W obronie chałturników

Żyjemy w epoce przewartościowań. To co kiedyś nazywano spekulacją teraz jest inwestowaniem, interesik nazywa się teraz "small business-em". A co się dzieje z chałturą? Jeżeli za słownikiem języka polskiego określimy ją jako zajęcie uboczne i dorywcze, wykonywane niedbale, to łatwo zauważymy, że pojęcie takie ma coraz mniej odpowiedników w rzeczywistości.

Żyjemy w epoce przewartościowań. To co kiedyś nazywano spekulacją teraz jest inwestowaniem, interesik nazywa się teraz "small business-em". A co się dzieje z chałturą? Jeżeli za słownikiem języka polskiego określimy ją jako zajęcie uboczne i dorywcze, wykonywane niedbale, to łatwo zauważymy, że pojęcie takie ma coraz mniej odpowiedników w rzeczywistości.

Musimy wyjść z założenia, że każda opodatkowana praca, z której odbiorca jest zadowolony jest zajęciem chwalebnym. W społeczeństwie o wysokim poziomie rozwoju gospodarczego coraz mniej jest zajęć polegających na podpisaniu rano listy, odwaleniu roboty i wyjściu na piwo o 15.OO. Natomiast coraz więcej osób nie wie kiedy i jakie dostanie zajęcie, a jeżeli już je ma, to nie trwa to długo. Wynika to stąd, że każda firma ogranicza liczbę stałych pracowników bo jest to bardzo kosztowne i woli zamawiać drogich nawet specjalistów, ale za to tylko wtedy, gdy są niezbędni. Sytuacja taka dotyczy szczególnie informatyków różnych specjalności. Znajdują oni stałe zatrudnienie tylko w stosunkowo nielicznych firmach o komputerowym profilu lub dużych przedsiębiorstwach i instytucjach, które mogą sobie pozwolić na etatowych elektryków, hydraulików czy informatyków. Cała reszta fachowców tej branży żyje z małych i średnich przedsiębiorstw, znajdując zatrudnienie podczas wdrażania systemu informatycznego oraz w sytuacjach awaryjnych lub gdy zajdzie potrzeba modernizacji sprzętu i oprogramowania.

Wyobraźmy sobie firmę reklamową lub małe biuro handlowe. Trzeba zakupić dla nich sprzęt komputerowy i oprogramowanie, zainstalować je i uruchomić. Później należy nauczyć pracowników obsługi edytora, arkusza kalkulacyjnego, tworzenia i eksploatacji bazy danych oraz wysyłania poczty masowej. W następnym okresie często zakłada się instalację sieciową. Wszystko to może wykonać na zlecenie doraźnie zatrudniony specjalista. Trudno sobie wyobrazić, żeby informatyk chciał i mógł być zatrudniony w takiej firmie na etacie. Zdarza się wprawdzie, że zostaje w takim biurze handlowcem, ale nie o to przecież chodzi. Czy taka praca jest chałturą? Oczywiście nie. Przede wszystkim dlatego, że nie ma powodów aby miała być wykonana nierzetelnie. Może byłoby bardziej dostojnie gdyby skorzystano z usług firmy zajmującej się profesjonalnie tymi sprawami. Nie jest to zbyt dobre wyjście. Po pierwsze nie chodzi tu o budowę mostu czy operację na otwartym sercu, do czego trzeba mieć jakieś specjalne uprawnienia. Po drugie niepunktualność, niedokładność i niedouczenie (wg modnej dziś metody opisu - NNN) są nadal atrybutami wielu tzw. fachowców delegowanych w teren. Po trzecie wreszcie, takim firmom trzeba zapłacić nie tylko za wykonaną pracę, ale również pokryć koszty ich wystrzałowych samochodów i takich też sekretarek, marmurów w biurze czy reklamy. W sumie daje to ok. 50 USD za godzinę korzystania z usług przysłanego eksperta. Tę samą pracę, tyle że często lepiej i solidniej wykona asystent z uczelni, czy pracownik innej budżetowej instytucji, zadowalając się do tego sumą pięciokrotnie niższą.

Można się oczywiście zżymać, że asystent, mający dodatkowe zajęcia, nie przygotuje się do ćwiczeń, ale czy to on wymyślił system, w którym pieniądze na książki i czas na ich czytanie wzajemnie się wykluczają. W ostatnich latach jakby coraz bardziej.

Mamy więc do czynienia z nową sytuacją, w której trzeba przewartościować niektóre pojęcia. Praca dorywcza staje się coraz częściej normą, bo maleje liczba miejsc pracy o systemie ośmiogodzinnym. Przystosowanie się do nowych warunków polega właśnie na umiejętności zdobycia wielu specjalizacji i wykorzystywania którejś z nich, gdy zajdzie taka potrzeba. Trzeba się więc wziąć do roboty, a nie pogardliwie nazywać chałturnikami ludzi, którzy mają rozległą wiedzę oraz liczne umiejętności i właśnie dlatego na ich pracę jest tak duże zapotrzebowanie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200