Internet - początki Infostrady

Każda dekada ma swoje popularne hasła, słowa-klucze. Takim hasłem stał się ostatnio w USA termin Information Highway, przetłumaczony na język polski jako Infostrada. Infostrada to wielka, interakcyjna sieć informacyjna, sięgająca do każdego domu i każdej firmy, zapewniająca tak egzotyczne (na razie) usługi jak filmy czy muzyka na żądanie, telekonferencje (albo teleplotki, kiedy się to naprawdę upowszechni), zakup przez komputer, dostęp do przeróżnych baz danych i wiele innych. Sieć ta, kiedy powstanie, zmieni z pewnością obraz świata, pojawią się nowe gałęzi przemysłu i usług, pewne już istniejące będą przez nią wyparte.

Każda dekada ma swoje popularne hasła, słowa-klucze. Takim hasłem stał się ostatnio w USA termin Information Highway, przetłumaczony na język polski jako Infostrada. Infostrada to wielka, interakcyjna sieć informacyjna, sięgająca do każdego domu i każdej firmy, zapewniająca tak egzotyczne (na razie) usługi jak filmy czy muzyka na żądanie, telekonferencje (albo teleplotki, kiedy się to naprawdę upowszechni), zakup przez komputer, dostęp do przeróżnych baz danych i wiele innych. Sieć ta, kiedy powstanie, zmieni z pewnością obraz świata, pojawią się nowe gałęzi przemysłu i usług, pewne już istniejące będą przez nią wyparte.

Dlaczego globalna sieć komputerowa jest tak ważna? Wiele firm jest świadomych faktu, że ich obszar działania i oferowania usług oraz produktów jest (lub będzie w najbliższej przyszłości) już nie na skalę miasta, regionu czy kraju, ale kontynentu i całego świata. Możliwość dotarcia ze swoją ofertą do potencjalnych i aktualnych klientów dostarcza globalna sieć. Sieć taka oferuje także firmom całkiem nowy styl reklamowania swoich produktów, z wykorzystaniem bogatych możliwości multimedialnych. I co równie ważne, sieć o światowym zasięgu dostarcza szybkiego i relatywnie taniego sposobu przesyłania ważnych dokumentów na duże odległości.

Powie ktoś: utopia, przyjdzie nam czekać na to wszystko ziesięciolecia; nawet Amerykanie jeszcze ciągle są daleko od Information Highway. I tak, i nie. Amerykański tygodnik Newsweek opublikował kilka miesięcy temu wywiad z jednym z prezesów firmy Sequoia Capital, zajmującej się finansowaniem bardzo zaawansowanych technicznie, ale i dosyć ryzykownych finansowo przedsięwzięć. Zapytany o Information Highway odpowiedział: "przecież to już istnieje, jest obok nas, to Internet". W serii kilku artykułów będziemy chcieli pokazać, że rzeczywiście Internet można traktować jako zaczątek globalnej Infostrady.

Trochę historii

Internet zaczął powstawać 25 lat temu na zlecenie amerykańskiej Agencji Zaawansowanych Projektów Badawczych (ARPA), będącej ramieniem Departamentu Obrony. Celem miała być sieć łączności między komputerami dowodzenia, odporna na efekty ataku jądrowego, tzn. odporna na utratę wielu węzłów. Sieć taka powstała, nazwano ją ARPANet. ARPANet okazał się sukcesem i bardzo szybko przerósł założenia - używali go nie tylko wojskowi, ale również (a po pewnym czasie przede wszystkim) środowisko akademickie. Protokoły TCP/IP, które od początku lat 80. stały się podstawą ARPANetu, zostały wybrane również przez inne organizacje, budujące sieci równolegle. Przełomowym było powstanie w poł. lat 80. NSFNetu, sieci mającej połączyć centra superkomputerowe, finansowane przez NSF (National Science Foundation - czyli Narodową Fundację Nauki). NSFNet stał się pierwszą wielką siecią szkieletową (backbone 56 kbps) funkcjonującą w USA. Przez fakt użycia TCP/IP, różne sieci (jak ARPANet czy NSFNet) stały się wzajemnie przejrzyste, Internet natomiast bez trąb i fanfar stał się faktem.

