Taniej niż można by przypuszczać

Dane z raportu zleconego przez Komisję Europejską wskazują, że polski rynek telekomunikacyjny - na tle innych krajów kandydujących do Unii Europejskiej - prezentuje się całkiem dobrze.

Dane z raportu zleconego przez Komisję Europejską wskazują, że polski rynek telekomunikacyjny - na tle innych krajów kandydujących do Unii Europejskiej - prezentuje się całkiem dobrze.

Nie mamy powodów do kompleksów. W liberalizacji rynku telekomunikacyjnego - wśród krajów kandydackich - jesteśmy mocno zaawansowani, zaś współczynniki obrazujące konkurencyjność pozwalają zajmować Polsce czołowe miejsca. Oczywiście, nie wszędzie. Pozostają bowiem obszary, np. opłaty za zagraniczne łącza transmisji danych, gdzie znajdujemy się na końcu stawki.

Dane opisujące rynki trzynastu krajów, które mają wejść do Unii Europejskiej, pochodzą z trzeciej edycji raportu Monitoring the UE Candidate Countries - Telecommunications Services Sector. Ma on stanowić diagnozę stanu liberalizacji i rozwoju rynków telekomunikacyjnych w krajach kandydujących do UE. W tym celu posłużono się analizą aż 190 różnych współczynników obrazujących obecny stan tych rynków.

Dziewięć z trzydziestu

Taniej niż można by przypuszczać

Wartość rynku telekomunikacyjnego (w mln euro)

Z uwagi na swój potencjał ludnościowy i gospodarczy Polska stanowi największą część rynku szacowanego na ok. 9 mld euro (wobec 30 mld euro we wszystkich 13 państwach). W praktycznie wszystkich krajach rośnie udział telefonii komórkowej w wartości całego rynku, zbliżając się do 50%, przy czym dla Polski jest on wciąż stosunkowo niski (39%). Polska należy bowiem do nielicznych krajów, w których liczba linii telefonii stacjonarnej nadal rośnie. Są ku temu powody, bowiem tylko Rumunia i Słowacja mogą się "pochwalić" niższym od naszego odsetkiem gospodarstw domowych podłączonych do stacjonarnej sieci telefonicznej - ok. 62%. Na tle innych krajów duża część tego rynku to usługi transmisji danych i dostępu do Internetu - ok. 9%.

Tylko w połowie krajów kandydujących operatorzy alternatywni wobec tzw. operatorów narodowych, oferujący powszechne usługi telekomunikacyjne (telefonię stacjonarną), byli w stanie rozpocząć efektywną działalność. Hamulcem są opóźnienia we wprowadzaniu rozwiązań prawnych stanowiących fundament liberalizacji rynku usług powszechnych i działania operatorów narodowych zmierzające do utrudnienia startu konkurencji. Działania te - widoczne również w Polsce - w wielu innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej były znacznie bardziej skuteczne. To chociażby kwestia podpisywania tzw. umów interkonektowych w sieciach telefonii stacjonarnej, stanowiących podstawę współpracy międzyoperatorskiej.

Według danych opublikowanych w raporcie Telekomunikacja Polska zawarła aż ponad sto umów, podczas gdy węgierski operator narodowy jedynie trzy, zaś czeski - szesnaście. W większości krajów kandydujących takich umów nie zawarto w ogóle. Oznacza to, że alternatywni operatorzy pozbawieni są właściwie możliwości konkurencyjnego działania na rynku. Poza Polską stało się to jedynie w Czechach, Estonii, na Łotwie i Węgrzech. Na polskim rynku działa też rekordowa liczba alternatywnych operatorów - aktywnych jest ok. 50 podmiotów.

Choć wszyscy analitycy rynku telekomunikacyjnego w Polsce uznają miażdżącą przewagę TP w liczbie obsługiwanych linii telefonicznych (udział ponad 90%) za porażkę polskiego modelu liberalizacji rynku telekomunikacyjnego, to jednak i tak jesteśmy w nieporównanie lepszej sytuacji, niż wspomniane cztery kraje, gdzie udział narodowych operatorów waha się 97,5-99,4%.

Wzajemne rozliczenia

Taniej niż można by przypuszczać

Penetracja telefonii komórkowej i dostepu do Internetu (w proc.)

