwiązanie wprowadziłoby niebudzące wątpliwości rozdzielenie kompetencji pomiędzy operatorami a uprawnionymi podmiotami. Przyszła ustawa nie może zakładać, iż ponoszenie kosztów wynikających z realizacji obowiązku na rzecz obronności oraz bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego spoczywa jedynie na operatorach telekomunikacyjnych, gdyż to przede wszystkim państwo powinno być odpowiedzialne za zapewnienie bezpieczeństwa i porządku publicznego.

Dyskusja w Sejmie nad tą ustawą zapowiada się na długą i gorącą.

Aby do Unii Europejskiej.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200