Bez szaleństw

Rozmowa z Nicholasem G. Carrem, redaktorem naczelnym Harvard Business Review.

Rozmowa z Nicholasem G. Carrem, redaktorem naczelnym Harvard Business Review.

Dlaczego Pana zdaniem zanika strategiczna wartość informatyki w przedsiębiorstwie?

Taka wartość może mieć znaczenie strategiczne jedynie wtedy, gdy pozwala danej organizacji w jakiś sposób wyróżnić się spośród pozostałych. Tymczasem technologie informatyczne stają się coraz potężniejsze i wszechobecne - tym samym każdy może stosunkowo łatwo je wykorzystać. W rezultacie coraz trudniej uzyskać jakąkolwiek przewagę rynkową za pomocą narzędzi informatycznych.

Czy dotyczy to całej informatyki, czy tylko infrastruktury IT?

Bez szaleństw

Nicholas G. Carr

Definiuję informatykę jako przetwarzanie, składowanie i transmitowanie danych. Tak więc jest to dość rozległe zjawisko i nie chodzi tu o samą infrastrukturę IT. Informatyka staje się elementem standardowej infrastruktury każdego przedsiębiorstwa, tak jak koleje żelazne stały się jej elementem na początku XIX w., zaś elektryczność - XX w.

Czy to znaczy, że np. firmy "wyzyskały" już większość wartości, jakie daje Internet?

Większość strategicznej wartości. Firmy będą coraz intensywniej wykorzystywały Internet w celu zwiększenia swojej produktywności, ale będzie się to działo na poziomie całych sektorów gospodarki, nie zaś pojedynczych przedsiębiorstw.

Pod względem możliwości różnicowania się podmiotów na rynku czas Internetu już minął.

Czym powinny się charakteryzować systemy informatyczne, które miałyby dawać taki stopień jednolitości, o jakim Pan mówi?

Informatyka jest efektywnym mechanizmem transportowania informacji. Są one przenoszone w sieciach komputerowych, podobnie jak prąd w liniach energetycznych. Informacja jest znacznie bardziej użyteczna w systemach współdzielonych, wszyscy więc przeszli na takie systemy. Praktycznie nieograniczona skalowalność funkcji IT w połączeniu z ukierunkowaniem na standaryzację sprawia, że budowanie własnych zamkniętych aplikacji straciło ekonomiczne uzasadnienie.

Nikt już nie pisze aplikacji pocztowej czy edytora tekstu do własnego użytku.

To oczywiste. Dzisiaj podobnie dzieje się w obszarze również takich systemów, jak CRM czy SCM. Takie standardowe systemy są bardzo efektywne i względnie tanie, ale w żaden sposób nie mogą zapewnić przewagi nad konkurencją, bowiem każdy migruje w stronę takich rozwiązań. Gdy upowszechnią się usługi ASP dostępne poprzez WWW, kupowane jak każde inne medium, to jeszcze bardziej wyraźne stanie się zjawisko homogenizacji IT. Internet jest przecież doskonałym mechanizmem dostarczania podstawowych aplikacji.

Czy można spodziewać się wielkiego przełomowego odkrycia, które zmieniłoby informatykę w przedsiębiorstwach?

Być może coś takiego jest jeszcze możliwe, ale przecież dzisiaj możliwości oferowane przez rozwiązania informatyczne są znacznie większe niż realnie potrzebuje tego biznes. Znacznie trudniej wyobrazić sobie dzisiaj taką "nową wielką rzecz" niż jeszcze 5 czy 10 lat temu. Zresztą nawet jak się ona pojawi, to przecież raczej po stronie dostawców, a nie użytkowników. To zaś oznacza, że każdy będzie w stanie ją kupić. I znowu nikt nie uzyska przewagi.

Twierdzi Pan, że firmy powinny być bardziej zainteresowane minimalizowaniem ryzyka niż budowaniem strategii IT...

Dokładnie tak. Powinniśmy zwracać znacznie większą uwagę na bezpieczeństwo systemów IT niż do tej pory. Prawdziwym wyzwaniem przy zarządzaniu tymi systemami jest unikanie nadmiernych kosztów. Trudno uzyskać dzięki nim przewagę konkurencyjną, za to łatwo znaleźć się na niekorzystnej pozycji wobec innych firm poprzez przeinwestowanie.

Uważa Pan, że przeinwestowanie to obecnie największe ryzyko przy rozwoju systemów informatycznych w przedsiębiorstwie. Tymczasem każdy myślący menedżer stara się przecież najpierw określić, czy zakładane ROI uzasadnia podejmowane wydatki.

I bardzo dobrze. Powinniśmy patrzeć na ROI. Ale na prawdziwe ROI, tj. zbyt często do przewidywanych korzyści z realizacji jakiegoś projektu informatycznego dopisujemy uzyskaną przewagę konkurencyjną. Ta zaś może być znacznie bardziej krótkotrwała niż nam się wydaje. Dlatego powinny decydować przede wszystkim oszczędność kosztów i zwiększona efektywność operacyjna, tak aby ROI obejmowało nie dzień dzisiejszy, ale to, co będzie za kilka czy kilkanaście miesięcy. Stąd motto dla menedżerów IT - podążaj, ale nie prowadź.

Zgodnie z prawem Moore'a, jeśli wyda się później, to dostanie się więcej. W dodatku rzeczy sprawdzonych.

Czy zatem menedżerowie IT zainteresowani karierą powinni poszukać sobie innego zajęcia?

Zależy jacy menedżerowie. Większość przedsiębiorstw przyjęła już za dogmat, że IT jest zasobem strategicznym. W rezultacie powstało wiele stanowisk CIO, które zajmują osoby myślące o długofalowej strategii rozwoju IT w firmie.

Chyba niepotrzebnie. Wydatki na infrastrukturę informatyczną pozostaną wysokie, najbardziej będą więc potrzebni specjaliści związani z działalnością biznesową firmy, którzy pomogą w maksymalnym wyzyskaniu poczynionych inwestycji. Zarządzanie informatyką w firmie przestanie być już takim fajnym zajęciem, jakim bywa dzisiaj, choć nadal będzie istotne, ale już w inny sposób.

Wywiad został opublikowany w amerykańskiej edycji Computerworld, tłum. peg.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200