Chylę czoła

Mamy początek grudnia roku Pańskiego 1994. Właśnie w Poznaniu trwa I Kongres Informatyki Polskiej. Cieszę się, że jestem jego uczestnikiem. Cieszę się, że od czasu do czasu ktoś mówi mi "Cześć". Cieszę się, że ja również mogę pozdrowić wielu znajomych i porozmawiać z różnymi informatycznymi luminarzami, ostatnio nawet prominentnymi. Czuję się coraz lepiej. Widzę Prezesa, mówię, "Dzień dobry". O Bogowie! Odpowiada mi, nawet się życzliwie uśmiecha. Przecież jest zajęty, a jednak poświęca mi to mgnienie oka. Jestem wdzięczny... Siedzę na sali. Zaraz się zacznie. Ukradkiem rozglądam się dookoła. Ach, biegnie inny Prezes. Też mnie dostrzega. Poznaje, zatrzymuje się, zagaduje. Jestem zakłopotany, czuję się winny, że zabieram Mu drogocenny czas. Błyskawicznie postanawiam uzupełnić po powrocie nie płacone od dwóch lat składki. Na zakończenie Pan Premier solidaryzuje się z informatykami-uczonymi. Współczuje im trudnej sytuacji finansowej. Nie potrafi powiedzieć kiedy będzie lepiej. Czy Państwo

Mamy początek grudnia roku Pańskiego 1994. Właśnie w Poznaniu trwa I Kongres Informatyki Polskiej. Cieszę się, że jestem jego uczestnikiem. Cieszę się, że od czasu do czasu ktoś mówi mi "Cześć". Cieszę się, że ja również mogę pozdrowić wielu znajomych i porozmawiać z różnymi informatycznymi luminarzami, ostatnio nawet prominentnymi. Czuję się coraz lepiej. Widzę Prezesa, mówię, "Dzień dobry". O Bogowie! Odpowiada mi, nawet się życzliwie uśmiecha. Przecież jest zajęty, a jednak poświęca mi to mgnienie oka. Jestem wdzięczny... Siedzę na sali. Zaraz się zacznie. Ukradkiem rozglądam się dookoła. Ach, biegnie inny Prezes. Też mnie dostrzega. Poznaje, zatrzymuje się, zagaduje. Jestem zakłopotany, czuję się winny, że zabieram Mu drogocenny czas. Błyskawicznie postanawiam uzupełnić po powrocie nie płacone od dwóch lat składki. Na zakończenie Pan Premier solidaryzuje się z informatykami-uczonymi. Współczuje im trudnej sytuacji finansowej. Nie potrafi powiedzieć kiedy będzie lepiej. Czy Państwo czujecie już tę niepowtarzalną atmosferę?

Z Poznania wracałem w sobotę po południu samochodem. Przez całą drogę zastanawiałem się dlaczego odczuwam niedosyt. Kongres przygotowano z dużym nakładem sił. Nie było żadnej wpadki. Atmosfera lekka, okraszona niewymuszonym humorem. Koła rządowe i administracyjne obecne. Szefowie prawie wszystkich największych, krajowych i zagranicznych firm dopisali. Przedstawiciele nauki brali czynny udział w obradach. Prezes jako postać monumentalna dominował nad całym zgromadzeniem dając wyraźny sygnał, że jest gotów do podjęcia jeszcze bardziej odpowiedzialnych zadań. Dlaczego więc wybrzydzam skoro było tak dobrze? Może szukam dziury w całym?

Pamiętajcie Państwo, że to był pierwszy kongres informatyczny w całej historii Polski. Pierwszy kongres w Polsce od chwili narodzenia się nauki zwanej informatyką. Czego więc mi zabrakło? PAMIĘCI! Zabrakło mi odniesienia do czasu minionego. Zdaję sobie sprawę, że ostatnio jako naród nie lubimy wracać do tego co minęło. Kreślimy różne krechy uznając spoglądanie w przeszłość za przejaw "oszołomstwa". Myślę, że Pierwszy Kongres był jednak ostatnią szansą przypomnienia, pokazania i usłyszenia ludzi zasłużonych dla rozwoju informatyki w Polsce. Zwłaszcza że działali oni w czasach, gdy zajmowanie się tą nauką było niezmiernie utrudnione. Ludzie ci - uczeni i inżynierowie - mieli przecież wymierne wyniki w postaci znanych konstrukcji komputerowych, systemów i aplikacji. To Im zawdzięczamy, że nasze kadry informatyczne, chociaż zmniejszające się w niepokojącym tempie, reprezentują wciąż dobry poziom. To Im zawdzięczamy ciągłość informatyki w Polsce i to, że obecnie nie pozostaliśmy zbyt daleko za pędzącym światem. Chyba komuś z Nich należał się wykład inaugurujący kongres, a może nawet jakaś sesja.

Kiedy zaś mówimy o historii, to nad jeszcze jedną sprawą powinniśmy pochylić się w skupieniu. Myślę tu o zasługach kilku zachodnich firm, których technologia odcisnęła piętno w rozwoju informatyki w Polsce na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat. Czy Państwo domyślają się, które firmy mam na myśli? Przede wszystkim te, których rozwiązania sprzętowe kopiowaliśmy bez żadnych licencji, jak również te, których oprogramowania używaliśmy nie troszcząc się o żadne prawa autorskie. Przecież komputery ODRA 1305, rodzin RIAD i SM-3/4 w latach 70. oraz oprogramowanie Windows, Turbokompilatory i baza Dbase w latach 80. umożliwiały efektywne działanie rzeszy polskich informatyków. Czy ci, którzy nielegalnie używali takich narzędzi nie powinni teraz o tym mówić? Czy dla firm które przekazały lub których technologię zawłaszczono byłaby to wystarczająca satysfakcja? Myślę, że tak. Uważam, że wracanie do korzeni przy takich okazjach jest konieczne.

Szanowni Państwo pozwólcie mi więc z okazji zakończonego I Kongresu Informatyki Polskiej podziękować zasłużonym naukowcom, inżynierom i przedsiębiorstwom, których wkład w rozwój informatyki w Polsce w minionych latach był niezaprzeczalny.

Dziękuję!

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200