Kilka pożytecznych programów

Co to tak naprawdę jest Internet? Jest to zbiór milionów komputerów na całej Ziemi, będących węzłami sieci i zbiór standardów dotyczących informacji przesyłanych między tymi komputerami. Na poziomie komunikacji między komputerami jest to zbiór przepisów, jak należy przesyłane informacje dzielić na mniejsze jednostki-pakiety, jak te pakiety odnajdują drogę od miejsca startu do komputera rzeznaczenia, jak są składane z powrotem w wyjściową informację (protokoły TCP/IP). To są jednak szczegóły, które nie są dla nas, tzn. użytkowników sieci, interesujące. To, co ważne dla użytkownika, to fakt, że na bardzo różnych komputerach w różnych miejscach świata można zrealizować te same, standardowe funkcje. Oto najważniejsze z nich:

* Poczta elektroniczna (e-mail) pozwala na przesyłanie wiadomości ludziom mającym skrzynki pocztowe na innych komputerach. Efektywnie jest czymś pośrednim między telefonem a faksem, dając możliwość wysyłania i odbierania tekstowych (i nie tylko) informacji bez wstawania od biurka. Automatyzacja e-mailu otwiera pole takim zastosowaniom, jak np. listy dyskusyjne (coś na kształt automatycznego rozsyłania okólników), etc. W ostatnim okresie techniki multimedialne powodują, że oprócz tekstów możemy przesyłać obrazy (zdjęcia), dźwięki, animacje.

* Transmisja plików ftp (file transfer protocol) umożliwia transfer zbiorów z danymi między dowolnymi maszynami Internetu.

* Telnet pozwala pracować zdalnie na oddalonych komputerach, tak jakby były na miejscu. Zastosowanie tej możliwości nie jest od razu oczywiste, dopóki nie wyobrazimy sobie baz danych na komputerach na różnych kontynentach, do których możemy się dostać i używać ich jak gdyby stały na naszym biurku.

* Listy dyskusyjne w ramach Usenetu, będące forami dla dyskusji poświęconych najróżniejszym tematom (np. samolotom wojskowym na forum rec.aviation.military).

* World Wide Web, czyli WWW, jest jakby nakładką na Internet, dającą dostęp do rozrzuconych po świecie serwerów informacyjnych. Serwery te zawierają informacje w postaci dokumentów w formie tzw. hipertekstu, czyli tekstu, który zawiera w sobie odwołania do innych dokumentów na tym samym serwerze, czy do dokumentów na innych, często bardzo odległych od siebie, serwerach. Dokumenty mogą być oczywiście multimedialne. Z punktu widzenia użytkownika wygląda to mniej więcej tak: szukamy np. informacji o hotelach w Polsce. Na stronie "Servery WWW na świecie" znajdujemy linijkę "Servery WWW w Polsce". Klikamy na nią i dostajemy kolejną stronę, na której m.in. znajdujemy hasło: "hotele w Polsce" (nie ma jeszcze takiej linijki, ale to tylko kwestia czasu). Otrzymujemy teraz mapę Polski z dużymi miastami i regionami. Klikamy na interesujące nas miasto i dostajemy listę hoteli (uporządkowaną np. wg cen). Klikamy na "hotel XXX" - pokazują się: cennik, liczba pokoi, nawet zdjęcie fasady... etc, etc. Proszę pomyśleć, jak interesująca byłaby encyklopedia w takiej postaci (i jak łatwo byłoby się w niej zgubić...). Poszczególne serwery (i tematy na serwerach) mają swoje hipertekstowe spisy treści, kierujące do dalszych informacji na dany temat. Takie "spisy treści" w żargonie WWW nazywane są "home page" (my dalej będziemy używali określenia "strony tytułowe").

Globalna wioska

Można oczywiście zapytać, czy te kilka aplikacji czyni z Internetu narzędzie warte stosowania. I czy nie jest zbytnią przesadą nazywanie go początkiem Infostrady. To oczywiście zależy od tego, czy ktoś będzie czytał nasze e-maile, czy są dane, które chcielibyśmy ściągnąć ze świata, czy jest coś interesującego do znalezienia w systemie WWW i czy są możliwości (narzędzia) oraz pomysły, jak wykorzystać sieć do bardziej efektywnego robienia interesów.

