Gwiazdy nad New York City

Jest w nas jakiś sentyment, który nie pozwala pozbywać się starych, często już w ogóle nieprzydatnych przedmiotów, tylko dlatego że kojarzą się one nam ze szczególnymi momentami lub okresami z przeszłości. W trakcie tegorocznych letnich porządków w mieszkaniu dotarłem do pokaźnej szuflady, gdzie Córka przechowuje swe skarby techniczne, z których wiele pamięta jeszcze jej wczesne dzieciństwo.

Jest w nas jakiś sentyment, który nie pozwala pozbywać się starych, często już w ogóle nieprzydatnych przedmiotów, tylko dlatego że kojarzą się one nam ze szczególnymi momentami lub okresami z przeszłości. W trakcie tegorocznych letnich porządków w mieszkaniu dotarłem do pokaźnej szuflady, gdzie Córka przechowuje swe skarby techniczne, z których wiele pamięta jeszcze jej wczesne dzieciństwo.

Znalazłem tam czerwoną latarkę z plastiku o wiele mówiącej nazwie "Druh". Latarka owa, wodoszczelna, jak na harcerską przystało, powstała w Zakładach w Starogardzie (kiedyś ZWOiB), sądząc po dacie na żarówce - w roku 1979. Lustro reflektora w idealnym stanie, na wewnętrznych połączeniach brak śladów korozji. Co jeszcze ciekawsze - wewnątrz były dwie baterie R14 z roku 1983, produkcji poznańskiej Centry. Suche, bez wycieków i nieskorodowane. Jedna "nieżywa", druga zaś jest praktycznym dowodem teorii nieoznaczoności - po podłączeniu przyrządu początkowe 1,3 V spada dość szybko niemal do zera, ale uparcie wraca do wartości początkowej, gdy tylko przyrząd na chwilę odłączyć.

Po założeniu nowych baterii - świeci i, czego można oczekiwać po latarce harcerskiej, pozwala także nadawać błyski w pierwszym położeniu wyłącznika.

Wodoszczelności nie sprawdzałem, ale to zapewne ona uniemożliwiła korozję i rozkład baterii.

Po kilku dniach, późnym wieczorem okazało się, że latarka ta bardzo przydałaby się w Nowym Jorku, podczas gdy na miejscu, w Poznaniu, potrzebny był raczej - by nadal pozostać w zakresie osprzętu harcerskiego - nadmuchiwany ponton. A to z tej przyczyny, że kilkaset metrów od miejsca, w którym mieszkam, pękła jedna z głównych rur wodociągowych, podmywając torowisko tramwajowe i zalewając na pół metra spory teren okolicznych ogródków.

O wszystkim zresztą dowiedziałem się dopiero po kilku godzinach z telewizji, bo mimo bliskości miejsca awarii, woda, z nieco obniżonym ciśnieniem, z kranów leciała.

Nieporównanie bardziej spektakularna była jednak wspomniana awaria w USA i Kanadzie, gdzie w ciągu kilkunastu sekund wypadło z sieci ileś tam elektrowni o łącznej mocy ponad 60 tys. MW (prawie trzy razy tyle, co obciążenie sieci w całej Polsce). Szczęśliwie zdarzyło się to latem i jeszcze podczas dnia.

Teraz, gdy jest już po wszystkim, zgodnie z zasadą wczoraj tam, jutro tu, trzeba wyciągnąć z tego wnioski i przyjrzeć się uważnie i krytycznie własnemu gospodarstwu. Tym bardziej że okazało się, iż np. jedynymi naprawdę działającymi w czasie awarii telefonami były akurat te stare, tradycyjne, centralnie zasilane. Sieci komórkowe w większości padły, bo lokalne przekaźniki straciły zasilanie, a tam, gdzie były nawet awaryjne akumulatory, nie wytrzymały zbyt długo.

W tych zaś sieciach, które mimo wszystko działały, nie działał poprawnie system dający pierwszeństwo połączeń policji, straży i innym służbom ratunkowym. Zasilanie straciło też wiele węzłów sieci komputerowych i samych komputerów.

Komu tam zresztą w głowie były komputery, skoro większość za wszelką cenę próbowała znaleźć się przed zmrokiem w domu. Jeden z takich, mieszkaniec odległej dzielnicy, dotarł do domu - jak później opowiadał - późno wieczorem.

Po doświadczeniach podobnej awarii z roku 1977 spodziewał się zastać sąsiadów barykadujących drzwi i okna. Ku jego zdziwieniu - na ulicy, przed domami, w najlepsze trwała sąsiedzka impreza, a on sam, pierwszy raz w życiu na niebie nad swym miastem zauważył gwiazdy.

Szkoda, że nie miał mojej starej latarki. Mógłby im odpowiedzieć swoim małym światełkiem.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200