Symulowany Rudolf Valentino

Meryl Streep, grająca bohaterkę amerykańskiego filmu ''Ze śmiercią jej do twarzy'' (''Death becomes her''), po karkołomnym upadku wstaje powoli i funkcjonuje nadal nie zwracając uwagi na fakt, iż jej głowa zmieniła położenie o 180 stopni. Arnold Schwarzenegger (a raczej T-1000), bohater ''Terminatora-2'', działa przez dość długi czas tylko dzięki temu, że potrafi przybierać kształty i barwy otaczającego go świata. To tylko dwa przykłady całego nurtu twórczości filmowej s-f, w której na początku lat 80. doszła do głosu technika komputerowej animacji. Przed tą techniką upadli na kolana i wielcy, i mniejsi twórcy. Co najbardziej zaskakujące - również i krytycy, którzy przyczyn klapy dwu pierwszych filmów z efektami specjalnymi (''Tron'', ''Ostatni gwiezdny wojownik'') nie upatrywali w nich właśnie, a raczej w niedostatkach scenariusza.

Meryl Streep, grająca bohaterkę amerykańskiego filmu ''Ze śmiercią jej do twarzy'' (''Death becomes her''), po karkołomnym upadku wstaje powoli i funkcjonuje nadal nie zwracając uwagi na fakt, iż jej głowa zmieniła położenie o 180 stopni. Arnold Schwarzenegger (a raczej T-1000), bohater ''Terminatora-2'', działa przez dość długi czas tylko dzięki temu, że potrafi przybierać kształty i barwy otaczającego go świata. To tylko dwa przykłady całego nurtu twórczości filmowej s-f, w której na początku lat 80. doszła do głosu technika komputerowej animacji. Przed tą techniką upadli na kolana i wielcy, i mniejsi twórcy. Co najbardziej zaskakujące - również i krytycy, którzy przyczyn klapy dwu pierwszych filmów z efektami specjalnymi (''Tron'', ''Ostatni gwiezdny wojownik'') nie upatrywali w nich właśnie, a raczej w niedostatkach scenariusza.

Technika

Chociaż szczegóły animacji komputerowej znacznie się różnią, myśl ogólna pozostaje bardzo zbliżona. Pierwszym krokiem jest stworzenie przez animatora modelu o wymaganym kształcie (w postaci zbioru wielokątów - czym większa liczba użytych wieloboków, tym dokładniejszy kontur obiektu). Używane są do tego najczęściej trzy sposoby: siatka punktów nanoszona jest na ogólny szkic, przekształcane są wcześniej zgromadzone obiekty lub dokonuje się skaningu rzeczywistego obiektu. Krokiem drugim jest animacja obiektów - o tej części procesu powstawania filmu szerzej za chwilę. Ostatnią czynnością, przy której wykorzystuje się komputer jest nadawanie pożądanego koloru i powierzchni obiektom (na każdym etapie animacji), tzw. rendering.

Początkowo pomoc dla animatorów zapewniało rozwijające się oprogramowanie. Ale bardzo wcześnie, gdy twórcy byli całkiem nieźle wyposażeni w dedykowany ich celom sprzęt, zauważono, że jest on zbyt wolny, by radzić sobie z przeliczeniami potrzebnymi po to, aby obrazy komputerowe dorównały jakością kadrom filmu i aby móc łączyć je z żywą akcją. Zatem szybko włączono do prac w studiach animacji komputery o równoległym przetwarzaniu masowym (MPP). Obecnie np. Boss Film Studios, jedno z wielu hollywoodzkich studiów efektów specjalnych, wyposażone jest w IBM Power Visualisation System składający się z ośmiu procesorów intelowskich, jednostki magazynującej o pojemności 21 GB oraz kilku stacji roboczych.

