Recepta na zdrowie
- Antoni Bielewicz,
- 07.07.2003
Służba zdrowia kojarzy się najczęściej z fatalnym stanem placówek medycznych i co chwila wybuchającymi protestami jej pracowników. Do tego dochodzi oczywiście permanentny brak pieniędzy. O informatyce, jako lekarstwie, mówi się rzadko.
Służba zdrowia kojarzy się najczęściej z fatalnym stanem placówek medycznych i co chwila wybuchającymi protestami jej pracowników. Do tego dochodzi oczywiście permanentny brak pieniędzy. O informatyce, jako lekarstwie, mówi się rzadko.
Na koszt funkcjonowania każdego szpitala składają się koszty pracy lekarzy i personelu pomocniczego, leków użytych w trakcie terapii, wyżywienia i utrzymania pacjentów oraz dziesiątki innych, często trudnych do sprecyzowania, czynników. Ich rachuba jest niezbędna do racjonalnego zarządzania zakładem opieki zdrowotnej. Co jednak zrobić, gdy w szpitalu funkcjonuje kilka, wdrażanych przez lata, systemów, zarządzających poszczególnymi sferami jego działalności? Tu z pomocą może przyjść bies. A raczej BIES, czyli Baza Informacjno-Ekonomiczna Szpitala, jak na potrzeby licznych prezentacji nazwali wdrożony u siebie w szpitalu system Maciej Sokołowski i Janusz Atłachowicz z Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Rawiczu.
Wielkopolski szpital zinformatyzowano już kilka lat temu. W ZOZ-ie funkcjonuje system Simple, zarządzający częścią kadrową i finansowo-księgową oraz aplikacje Kamsoftu, obsługujące ruch chorych i aptekę.
Białe, szare i...
Do sprostania tym wymaganiom było potrzebne narzędzie umożliwiające szybki dostęp do danych o kosztach funkcjonowania, zarówno tych dotyczących liczby hospitalizowanych czy leków wydanych w ramach terapii, jak i np. liczby kartonów gazy wykorzystanych przez przyszpitalne ambulatorium.
"Zarządzanie szpitalem tradycyjnie dzieli się na dwa obszary: część białą, a więc procesy związane z leczeniem pacjenta, oraz część szarą - wszelkie procesy administracyjno-prawne, związane m.in. z księgowością i kadrami. Tak naprawdę jednak zarządzanie ZOZ-em wymaga powiązania tych danych" - mówi Janusz Atłachowicz.
Na potrzeby tworzonego systemu zidentyfikowano ponad 30 miejsc powstawania kosztów w szpitalu. "Oczywiście, w przypadku usług medycznych takich miejsc jest znacznie więcej, jednak na potrzeby analizy kosztów trzeba uwzględnić tylko te najważniejsze, które mają istotny wpływ na koszt realizowanych świadczeń" - podkreśla Janusz Atłachowicz. Liczba wyodrębnionych miejsc zależy od specyfiki szpitala, charakteru wykonywanych w nim badań i zabiegów, a także decyzji zarządu, który będzie głównym beneficjentem tych analiz. Maciej Sokołowski, do 2002 r. wicedyrektor szpitala w Rawiczu i współtwórca systemu, a od prawie roku dyrektor Wojewódzkiego Zespołu Specjalistycznej Opieki Zdrowotnej we Wrocławiu, tłumaczy to obrazowo, posługując się analogią do mikroskopu: "Nadmierne regulowanie ostrości prowadzi do rozmycia obrazu. Kosztuje to mnóstwo energii, a w rezultacie traci się spojrzenie na miejsca, które pochłaniają największe koszty".
Wyodrębnienie podstawowych ogniw pozwoliło na oszacowanie rzeczywistych kosztów realizowanych usług medycznych. Wykorzystano to w negocjacjach z kasami chorych o realnych danych na temat ponoszonych kosztów. Niezależnie od modelu rozliczeń przyjętego przez kasę i jej preferencji dyrektor Janusz Atłachowicz mógł łatwo ocenić, jaką liczbę świadczeń opłaca mu się zakontraktować.
Co więcej, w momencie renegocjacji i coraz częstszych cięć w kontraktach dyrekcja zyskała narzędzie łatwo wskazujące na obszary, gdzie drzemią ewentualne rezerwy.