Początkująco-zaawansowani użytkownicy Amigi

Brak polskiej wersji instrukcji użytkownika dla mniej "standardowych" klas komputerów jest świetnym pretekstem do napisania książki usiłującej ją zastąpić. Piszę "usiłującej", ponieważ rzadko udaje się dobrnąć do poziomu prezentowanego w przygotowanej przez profesjonalistów publikacji zachodniej. Niestety, opinia ta sprawdza się w przypadku książki Macieja Gduli, Amiga 600 Pierwsze kroki, gdzie mimo dobrych intencji autor po prostu nie podołał postawionemu zadaniu.

Brak polskiej wersji instrukcji użytkownika dla mniej "standardowych" klas komputerów jest świetnym pretekstem do napisania książki usiłującej ją zastąpić. Piszę "usiłującej", ponieważ rzadko udaje się dobrnąć do poziomu prezentowanego w przygotowanej przez profesjonalistów publikacji zachodniej. Niestety, opinia ta sprawdza się w przypadku książki Macieja Gduli, Amiga 600 Pierwsze kroki, gdzie mimo dobrych intencji autor po prostu nie podołał postawionemu zadaniu.

Nader ciężko jest pisać książkę dla prawdziwie początkującego użytkownika - należy dobrać zestaw nomenklatury pozwalający zorientować się w temacie bez konieczności sięgania do słownika, dopasować strukturę rozdziałów, tak aby czytelnik nie zagubił się w przebogatych opisach narzędzi i aplikacji itp. Do tego bardzo częstym błędem jest założenie przez autora, iż po zapoznaniu się z pierwszymi rozdziałami czytelnik jest już "alfą i omegą" w danej dziedzinie, po czym następuje nagła zmiana stylu i poziomu technicznego publikacji. Takie książki nazywa się potocznie nierównymi i do nich właśnie zaliczyłbym Amiga 600 Pierwsze kroki (czy Pierwsze spotkania - tytuły na okładce i wewnątrz książki są bowiem różne).

W opisywanej publikacji widać, iż autor próbował (może podświadomie) nawiązać do struktury prezentowanej w oryginalnych instrukcjach obsługi komputerów. Niestety, schematy instrukcji typu "Reference Guide" (służącej do konsultacji) oraz "Tutorial" (prowadzącej użytkownika "za rękę" od podstaw poprzez elementy nieco bardziej zaawansowane), nie dają się ze sobą pogodzić, zaś wynikiem takiego połączenia jest po prostu chaos.

Brak męskiej decyzji

Przez pierwsze rozdziały autor książki jest przewodnikiem dla czytelnika po podstawowych elementach sprzętowych i programowych systemu Amigi. Już po chwili jednak widać, iż pragnął on jednocześnie umożliwić późniejszą konsultację, przez co znajdujemy tu zbyt dużo szczegółowych informacji (co z kolei przeszkadza czytelnikom zamierzającym po prostu poznać podstawy obsługi komputera). Należy także zauważyć, iż idea graficznego interfejsu użytkownika została stworzona po to, aby nawet osoba początkująca stosunkowo łatwo rozszyfrowała funkcje i możliwości zawarte w okienkach, menu czy zestawach przycisków. Tak więc opisy stosunkowo łatwych do poznania programów systemowych Amigi wydają się tu ciut niepotrzebne, szczególnie w połączeniu z niskiej jakości "zrzutami" ekranowymi, które skutecznie wprowadzają jeszcze większy chaos.

Niestety, im dalej autor brnie w swoich rozważaniach, tym bardziej zapomina dla kogo postanowił pisać podręcznik. Najlepszym przykładem tego jest rozdział 6, gdzie miały być opisane podstawy obsługi AmigaDOS. Niestety, mimo najlepszych chęci (i pięcioletniej praktyki w pracy na Amidze) nie dowiedziałem się tu niczego nowego, ponieważ informacje były albo zbyt ogólne, albo po prostu przedstawione w całkowicie niestrawny sposób. Tutaj bardziej przydaje się oryginalna (zazwyczaj niemiecka) instrukcja, nawet w przypadku osoby takiej jak ja, która językiem niemieckim posługiwać się nie potrafi...

Należy jednak pochwalić autora za sposób przedstawienia problemu obsługi komputera. Język stosowany w książce świetnie pasuje do większości użytkowników Amigi (dzieci i młodzieży) - styl pisania jest lekki i łatwo przyswajalny, bogaty w anegdoty, choć może wydać się nieco nieprofesjonalny.

I po co to wszystko?

Najśmieszniejszym elementem książki pana Gduli jest rozdział ósmy, który "mówi" o zastosowaniach Amigi. Po wyszukaniu tytułu w spisie treści wyobrażałem sobie chociażby ogólny opis aplikacji i zastosowań tego komputera; to co znalazłem to trzy strony (dosłownie!) na których autor po prostu wymienił nazwy najpopularniejszych programów (w większości dostępnych na naszym rynku jedynie w wersjach pirackich!). Równie dobrze pan Gdula mógłby po prostu posortować i wydrukować katalog swojego twardego dysku (nie jestem pewien czy nie taka była właśnie geneza tegoż rozdziału). Nie wspomnę już o niedopatrzeniach (autor pominął niektóre ważne programy).

Rażące niedopatrzenia zawarte w książce Amiga 600 Pierwsze kroki (czy aby nie ostatnie?), wynikają zapewne z faktu iż autor jest prawdopodobnie młodym człowiekiem, który przez kilka miesięcy lub lat pracował na komputerze Amiga, lecz nie ma doświadczenia jeśli chodzi o pisanie książek. Aby zaś przygotować pozycję, która ma (wedle komentarza zawartego po drugiej stronie okładki książki) zastąpić instrukcje użytkownika, należy nie tylko znać komputer od deski do deski, ale i umieć pisać (ewentualnie skonsultować się z profesjonalistą). Książki jako takiej więc nie polecam, choć po odjęciu kilku końcowych rozdziałów może stanowić dobre uzupełnienie do innych pozycji. Lepiej byłoby jednak przetłumaczyć oryginalną instrukcję komputera Amiga 600 na język polski, ponieważ w prezentowanej formie omawiana książka zdecydowanie zastąpić jej nie może.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200