Nasz klient, nasz pan

Przez wiele lat byliśmy przyzwyczajeni do rynku sprzedawcy. Nie będę już wspominał tych czasów, gdy trzeba było uśmiechać się do sprzedawczyni w najbliższym sklepie, aby zechciała coś ekstra zostawić dla nas. Jeżeli jednak spojrzymy na rynki krajów rozwiniętych, gdzie taki problem nigdy nie występował, to tam także istniał raczej rynek sprzedawcy, niż rynek klienta.

Przez wiele lat byliśmy przyzwyczajeni do rynku sprzedawcy. Nie będę już wspominał tych czasów, gdy trzeba było uśmiechać się do sprzedawczyni w najbliższym sklepie, aby zechciała coś ekstra zostawić dla nas. Jeżeli jednak spojrzymy na rynki krajów rozwiniętych, gdzie taki problem nigdy nie występował, to tam także istniał raczej rynek sprzedawcy, niż rynek klienta.

Przypomnę anegdotkę z początku tego wieku na temat kupowania samochodów Ford. Nabywca może wybrać dowolny kolor, pod warunkiem, że jest to kolor czarny. Sądzisz Czytelniku, że jest już dawno nieaktualna? Co więc sądzić o praktykowanym przez pewną firmę zwyczaju sprzedawania sprzętu ze znaczną obniżką ceny, pod warunkiem, że jednocześnie kupi się ich system do obsługi tego lub owego. Wygląda nawet na to, że ten wspaniały system dostajesz za darmo. Dostajesz go niezależnie od tego czy chcesz, czy też nie.

Jak już kupiłeś ten sprzęt i system, to oczywiście zaczniesz go używać. No bo szkoda go wyrzucić. Potem zaś okazuje się, że potrzebujesz do niego dokupić jeszcze jakieś moduły (już nie są prawie za darmo), pojawia się nowa lepsza wersja itd. I tak zostałeś związany z firmą, mimo iż nigdy nie było to twoim zamiarem.

Tymczasem wszędzie w świecie kwitnie stara dobra zasada, wyrażona w tytule tego felietonu. Produkcja masowa, przynajmniej na rynku informatycznym, zaginęła i miejmy nadzieję, że się nie odrodzi. I nie wynika to bynajmniej z woli i chęci producentów. To klienci wymuszają takie zachowanie na dostawcach. Jest to szczególnie prawdziwe w wypadku produktów informatycznych. Klienci zarówno indywidualni, jak i korporacyjni, myślą w kategoriach własnych potrzeb, nie zaś oferty dostawcy. Nie ma już nic takiego jak statystyczny klient. Istnieją tylko unikalni klienci: każdy z nich jest inny, każdy ma inne potrzeby, inne możliwości finansowe i inny plan rozwoju.

Dostawcy sprzętu informatycznego muszą więc dostosować się do potrzeb każdego pojedynczego klienta lub muszą zniknąć z rynku. Czasem zaglądam do sklepów ze sprzętem komputerowym i oprogramowaniem. Wspomagając kolegę w zakupie sprzętu stwierdziłem z przykrością, że nadal kwitnie u nas model: tylko my wiemy co jest dla Pana dobre. Jeśli się nie podoba nasz sprzęt, możesz iść gdzie indziej. Może rzeczywiście są sprzedawcy stworzeni do wyższych celów, ale jeśli tak jest - to co robią w zwykłym sklepie?

My też jesteśmy dostawcą - wiedzy i informacji. To też jest towar, jak każdy inny. Jeżeli więc masz, Czytelniku, jakieś zastrzeżenia do zawartości pisma, masz określone potrzeby informacyjne, chciałbyś przeczytać o nowych produktach, pogłębić swą wiedzę na jakiś temat -daj nam znać! Postaramy się spełnić Twe życzenia, gdy to właśnie Ty jesteś naszym Panem.

Na zbliżające się Święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok życzę Czytelnikom najlepszych szefów, idealnych współpracowników, doskonałych warunków pracy, dobrych zarobków i dobrego zdrowia.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200