Komputery w produkcji filmów

Sprzęt komputerowy jest wykorzystywany na trzy różne sposoby. Do tworzenia obrazów czyli CGI (Computer Generating Images), do manipulacji obrazami zawierającymi rzeczywiste postaci oraz do łączenia dwu lub więcej obrazów w jeden (tzw. mating). Niewątpliwie najbardziej dynamicznie rozwijającą się gałęzią są techniki CGI. Za ich pomocą można tworzyć trójwymiarowe obrazy w środowisku całkowicie wykreowanym przez komputer. Tego typu technikę zastosowano w "Kosiarzu umysłów" ("The Lawnmower Man"), co do którego entuzjaści używają przymiotników: majstersztyk, genialne efekty, superwspaniały.

Ta sama technika CGI została zastosowana jako element przyspieszający proces tworzenia filmu oraz pozwalający kreować bardziej przyjazny świat fantastyczny w animowanym filmie Billa Kroyera "FernGully: The Last Rainforest" (także nie widziany w Polsce). W tworzeniu filmu animowanego komputer prawie całkowicie kreował ruch bohaterów (tzn. z 24 klatek na sekundę tylko 4 musiały być rysowane przez animatora, pozostałe 20 automatycznie wypełniał komputer - proces tzw. "inbetweeningu"). Sprzęt komputerowy pozwala także znacznie obniżyć koszty produkcji obrazu, dając twórcy możliwość przyglądania się scenom pod różnymi kątami poprzez automatyczne obracanie każdego kadru. Przy tradycyjnej technice rysowania każdy nowy kadr tworzony ręcznie przez animatora bardzo podnosi koszty. Ciągle jednak drogą techniką jest automatyczne barwienie kadrów, zatem, jak uważają twórcy, jeszcze długo będzie się wykorzystywało tanie rynki pracy (dotąd Japonia i Korea, a obecnie Chiny, Filipiny i państwa powstałe na ruinach byłego ZSRR), zamiast wykorzystywać w pełni kolorowanie komputerowe. Z drugiej strony jednak brak pełnej kontroli nad procesem tworzenia pobudza firmy komputerowe do budowy systemów temu celowi służących. Np. brytyjska firma Cambridge Animation Systems wprowadziła na rynek oprogramowanie pozwalające animować, barwić, naśladować ruchy kamery, a nawet w sposób automatyczny generować ruchy ust bohaterów zgodne ze ścieżką dźwiękową. Wymaga ono dostępności sieci złożonej z 20 stacji roboczych.

W filmie "Terminator 2" połączono techniki CGI z technikami manipulacji obrazami przedstawiającymi rzeczywistych bohaterów oraz wykorzystano możliwości zlewania wielu obrazów w jeden. Zastosowane sposoby nazywane są "morphing" i "ray tracing". Pierwszy z nich używany jest w scenach, w których główny bohater T-1000 zmienia swą postać w np. innego człowieka czy bryłkę rtęci. Natomiast ray tracing służy do dokładniejszej imitacji świata realnego w scenach, gdy zbudowany z metalu T-1000 znajduje się w miejscu oświetlonym. Dzięki skomplikowanym przeliczeniom na "ciele" bohatera pojawiają się refleksy światła pochodzącego czy to bezpośrednio ze źródła światła, czy to odbitego.

Przyszłość (choć nie fantastyczna)

Oczywiście twórcy zdają sobie sprawę, że może być lepiej. Toteż już teraz mówi się, że najbliższymi celami będzie lepsze naśladowanie działania kamery (np. zachowanie pewnych nieostrości wynikających z ruchu), lepsze naśladowanie emulsji fotograficznej i jej ziarn w materiale tworzonym przez komputer, itd.

Niepokoi mnie (jako odbiorcę) tylko jedno. Do tej pory aktor był obiektem westchnień widowni, dla przeważającej jej części obiektem nieosiągalnym, ale żywym, do którego można było pisać listy, w skrytości ducha adorować i podkochiwać się. A teraz, gdy uda się zrobić pełnowymiarowy film, w którym wszystko od początku do końca będzie generowane przez komputer (zamierzenie najlepszego speca od animacji komputerowej Johna Lassetera), nie pozostanie nam nic innego, jak adorowanie matematycznych wzorów...

O tempora, o mores...

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200