Okazuje się, że sieć Internet jest już dość gęsto "zaludniona". Zmierzenie, jak duży jest i jak szybko rośnie Internet nie jest rzeczą zupełnie prostą i oczywistą. Głównie dlatego, że węzeł internetowy nie jest do końca zdefiniowanym pojęciem. Czy, aby być węzłem, wystarczy mieć nazwę i np. potrafić czytać maile? Czy też trzeba odpowiedzieć na "ping", czyli być "bezpośrednio" dostępnym. Podejmowane próby zmierzenia wielkości Internetu opierały się na liczeniu zarejestrowanych (posiadających nazwę) w DNS (Domain Name System) węzłów i te liczby przedstawimy dalej. Dla porządku warto jednak wspomnieć, że tylko ok. 25% z występujących w DNS węzłów odpowiada na ping. Trzeba więc mieć świadomość, że dyskutowane dalej liczby są mocno przybliżone.

Jak wielki jest więc Internet? Okazuje się, że potencjalnych czytelników naszych listów jest bardzo dużo. Na początku września do Internetu należało ok. 3,2 mln węzłów (dane SRI NIC). Jeśli przyjąć, że z każdym węzłem związanych jest 5 osób, daje to Internetowi imponującą liczbę 16 mln użytkowników. To zaczyna już być całkiem duży rynek zbytu. Ale w wypadku Internetu nie ta liczba jest najważniejsza. Dużo ważniejsza jest dynamika wzrostu i struktura użycia. Wzrost Internetu jest zaś imponujący. W każdym miesiącu (!) liczba węzłów przyrasta o ok. 10% (rys. 1).

Do kogo więc należą te węzły? Przez długi okres Internet był siecią przede wszystkim akademicką. Ostatnio jednak zmienia się to gwałtownie. Wielkie i małe firmy pojawiają się "w sieci" - na początku września br. było w USA 770 tys. węzłów należących do firm komercyjnych (rys. 2). Liczba węzłów nie mówi oczywiście wszystkiego o strukturze użycia. Ważna jest również liczba domen, czyli organizacji lub firm w których te węzły stoją. To ich wzrost świadczy tak naprawdę o dynamice wzrostu liczby firm podłączanych do sieci (rys. 3). Od maja do sierpnia br. liczba domen komercyjnych na kontynencie północno-amerykańskim wzrosła ok. 14-18,4 tys. (dane: Internet Info), co daje wzrost o 7% miesięcznie (!). Dostęp do sieci mają zarówno wielkie koncerny działające w różnych branżach, jak i małe firmy wyspecjalizowane w jednej dziedzinie. Obecne są oczywiście w sieci wielkie (np. IBM, Silicon Graphics czy Apple) i małe firmy związane z przemysłem komputerowym. Pojawiają się w Internecie w coraz większych liczbach firmy prawnicze, są też banki, fundusze powiernicze i inne instytucje rynku pieniężnego i kapitałowego. Firmy przyłączają się do Internetu przede wszystkim, aby stać się widocznymi w tym szybko rozwijającym się "elektronicznym świecie", aby móc w ten sposób reklamować siebie i swoje produkty, aby uzyskać szybki i wygodny kontakt ze swoimi klientami (service, aktualizacja oprogramowania, etc.), a także (a może przede wszystkim), aby sprzedawać swoje produkty za pośrednictwem sieci ogromnej i w szybkim tempie rosnącej rzeszy użytkowników Internetu na świecie. Internet może być również świetnie użyty do komunikacji między siedzibą firmy, a jej terenowymi biurami.

Również media coraz więcej uwagi poświęcają globalnym sieciom. Dwa popularne amerykańskie tygodniki Time i Newsweek opublikowały ostatnio duże cykle artykułów o Internecie. Newsweek otworzył, przykładowo, stałą szpaltę pod tytułem Cyberscope, poświęconą internetowemu folklorowi i ciekawostkom. Niedawno na jego łamach dyskutowano o roli, jaką Internet zaczyna odgrywać w amerykańskiej polityce (!).

A co dzieje się w Polsce? Nie możemy oczywiście równać się z USA, ale jeśli chodzi o liczbę węzłów, jesteśmy na czele Europy Środkowej z ok. 7,4 tys. (!!!) węzłami na początku września br. (rys. 4). W przeciwieństwie do USA przeważają u nas jak na razie użytkownicy akademiccy - użytkowników komercyjnych jest póki co niewielu (np. Gazeta Wyborcza planuje otworzenie edycji online). Ale, jak pokazuje przykład amerykański, przełom może nastąpić już niedługo. Takim przełomem może być otworzenie w kilku wielkich miastach kraju tzw. sieci metropolitalnych (MAN), które pozwolą na stosunkowo tani zakup szybkich łączy do sieci.

Autorzy artykułu są pracownikami Instytutu Fizyki Doświadczalnej UW.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200