Sytuacja w Polsce wygląda pozytywnie również pod względem wysokości stawek interkontektowych. Te stawki przy przejściach do sieci stacjonarnych są niższe jedynie w Estonii. Niechlubny wyjątek stanowi wysokość opłaty przejścia z sieci stacjonarnych do sieci komórkowych (tzw. Fix-to-Mobile), którą polscy operatorzy GSM zdołali wyśrubować niezwykle wysoko - z korzyścią dla własnych wyników finansowych, lecz ze stratą dla całego rynku (pisaliśmy o tym w CW 27/2003). Obecnie jest to ok. 0,2 euro, w porównaniu z ok. 0,11 w Czechach.

Gwoli ścisłości należy jednak zauważyć, że stawki przy połączeniach sieci stacjonarnych z komórkowymi są uznawane za zbyt wysokie w większości krajów Unii Europejskiej. Jest tak wszędzie tam, gdzie krajowy regulator rynku nie przeciwstawił się oligopolistycznym praktykom operatorów GSM.

Opłaty za połączenia lokalne w Polsce są niższe niż średnia wśród krajów kandydackich. Wprost przeciwnie jest w przypadku połączeń długodystansowych. Widać jednak, że w tym ostatnim przypadku ceny szybko spadają, głównie za sprawą rosnącego nacisku operatorów alternatywnych.

Bez pętli abonenckiej

Taniej niż można by przypuszczać

Ceny za łącza o przepustowości 2 Mb/s (w tys. euro rocznie)

Opóźnienia w faktycznej liberalizacji rynków telekomunikacyjnych w krajach kandydujących widać również w praktycznie nie istniejącej realizacji rozwiązań prawnych mających prowadzić do tzw. uwolnienia lokalnych pętli abonenckich. Dzięki temu alternatywni operatorzy mogliby za ich pośrednictwem świadczyć własne usługi, w tym transmisji danych. Udało się to zrobić jedynie na Cyprze, Węgrzech, Łotwie, Litwie i w Słowenii. Jednak faktyczna liczba uwolnionych linii w tych krajach jest niska, na poziomie zaledwie tysiąca linii.

Natomiast pod względem wykorzystania tych linii do świadczenia usług szerokopasmowego dostępu do Internetu (technologie xDSL) liderem jest Estonia, gdzie takich linii w stosunku do wszystkich pętli abonenckich jest już 5%. W liczbach bezwzględnych takich łączy jest najwięcej w Polsce, ponad 100 tys. po uwzględnieniu operatorów telewizji kablowej. Pod względem wykorzystania rozwiązań cyfrowych w sieci telefonii stacjonarnej znajdujemy się na podobnym poziomie co Turcja - odpowiednio: 92 i 93%. Natomiast pełne "ucyfrowienie" osiągnęły już Cypr, Czechy, Malta i Słowenia.

Mało Internetu

Na pewno Polska nie jest liderem pod względem popularności Internetu, w szczególności na prywatny użytek. Proporcjonalnie bardzo niski jest u nas odsetek gospodarstw domowych korzystających z Internetu (jedynie 12% wobec średniej unijnej 45%). Mimo aktywności wielu firm ISP, gros komutowanego rynku dostępowego należy do Telekomunikacji Polskiej (92%). W innych krajach liczby te są nieporównanie niższe. W dużej mierze zadecydował o tym unikalny pomysł TP na wprowadzenie numeru dostępowego do Internetu 0-202122, za który nie trzeba płacić nic ponad to, co wynika z taryfikacji połączenia lokalnego. Dzięki temu opłaty za połączenie z Internetem typu dial-up są u nas najniższe wśród wszystkich krajów kandydujących, aczkolwiek liczne kraje Unii Europejskiej mają niższe opłaty za dostęp stały niż w Polsce za dial-up.

Raport "Monitoring the UE Candidate Countries - Telecommunications Services Sector" został sfinansowany przez unijny Dyrektoriat Generalny ds. społeczeństwa informacyjnego, natomiast przeprowadzenie monitoringu zostało zlecone IBM Business Consulting Services. Raport ten jest wzorowany na podobnych opracowaniach obejmujących kraje członkowskie. Kolejny raport, dotyczący krajów kandydackich, zgodnie z zapowiedzią Komisji Europejskiej, powinien się ukazać w grudniu 2003 r.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200