Jaron Lanier marzyciel w wirtualnej przestrzeni

Wirtualna rzeczywistość powoli staje się integralną częścią informatyki. Futurystyczne wizje stopniowo zastępowane są informacjami o prowadzonych pracach badawczych i konkretnych wdrożeniach tej nowej technologii. Jednym z promotorów tej nowej dziedziny jest Jaron Lanier - naukowiec i artysta.

Wirtualna rzeczywistość powoli staje się integralną częścią informatyki. Futurystyczne wizje stopniowo zastępowane są informacjami o prowadzonych pracach badawczych i konkretnych wdrożeniach tej nowej technologii. Jednym z promotorów tej nowej dziedziny jest Jaron Lanier - naukowiec i artysta.

Jaron Lanier choć młody, gdyż ma zaledwie 33 lata, śmiało mógłby swymi osiągnięciami obdzielić kilka osób. Od dzieciństwa cenił swobodę i wszechstronność zainteresowań. Jest to wolnomyśliciel nie skażonym żadnym "poważnym" wykształceniem na jakimś szacownym uniwersytecie. Na początku lat 80. osiedlił się w Santa Cruz w Kalifornii, gdzie prowadził początkowo dość barwne życie muzyka, pozostając pod wpływem kultury posthippisowskiej.

Dość wcześnie zainteresował się komputerami, dostrzegając ich ułomność przy kontakcie człowieka z maszyną. Swój pierwszy kontakt zawdzięcza pracy w firmie Atari, gdzie opracowywał muzykę do gier wideo. Niedługo potem założył własne przedsiębiorstwo VPL (Visual Programming Languages), dzięki któremu miał nadzieję zmienić sposób, w jaki ludzie zwykli programować komputery. Chciał rozwinąć zupełnie nową metodę tworzenia programów, mającą więcej wspólnego ze składaniem obrazów niż z używaniem tradycyjnychm języków programowania.

Niestety prowadzenie biznesu nie okazało się jego silną stroną i VPL dwa lata temu zbankrutowała. Bynajmniej nie zraziło to Laniera do awangardowych pomysłów. Pozostaje on nadal jedną z wybitnych postaci w informatyce, przychodząc z innego świata jako współczesny człowiek renesansu, który wprowadza ożywcze prądy i rewolucyjne idee.

Jego myśli i wizje, nie skrępowane ograniczeniami dzisiejszej technologii, zdają się wybiegać na całe lata naprzód. Jego enigmatyczne pomysły, choć może trochę zbyt ogólnikowe, brzmią dzisiaj może zgoła nieprawdopodobnie. Ale to właśnie dzięki takim ludziom potrafiącym postrzegać szerzej i dalej, wbrew obowiązującym kanonom, nasza cywilizacja posuwała się naprzód.

Przemyślenia Laniera

Wielkie nadzieje zaczęto ostatnio wiązać z wykorzystaniem wirtualnej rzeczywistości do projektowania i implementacji programów. Jak powiedział Lanier: "Tradycyjne pisanie programów, gdy człowiek siedzi przed komputerem i gapi się w ekran, to jakby oglądanie bardzo skomplikowanego świata przez mały peryskop. Gdyby można było wejść do nieograniczonej trójwymiarowej przestrzeni tworzonego programu, to wreszcie może udałoby się osiągnąć podobny stopień zaangażowania i koncentracji przy jego pisaniu, jak pianiście w czasie koncertu". Jego zdaniem tradycyjna, tekstowa reprezentacja programu, nie jest właściwym środkiem zapisu algorytmów, i nie rokuje jej przyszłości - "Programowanie powinno być zadaniem zarówno dla umysłu, jak i ciała człowieka - tylko wtedy będzie w stanie wykorzystać wszystkie jego możliwości".

Jego zdaniem programy w przyszłości mogą wyglądać zupełnie inaczej niż te jakie znamy dzisiaj. Za sprawą rozwoju możliwości obliczeniowych i rozbudowy infostrad danych "będą one raczej przypominać duże miasta, pełne zakamarków, w których można bez końca wędrować". Tylko zastosowanie wirtualnej rzeczywistości pozwoli na nawigowanie w tak olbrzymich aplikacjach jak np. rozproszone bazy danych obejmujące swym zasięgiem cały glob.

Dzięki tej nowej technologii wreszcie będą mogły zostać spełnione wymagania współpracy grupowej. Wirtualna rzeczywistość jest idealnym środowiskiem do wspólnej pracy - wszyscy uczestnicy przebywają w tym samym sztucznym świecie. Człowiekowi powinno pozostawić się kreatywność, a pełnienie roli maszynki do liczenia to przecież domena komputerów.

Jeszcze nie dziś, ale już niedługo

Obecna wirtualna rzeczywistość w większości wypadków nie spełnia pokładanych w niej oczekiwań. Technika jest ciągle niedoskonała - komputery mają zbyt małą moc obliczeniową, oprogramowanie jest raczej dość prymitywne, a wszelkie rekwizyty konieczne przy wejściu do wirtualnego świata są toporne i niewygodne w użyciu. "Pozostało bardzo wiele do zrobienia" - twierdzi Lanier. Trzeba być świadomym, że początki zawsze bywają trudne, wystarczy przypomnieć pierwszą mysz zbudowaną przez Edgara, przypominającą swym wyglądem raczej kawałek złomu.

Jednym z celów jakie przyświecają Lanierowi jest przekonanie ludzi inwestujących w informatykę, że wirtualna rzeczywistość powoli przestaje być tylko zabawką. Na świecie dzieje się wiele w sprawie wirtualnej rzeczywistości - ukazuje się coraz więcej nowych pism, odbywają się wystawy i konferencje, powstaje coraz więcej mniejszych i większych firm zajmujących się tą dziedziną. Niestety, moda ta przyciąga jak zawsze różnego autoramentu naciągaczy. Jak ostrzega Lanier - "Większość z oferowanych produktów jest pozbawiona wartości". Na powszechne komercyjne rozwiązania jest jednak trochę za wcześnie, ale zawsze trzeba trzymać rękę na pulsie.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200