Co komu na myśli

Rzadko zaglądam na ogólnie znane portale informacyjne. Najczęściej ma to miejsce, gdy szukam czegoś konkretnego według określonej kategorii i na tyle sprecyzowanego, że nie muszę posługiwać się wyszukiwarką. Ostatnio, będąc w takiej potrzebie, zajrzałem na www.onet.pl, gdzie u dołu strony dojrzałem listę najpopularniejszych haseł wyszukiwanych przez użytkowników tej strony. Nie będzie zaskoczeniem dla nikogo, że prym wiedzie seks.

Rzadko zaglądam na ogólnie znane portale informacyjne. Najczęściej ma to miejsce, gdy szukam czegoś konkretnego według określonej kategorii i na tyle sprecyzowanego, że nie muszę posługiwać się wyszukiwarką. Ostatnio, będąc w takiej potrzebie, zajrzałem na www.onet.pl, gdzie u dołu strony dojrzałem listę najpopularniejszych haseł wyszukiwanych przez użytkowników tej strony. Nie będzie zaskoczeniem dla nikogo, że prym wiedzie seks.

Z wyjątkiem seksu na liście hitów odnotowywane są także lżejsze odmiany erotycznych upodobań obywateli, a więc: tapety erotyczne, erotyka i Playboy. Aby nie posądzać naszego narodu o zupełnie jednostronne zainteresowania, należy sprawiedliwie dodać, że znajdują się tutaj także inne tematy, burzące obraz tej monokultury intelektualno-rozrywkowej. A więc poczesne miejsca zajmują: SMS, MP3, gry, Ich Troje, humor, horoskop i Matrix. Znalazło się także kilka tematów dla "dorosłych nudziarzy", czyli praca, Unia Europejska oraz życiorys. Widać więc czym naród żyje.

Okazuje się, że przez lata istnienia Internet przeobraził swą duszę niewiniątka, opleciony mackami seksualno-erotycznych zachcianek użytkowników sieci. Generalnie ludzie chcą się zabawić, poszukać kontaktu zdalnego z drugim człowiekiem, posłuchać muzyki, kawałów i ewentualnie zajrzeć w przyszłość. Dokładnie to samo można robić, nie dysponując żadną siecią komputerową. Pamiętam, że gdy byłem w wieku stosownym, wszystkie te sprawy załatwiało się w kręgu paczki rówieśników - było wesoło, romantycznie i co tam jeszcze ktoś sobie chce wyobrazić. Co prawda nie było SMS-ów, ale po co, skoro można było porozumieć się bezpośrednio. Wynika z tego, że teraz rzeczywiście królują inne maniery niż trzydzieści lat temu. Było, nie było, technika zrobiła ogromny postęp, pytanie tylko, czy rzeczywiście z korzyścią dla tych stref, gdzie jest wykorzystywana najczęściej.

Wygląda na to, że ludzie chcą wiele swych spraw załatwić obecnie bez ruszania się z miejsca, co może jest wygodne w zasypanej śniegiem wiosce, ale też do czasu. Prawdopodobnie twórcy Internetu nawet nie przypuszczali, że będzie służył jako namiastka jaskini rozrywki. Mogli jednak się spodziewać, że popularyzacja tego medium komunikacyjnego będzie wykorzystana właśnie tak, a nie inaczej, czyli zgodnie z zapotrzebowaniem społecznym, wziąwszy także pod uwagę przekrój wiekowy użytkowników sieci. Gdyby Internet wykorzystywali głównie starsi ludzie, tematem przewodnim stałyby się zapewne leki na potencję, leki w ogóle, zakłady pogrzebowe itd.

Nie chciałem w dzisiejszym felietonie wykazywać jakiegokolwiek oburzenia będącego reakcją na stan istniejący. Skoro są podaż i popyt, sprawy rozwijają się swoim skomercjalizowanym biegiem i nic nikomu do tego. Internet jest nieco innym medium wymiany informacji niż dotychczasowe bardziej tradycyjne metody, niemniej nie ma powodu, aby był na dzisiejszym etapie wysokiego spopularyzowania wyróżniany w jakikolwiek sposób. W kontekście generalnie panującej mody na określone zapotrzebowanie informacyjne, związane bardziej z rozrywką niż wiedzą, szczególnie mnie ujmują mnogość konferencji naukowych dotyczących Internetu i ciągła walka o pozyskanie słuchaczy. Przypuszczam, że gdyby temat konferencji dotyczył seksu w Internecie, nie istniałby problem frekwencji, a już zupełnie by nie było sprawy, gdyby konferencja dotyczyła tylko seksu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200