Barometr Kafki

Rok 1989 - rok zwycięstwa, rok przełomu, rok nadziei. Pamiętam jak przeżywałem początek naszej drogi do normalności. Tak się wydawało nam wszystkim, którym sprawy polskie leżały na sercu. Niestety pokraczna rzeczywistość znowu pokazała krzywą gębę naigrawając się z naiwnych. Zaczął działać specyficzny barometr gospodarczy. Słupek rtęci i ciśnienie podnosi się błyskawicznie wszędzie, tam gdzie pojawiają się pieniądze, duże pieniądze.

Rok 1989 - rok zwycięstwa, rok przełomu, rok nadziei. Pamiętam jak przeżywałem początek naszej drogi do normalności. Tak się wydawało nam wszystkim, którym sprawy polskie leżały na sercu. Niestety pokraczna rzeczywistość znowu pokazała krzywą gębę naigrawając się z naiwnych. Zaczął działać specyficzny barometr gospodarczy. Słupek rtęci i ciśnienie podnosi się błyskawicznie wszędzie, tam gdzie pojawiają się pieniądze, duże pieniądze.

Najpierw mętny handel naszymi długami, potem zalało nas morze alkoholu i zasypały tony papierosów szmuglowanych przez granicę. Oscylator Bagsika udowodnił, że system bankowy raczkuje, nieodporny na najprostsze nawet pomysły i może go nabić w butelkę facet z furą pieniędzy "nieznanego" pochodzenia. Brak reprywatyzacji ucieszył wszystkich, którzy już zabrali co było do zabrania i większość tych, którzy nie mają nic. Prywatyzacja ciągnąca sie bez końca, w odczuciu zwykłych ludzi to także teren zmagania się sił o nieczystych intencjach. Może więc zabrzmi to paradoksalnie, ale w tych sektorach gospodarki, gdzie cicho i spokojnie, gdzie nawet jedna fala nie marszczy powierzchni można spodziewać się zastoju. Zaś, powiem przewrotnie, tam gdzie namiętności sięgają zenitu, afera wybucha za aferą, musi się dokonywać postęp bazujący na pieniądzach, których jedynie fragment mogą uszczknąć malwersanci.

Kierując się takim wskazaniem z coraz większym niepokojem obserwowałem przez kilka ostatnich lat polski rynek informatyczny. Powoli zacząłem tracić nadzieję czy spokojna toń informatyki pecetowej drgnie chociaż przez chwilę. Czasem wieść gminna niosła różne sygnały dochodzące z najwyższych nawet gremiów państwowych, ale nie znajdowały one żadnego potwierdzenia w emanacji opinii publicznej, za jaką mamy literaturę prasową. Szanowni Czytelnicy! Wreszcie stało się - Życie Warszawy doniosło o aferze informatycznej. Dziękujemy Ci Życie. Honor informatyki został uratowany. Widać, że na tym niewdzięcznym rynku też muszą być pieniądze, ale pierwsza jaskółka nie czyni wiosny. Czekamy na następne doniesienia.

Teraz jednak trochę poważniej. Po przeczytaniu wielu takich enuncjacji zaczynam się czuć jak w świecie Kafki, który już w pierwszym zdaniu swojej słynnej książki pisze, "Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo, że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany". Ostatnio spotykamy się bowiem z dwoma zasadniczymi rodzajami spraw. Procesami, w których z góry wiadomo, że oskarżeni są winni, ale nie można im z różnych powodów nic zrobić oraz oskarżeniami bez jasnych dowodów, kolportowanymi różnymi kanałami, do udowodnienia których jest powołany jedynie niezależny sąd. Oskarżony w drugim przypadku, jak ów kafkowski Józef K., którego zabija machina nieogarnialnego rozumem aparatu, może całe życie nie mieć szansy oczyszczenia się z zarzutów. Jest po prostu WINNY. Nawet jeśli skieruje sprawę do sądu i ją wygra, w opinii publicznej jako zamieszany w aferę będzie dalej podejrzany.

Czy można uniknąć, przynajmniej w dziedzinie biznesu informatycznego, tak żenujących spraw. Jestem przekonany, że tak. Przede wszystkim z nielicznymi wyjątkami, które tyczą się tajemnic państwa, przetargi powyżej pewnego ustalonego poziomu kwot muszą być otwarte dla wszystkich firm, a ich procedura jawnie realizowana. Powinny im towarzyszyć klarowne kryteria wyboru kontrahentów oraz pisane i nagrywane protokoły z posiedzeń komisji przetargowych. Ustawa o zamówieniach publicznych dla firm państwowych jest ustawiona w tym kierunku. Jawność i tylko jawność uniemożliwi jakiekolwiek podejrzenia. Sądzę, że wiele do powiedzenia mogą tu mieć Polska Izba Informatyki i Telekomunikacji oraz inne branżowe stowarzyszenia proponując uczestnictwo swoich przedstawicieli zwłaszcza w przetargach zamkniętych jako pełniących rolę mężów zaufania rolę ciał niezależnych i kontrolujących proces przetargowy.

No, tak. Tylko skąd wiedzielibyśmy wtedy o dobrej kondycji sektora informatycznego w Polsce?

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200