Nieuczciwe praktyki handlowe

Nieuczciwe praktyki szerzą się w naszym handlu w sposób zatrważający. Znana powszechnie firma handlująca na wielką skalę sprzętem mało markowym stosuje się dość ściśle do wymagań ustawowych dotyczących gwarancji. Ponieważ ich sprzęt często się psuje, toteż klienci tłumnie ich odwiedzają. Usterki nie są duże - na ogół nie ulegają uszkodzeniu dyski ani inne poważne elementy (obecnie nie da się kupić dysku o czasie międzyawaryjnym mniejszym niż kilkadziesiąt tysięcy godzin), raczej są to obluzowane przewody z powodu niechlujnego montażu. Naprawa powinna więc trwać kilka minut, najwyżej godzinę.

Nieuczciwe praktyki szerzą się w naszym handlu w sposób zatrważający. Znana powszechnie firma handlująca na wielką skalę sprzętem mało markowym stosuje się dość ściśle do wymagań ustawowych dotyczących gwarancji. Ponieważ ich sprzęt często się psuje, toteż klienci tłumnie ich odwiedzają. Usterki nie są duże - na ogół nie ulegają uszkodzeniu dyski ani inne poważne elementy (obecnie nie da się kupić dysku o czasie międzyawaryjnym mniejszym niż kilkadziesiąt tysięcy godzin), raczej są to obluzowane przewody z powodu niechlujnego montażu. Naprawa powinna więc trwać kilka minut, najwyżej godzinę.

Grzeczni pracownicy serwisu przyjmują sprzęt do naprawy i proszą o zgłoszenie się za dwa tygodnie. Klient zwykle zapomina żądać przedłużenia gwarancji i tak szybko zdążamy do końca tejże. A potem żegnajcie bezpłatne naprawy. Wprawdzie zawsze można żądać zamiany wadliwego sprzętu w ramach rękojmi, ale proces jest tak skomplikowany, a procedura męcząca dla klienta, że nikt nie ma siły dochodzić swych praw. I tak firma nabiera klientów na tani sprzęt iemarkowy, kosztujący w efekcie drożej niż niejeden sprzęt markowy.

Opowiedziano mi o przypadku zakupu programu do zarządzania siecią. Dostawca najchętniej sprzedałby sam program (drobiazg, kilkanaście tysięcy USD). Jednakże klient nie był przekonany czy potrafi sobie poradzić z uruchomieniem programu, zażyczył więc sobie w kontrakcie instalacji i uruchomienia. I tu zaczęły się schody. Dostawca postawił stre warunki co do jakości sprzętu, na którym program będzie zainstalowany. Wszystkie spełniono. Tymczasem okazało się, że dostawca nie jest w stanie zainstalować i uruchomić programu. Proponuje więc klientowi upgrade do nowszej wersji za następne kilkanaście tysięcy USD. Na szczęście ten nie daje się nabrać na obietnicę, że nowa wersja będzie na pewno działać i żąda spełnienia warunków kontraktu. Chwilowo kompletny pat.

Okazuje się także, że ten program do zarządzania siecią leży już w szafach kilku innych instytucji, które zakupiły sam program, podobno łatwy do instalowania i prosty w użyciu. Teraz zaś mogą co najwyżej narzekać na własną naiwność i podziwiać cwaniactwo dostawcy.

W dużej instytucji użyteczności publicznej przewiduje się informatyzację obsługi klienta. Mało znana firma zdobywa kontrakt na kompletną informatyzację wszystkich działów firmy. Już za sam projekt otrzymuje spore pieniądze. Potem sprzedaje poważne ilości sprzętu dość podłej jakości i znika z rynku.

Nasuwa się pytanie, kto powinien oceniać rzetelność handlową dostawców sprzętu i usług? Nim wydasz duże pieniądze patrz na referencje dostawcy. Zadzwoń do jego klientów. Pogadaj chwilę. A najlepiej wybieraj sobie takich partnerów do prowadzenia działalności, którzy poniosą część twego ryzyka, a nie dostawców sprzętu czy oprogramowania.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200