Komputerowy chomik

Nie tak dawno opisywałem swoje perypetie związane z trudnościami w odczycie starych plików tekstowych zapisanych w edytorze TAG (Na styku technologii, CW nr 31/2003). W odzewie na moje publiczne uskarżanie się nad swoim losem środowisko informatyczne wykazało daleko posuniętą solidarność i wielu Czytelników zaoferowało mi swoją pomoc w postaci bądź wersji instalacyjnej edytora (licencję posiadam, ale nośników ani widu, ani słychu), a nawet jeden z nich przysłał mi osobiście napisane kiedyś konwertery, pomagając, z sukcesem zresztą, doprowadzić sprawę do udanego finału.

Nie tak dawno opisywałem swoje perypetie związane z trudnościami w odczycie starych plików tekstowych zapisanych w edytorze TAG (Na styku technologii, CW nr 31/2003). W odzewie na moje publiczne uskarżanie się nad swoim losem środowisko informatyczne wykazało daleko posuniętą solidarność i wielu Czytelników zaoferowało mi swoją pomoc w postaci bądź wersji instalacyjnej edytora (licencję posiadam, ale nośników ani widu, ani słychu), a nawet jeden z nich przysłał mi osobiście napisane kiedyś konwertery, pomagając, z sukcesem zresztą, doprowadzić sprawę do udanego finału. Można powiedzieć, że trochę się wzruszyłem, albowiem w dzisiejszym świecie niełatwo - zwłaszcza wśród zagonionych informatyków - spotkać ludzi bezinteresownie niosących pomoc potrzebującym. Pragnę niniejszym jeszcze raz wyrazić publicznie wyrazy podziękowania.

Okazuje się, że przechowywanie archiwaliów, nawet tych nie wiadomo jak starych, jest ze wszech miar godne polecenia. Nigdy nie wiadomo bowiem jakim kołem historia się zatoczy i co jeszcze będzie kiedyś potrzebne. Nie powiem, abym był całkowicie bezmyślny i nie przewidujący, gdyż archiwum od pewnego czasu utrzymuję, chociaż nie jest ono rzeczywiście stuprocentowo kompletne, zwłaszcza jeśli chodzi o zupełne starocie. Sęk w tym, że przechowywałem wszystko na dyskietkach w domu, więc w pewnym momencie, gdy zaczęły "wylewać" się z szafy, powiedziałem - dosyć. Dobrą ku temu okazją był remont mieszkania, po którym niejako naturalnie człowiek stara się zaordynować nowe porządki, co nie zawsze wychodzi jak należy. Oprócz sposobności i chęci trzeba oczywiście mieć możliwości techniczne, które jako nieco technologicznie zacofany informatyk z przeszłością mam dopiero od niedawna. Tak więc w ostatni weekend usiadłem przed komputerem przenośnym z nagrywarką CD i dalejże przerzucać, jak leci, stosy dyskietek. A było tego, że ho, ho! Żona zebrała ich całą siatkę, aby niepotrzebnymi mi już więcej uszczęśliwić anonimowo pracownię informatyczną w szkole, gdzie jeszcze ich używają. Resztę zaniosłem do pracy, bo może, kiedyś...

Z wielogodzinnego przegrywania mojego dorobku pozostał ślad mizerny - jeden CD plus jego kopia, czyli 500 MB wypocin z ostatniego dziesięciolecia. Mizeria wielka - chciałoby się powiedzieć - gdy dekadę intensywnej dosyć pracy można zawrzeć na jednym niepozornym krążku. Gdybym zajmował się grafiką, pewnie bardziej zachłanny pamięciowo i terytorialnie okazałby się mój dorobek, ale skoro tylko oprogramowanie i teksty tworzyłem, niektóre kompresując, inne zaś pozostawiając w naturalnej swej postaci, stąd i skromny tego zasób megabajtowy powstał.

Cieszę się z odzyskanego miejsca w szafie i nowoczesności oferowanej przez współczesną technologię. Cieszę się także z tego, że już nie stosuje się jako trwałych nośników magnetycznych ogromnych szpul taśmowych, czego doświadczałem w przeszłości, pracując na dużych maszynach, gdy przewiezienie aktualnej dystrybucji systemu operacyjnego wymagało zaopatrzenia się w pokaźną torbę turystyczną, jak również poprzedzającego treningu wytrzymałościowego, dającego krzepę i szczyt formy fizycznej na tę okoliczność. Na nic jednak tragarzowi przygotowania transportowe, skoro po dotarciu na miejsce taśmy z całą bezwzględnością i bezdusznością nierzadko demonstrowały błąd parzystości przy odczycie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200