Do Izby I i T w Warszawie

Po trzykroć wywołany do tablicy muszę odpowiedzieć na teksty Wacka Iszkowskiego, do którego zwracam się w ten bezpośredni sposób, żeby pokazać, że się znamy i od swej strony mogę powiedzieć, darzymy sympatią i może nawet trochę lubimy. Mamy zarazem inne spojrzenie (poglądy) na kilka podstawowych spraw dotyczących polskiej informatyki (świadomie piszę przez małe ''i'' i proszę nie poprawiać). Jestem jak najbardziej daleki od szkalowania Izby i Jej Prezesa (wszystko dużymi literami) i mogę powtórzyć to, co rok temu napisałem, że Izba jest sympatyczna choć (szkoda!), mało skuteczna. Mam nadzieję, taka ''nagana'' jest mobilizująca, a nie destruktywna - choć to bardzo osobiste odczucie.

Po trzykroć wywołany do tablicy muszę odpowiedzieć na teksty Wacka Iszkowskiego, do którego zwracam się w ten bezpośredni sposób, żeby pokazać, że się znamy i od swej strony mogę powiedzieć, darzymy sympatią i może nawet trochę lubimy. Mamy zarazem inne spojrzenie (poglądy) na kilka podstawowych spraw dotyczących polskiej informatyki (świadomie piszę przez małe ''i'' i proszę nie poprawiać). Jestem jak najbardziej daleki od szkalowania Izby i Jej Prezesa (wszystko dużymi literami) i mogę powtórzyć to, co rok temu napisałem, że Izba jest sympatyczna choć (szkoda!), mało skuteczna. Mam nadzieję, taka ''nagana'' jest mobilizująca, a nie destruktywna - choć to bardzo osobiste odczucie.

Rozpoczynając od samej góry to nigdy w moich felietonach nie ''czepiałem się Premiera Pawlaka'', a zwłaszcza za to, że udostępnił swój adres internetowy - choć coraz mniej zgadzam się z jego polityką.

Wielokroć podkreślałem, że jest to pierwszy i chyba nadal jedyny z VIP-ów (jeśli nie liczyć M. Cara i A. Florczyka), który zna się na komputerach i rozumie co może dawać prawidłowo zaprojektowany i zrealizowany system informacyjny.

Biorąc sobie do serca sugestie W. Iszkowskiego - muszę jednoznacznie stwierdzić, że okres ostatnich miesięcy, to czas, w którym w informatyce polskiej - zwłaszcza rządowej, choć nie tylko - zaczęło się mówić i rozumować kategoriami kompleksowych systemów informatycznych, a nie poszczególnych kontraktów, do których dolepia się rozszerzenia. To chyba zasługa czasu i... trochę też Marka Cara.

Wyjaśniałem już kiedyś, że reprezentuję samego siebie i - mam nadzieję, że zdrowy rozsądek. Nie reprezentuję redakcji PC Europe, ani Computerworlda czy też Polityki bądź Business Weeka, choć lubię jeśli moje teksty tam się pojawiają. W swoich opiniach i sądach jestem bardzo nieobiektywny - powiem więcej subiektywny - i taka tendencja utrwala się we mnie w miarę upływu czasu. Taka jest praktyka wśród rzeczywiście niezależnych obserwatorów każdego rynku na świecie.

Jak widzę polski rynek komputerowy, staram się przedstawiać co tydzień na tej stronie w Computerworld. Chciałbym, żeby moje krytyczne stwierdzenia nie były odbierane jako destabilizujące, a jeżeli już, to w sprawach wymagających bardzo szybkiej reakcji.

A teraz kilka konstruktywnych uwag krytycznych.

1. Od samego początku wprowadzenia kontyngentów celnych uważałem je za bezsensowny i aferogenny pomysł. Proponuję, żeby Izba walczyła o ich zniesienie w zamian za bezcłowy import podzespołów, a nie starała się o ''harmonijną współpracę'' z MWGzZ''.

2. Targi komputerowe CEBIT w Hanowerze mogą być odskocznią dla wielu polskich firm. Proponuję, żeby Izba rzeczywiście zorganizowała wyjazd i znalazła środki na dofinansowanie dla polskich firm montujących komputery i piszących oprogramowanie. Jako pośredni współorganizator pierwszego wyjazdu do Hanoweru dla Super Memo, Info-service i Malkomu mogę stwierdzić, że tamten wyjazd opłacił się dla tych firm i dla ich mecenasów.

3. Wszystkie wydawnictwa komputerowe opublikowały w różnej formule rankingi polskich firm komputerowych. Proponuję, żeby Izba udostępniła swoje dotąd skrzętnie skrywane dane autorom jakichś rankingów, na czym wszyscy mogą tylko zyskać.

4. Organizowany jest Kongres Informatyki w Polsce. Jeśli coś znowu przekręciłem w nazwie, to wynika to z tego, że pomimo faktu, że jestem dostrzegany jako ''główny analityk rynku'' do dzisiaj od tego Kongresu nie dostałem żadnej o nich informacji. Zapytany za tydzień przez ''Business Week'' albo inną ''Tinę'' będę musiał coś odpowiedzieć na ten temat, co może być rozbieżne od oficjalnej linii organizatorów Kongresu. Proponuję, żeby Izba czynnie zadbała o stworzenie image polskiego rynku informatycznego oraz samego Kongresu.

5. Na końcu (w tym tekście, bo nie jest to ostatnia moja konstruktywna propozycja) proponuję utworzenie funkcji rzecznika prasowego Izby - oraz rzecznika prasowego kongresu. Jeśli tak się stanie, to już przed ogłoszeniem oficjalnego przetargu zgłaszam swoją kandydaturę oba te stanowiska.

Warszawa, 24.10.1994 r. mgr inż. Wiesław Migut

P.S. Jeśli chodzi o wspomniany arykuł w Business Week/Polska to z podwójną przykrością muszę stwierdzić, że powstał on bez mojego czynnego udziału. Po pierwsze sam napisałbym go lepiej i inaczej, a po drugie rzeczywisty autor skorzystał z moich danych dotyczących rynku, stąd podpis ''przy współpracy'' nie określa dokładnie i jednoznacznie na czym ta moja współpraca polegała. Z jednej strony jest mi miło, że używa się mojego nazwiska z drugiej mam wrażenie, że nadużywa.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200