Reklamowe znaczniki

Jedną z przyczyn trudności dotarcia do szukanych informacji w Internecie jest celowe fałszowanie informacji opisujących zawartość stron WWW .

Jedną z przyczyn trudności dotarcia do szukanych informacji w Internecie jest celowe fałszowanie informacji opisujących zawartość stron WWW .

Korzystanie z wyszukiwarek internetowych nierzadko zamiast pomagać, stanowi utrudnienie w dotarciu do poszukiwanych stron WWW . Już mało kogo dziwi sytuacja, w której przy poszukiwaniu np. plików MP3 w rezultatach podawanych przez wyszukiwarkę może pojawić się niemal tyle stron erotycznych, co zawierających muzykę. Czasem zdarza się, że zamiast do informacji o poszukiwanych towarach ulubionej firmy, odnośniki prowadzą do stron konkurencji.

Powodem owego bałaganu najczęściej są nieuczciwe praktyki związane z metatagami, czyli metaznacznikami. To (w pewnym uproszczeniu) opis zawartości danej strony, będący elementem kodu źródłowego strony WWW, niewidoczny dla użytkownika, ale z reguły wykorzystywany przez wyszukiwarki internetowe. Odpowiednie konstruowanie opisu strony odgrywa istotną rolę w promowaniu danej witryny. Niestety, w zasadzie nie ma ograniczeń co do liczby słów - kluczy wpisywanych w metaznacznikach. Twórcy wielu witryn pozwalają sobie zatem dodawać tam wszystkie możliwe słowa mogące przyciągnąć użytkowników, aczkolwiek bynajmniej nie mające wiele wspólnego z zawartością danej strony.

Źródłem informacji są tutaj rankingi najczęściej wpisywanych w wyszukiwarkach haseł. Wprowadzenie tylko pierwszej piątki do opisu witryny może zwiększyć liczbę odwiedzin nawet o kilkadziesiąt procent. Ten sposób na pozyskiwanie nowych klientów bez wątpienia jest o wiele tańszym rozwiązaniem niż kampania reklamowa. Wyszukiwarki przeszukujące Internet jedynie pod względem zawartości metaznaczników wprawdzie powoli odchodzą w zapomnienie, jednak nadużywanie znaczników opisujących zawartość stron nie traci na popularności.

Gdzie metaprawo?

W przypadku wykorzystywania metaznaczników w roli narzędzia zwiększającego popularność witryny internetowej nadużyciem jest nie tylko umieszczanie w opisie słów, które nie odpowiadają zawartości witryny, ale też cudzych znaków towarowych. W obu przypadkach tego rodzaju praktyki mogą otrzeć się o naruszenie przepisów przeciwdziałających nieuczciwej konkurencji. Tak jest np. w prawodawstwie niemieckim. Przykładem może być rozstrzygnięcie, jakie zapadło w sprawie wytoczonej przez jedną z niemieckich firm odzieżowych. Konkurencyjna firma wykorzystywała w opisie witryny słowa, takie jak "uniwersytet", "wyrok", "niemiecki kodeks postępowania cywilnego", które nie miały nic wspólnego z jej ofertą internetową.

Reklamowe znaczniki

Radosław Chmura - twórca serwisu Netlaw.pl

Kwalifikacja prawna tego typu zachowań nie jest jednolita. W orzeczeniu z października 2002 r. Wyższy Sąd Regionalny w Dźsseldorfie uznał, że nie można mówić o naruszaniu zasad uczciwej konkurencji. Sędzia, rozstrzygając spór, podkreślił, iż internauci mają świadomość otrzymywania w wynikach przedstawianych przez wyszukiwarki internetowe informacji nie zawsze związanych z poszukiwanym hasłem. O tym, jak rzeczywistość jest odległa od ideału, w którym opis witryny w pełni pasowałby do jej zawartości, dobrze świadczy przykład serwisów erotycznych. Tutaj opisy zawarte w metaznacznikach zazwyczaj mogą zawierać dosłownie wszystko. Jest to świadome wprowadzanie internauty w błąd.

Trudno jednak znaleźć polskie przepisy jednoznacznie zakazujące takich praktyk. Zdaniem Radosława Chmury, twórcy serwisu Netlaw.pl i specjalisty z zakresu prawa własności intelektualnej, w takich przypadkach nie będzie można powołać się na czyn nieuczciwej konkurencji w postaci reklamy wprowadzającej w błąd. Zgodnie z art. 16 ust. 2 Ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji nieuczciwą reklamą jest reklama wprowadzająca klienta w błąd i mogąca przez to wpłynąć na jego decyzję co do nabycia towaru lub usługi. O ile wykorzystywanie metaznaczników przez witryny komercyjne z reguły można uznać za działalność reklamową, która wprowadza internautę w błąd, o tyle o wiele trudniej już mówić w takich przypadkach o jej wpływie na decyzję nabycia danego produktu. Cel umieszczania w metaznacznikach zwrotów nie odpowiadających zawartości witryny jest inny - najczęściej chodzi bowiem o wygenerowanie odpowiednio dużego ruchu na stronie. Innymi słowy: choć taka forma reklamy rzeczywiście wprowadza w błąd, to jednak nie w rozumieniu przepisów obowiązującego w Polsce prawa.

Według Radosława Chmury do dyspozycji pozostaje jednak art. 16 ust. 3 uznający za nieuczciwą reklamę przekazy reklamowe sprzeczne z dobrymi obyczajami. Tego rodzaju sformułowanie pozwala na objęcie zakresem czynu nieuczciwej konkurencji szerokiego zakresu zachowań przedsiębiorców w Internecie. Sprzeczność z dobrymi obyczajami w tym przypadku jest oczywista, chodzi głównie o naruszenie zasad netykiety poprzez umieszczanie w opisie witryny oznaczeń nie odpowiadających jej zawartości. Z tego mogą jednak korzystać jedynie przedsiębiorcy, co wyłącza możliwość wystąpienia z żądaniem usunięcia z metatagów wprowadzających w błąd zwrotów przez indywidualnego internautę.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200