Niewinne złego początki

Cierpliwy złodziej, próbując kolejno otworzyć dostatecznie dużą liczbę drzwi, znajdzie w końcu choćby jedne, przez które uda mu się wejść.

Cierpliwy złodziej, próbując kolejno otworzyć dostatecznie dużą liczbę drzwi, znajdzie w końcu choćby jedne, przez które uda mu się wejść.

Dziesiątki telefonów z propozycjami spotkania dla pracowników działu księgowego tuż przed ogłoszeniem ważnych wyników kwartalnych... Atrakcyjne zaproszenia ze strony dawnych szefów, wypytujących: Co nowego?... Zaproszenia na konferencje naukowe... Sposobów na to, by wyciągnąć informacje od pracowników firmy, są dziesiątki. "Ludzie nie wierzą, że ktoś może chcieć wyciągnąć od nich ważne informacje. Sądzą, że to zdarza się tylko w filmach. Tymczasem tak się dzieje naprawdę. Nie jest to może codzienność, niemniej to rzeczywiście ma miejsce" - mówi William Boni, wiceprezes i szef ds. bezpieczeństwa w Motoroli, były oficer kontrwywiadu.

Drzwiami i oknami

Straty amerykańskich firm w wyniku kradzieży poufnych informacji oceniane są na miliardy dolarów rocznie. Dane Amerykańskiego Stowarzyszenia ds. Bezpieczeństwa w Przemyśle (American Society for Industry Security) są niepokojące: tylko w 2001 r. firmy straciły w ten sposób 53 mld USD. "Organizacje nie potrafiące stwierdzić, w jaki sposób wyciekają z nich informacje, tracą wypracowane innowacyjnością przewagę konkurencyjną i udziały w rynku. Z boku wygląda to jak seria pechowych przecieków i zbiegów okoliczności, zwykle nie są to jednak przypadki. Zamiast wymyślać innowacyjne rozwiązania, można je po prostu ukraść - złodzieje zawsze będą szybsi niż nawet najlepsi innowatorzy" - mówi William Boni.

Ukrywanie istotnych z punktu widzenia organizacji informacji nie ma nic wspólnego ze szczęściem lub pechem. Różnica między szpiegostwem a wywiadem gospodarczym jest bardzo płynna - podobnie jak aspekt etyczny działań tego typu. Telefonowanie do firm i zadawanie ich pracownikom pytań nie jest nielegalne, ważna jest jednak postawa drugiej strony.

Te rozważania są doskonale znane wszystkim specjalistom ds. bezpieczeństwa. Mówią o nich niechętnie, gdyż z punktu widzenia ochrony danych są one całkowicie bezprzedmiotowe. Zwłaszcza że większość danych można uzyskać, nie uciekając się do szpiegostwa. "Wszyscy chcą słuchać o szpiegostwie, tymczasem większość szkód wynika z lekkomyślnych działań pracowników firmy. Oczywiście wszędzie są ludzie, którzy chcą wykraść informacje, jednak główną przyczyną przecieków jest słaba kontrola informacji w firmach" - twierdzi Leonard Fuld, szef jednej z firm zajmujących się wywiadem gospodarczym.

Źródeł wypływu informacji z firmy jest wiele. Marketingowcy prezentujący nowe produkty, inżynierowie opisujący dokładnie swoje projekty podczas rozmów kwalifikacyjnych, dostawcy współpracujący z firmami, działy PR dostarczające informacje dziennikarzom i inwestorom, menedżerowie odpowiadający przed różnymi gremiami, pracownicy komentujący poczynania swoich szefów na forach dyskusyjnych - łącząc wszystkie te kawałki w całość nietrudno wydedukować, co firma planuje czy też w jakiej jest kondycji.

Wywiad mimochodem

Szefowie firm narzekający na przecieki byliby zapewne zaskoczeni, jak wiele informacji można uzyskać od ich podwładnych przez telefon.

We wprawnych rękach telefon może się okazać śmiertelną bronią. John Nolan to jeden z nich. To tacy jak on sprawiają, że korporacje zaczynają ściśle reglamentować dostęp do informacji o pracownikach, ich zakresach obowiązków i usytuowaniu w organizacji. Im więcej ten człowiek wie, tym bardziej firmy powinny czuć się zagrożone. "Przedstawiam siebie i swoją firmę. Mówię, że pracuje ona nad projektem dla firmy, która woli pozostać anonimowa. Na 50 osób 15 się rozłącza, a 35 kontynuuje rozmowę" - mówi John Nolan.

Jeżeli rozmówca nie odłoży słuchawki, J. Nolan zaczyna notować. Robi to zarówno pod kątem bieżącego zlecenia, jak i na potrzeby własnej bazy kontaktów. Poziom merytoryczny rozmówcy, jego nastawienie, szczegóły na temat wykształcenia i hobby - te informacje mogą okazać się przydatne przy okazji realizacji przyszłych zleceń. Doświadczony były oficer wywiadu praktycznie nie zadaje pytań. Prowadzi rozmowę tak, by mimochodem uzyskać jak najwięcej informacji. Nie pyta wprost o ceny zaproponowane przez firmę podczas przetargu.

Mówiąc: "Nikt nigdy nie interesuje się tym, jak kształtować politykę cenową przy takich zamówieniach" - wywiadowca pokazuje rozmówcy, że jest szczerze zainteresowany problematyką, którą firma się zajmuje. "Przy takim zamówieniu pewnie moglibyście sobie zażyczyć z 5 tys.". "Żartujesz? Czasy są takie, że musieliśmy zejść do 3,5 tys.". Bingo!

"Siedząc w swoich kubikach, ludzie czują się pewnie - odpowiedzą niemal na każde pytanie. Pięciominutowa pogawędka przekształca się w 20-minutowy wywiad, oni tymczasem kończą rozmowę z myślą: jestem ekspertem, nie tak łatwo coś ode mnie wyciągnąć. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie" - komentuje Richard Lew, dyrektor ds. bezpieczeństwa i zarządzania ryzykiem w Dial Corporation.

To właśnie gadulstwo i chęć pomocy wykorzystywał Kevin Mitnick, haker i autor książki Sztuka podstępu. Pisze w niej, że wystarczy podać się za studenta pracującego nad projektem dla uczelni lub współpracownika z innego działu, który dzwoni z konferencji, bo zapomniał pilnych danych, albo też za sekretarkę jednego z wiceprezesów, która potrzebuje listy adresów do wysłania świątecznych e-maili, by ludzie powiedzieli bez mała wszystko.

Nie tylko francuskie tradycje

Francja należy do krajów o długich tradycjach wywiadu gospodarczego. "Już od czasów Ludwika XIV królowie Francji uznawali, że co jest dobre dla francuskich interesów, jest również dobre dla francuskiej gospodarki i kraju. Już wówczas więzi pomiędzy wywiadem oraz firmami robiącymi interesy z zagranicą były bardzo silne" - mówi Ira Winkler, dyrektor ds. bezpieczeństwa w HP i autor książki Corporate Espionage, traktującej o problematyce wywiadu gospodarczego. Obecnie w wielu krajach, np. Chinach, krajach Ameryki Łacińskiej oraz krajach byłego Związku Radzieckiego, szpiegostwo przemysłowe jest akceptowane i uznawane za sposób pomocy rodzimej gospodarce.

Jest też druga strona medalu. "Im wyższy wskaźnik korupcji w danym kraju,tym większe zagrożenie wywiadem gospodarczym dla zagranicznych firm w nim działających" - mówi prof. Ashish Nanda z Harvard Business School.

Co roku publikowana jest przez organizację Transparency International lista Corruption Perceptions Index. W roku 2002 za najbardziej skorumpowane państwa uznano: Bangladesz, Nigerię, Paragwaj, Angolę Kenię i Indonezję. Za największe gospodarki najbardziej podatne na korupcję uznano: Rosję, Chiny z Hongkongiem, Koreę Południową i Włochy.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200