O rybaku i złotej rybce

Zintegrowany System Informacyjny Zarządzający Rybołówstwem umożliwi skontrolowanie, gdzie i ile rybacy złowili ryb.

Zintegrowany System Informacyjny Zarządzający Rybołówstwem umożliwi skontrolowanie, gdzie i ile rybacy złowili ryb.

"W unijnych negocjacjach zobowiązaliśmy się do wdrożenia systemu informatycznego wspomagającego zarządzanie rybołówstwem morskim zgodnie z zasadami Wspólnej Polityki Rybackiej Unii Europejskiej" - wyjaśnia Grzegorz Putynkowski, kierownik zakończonego w czerwcu br. projektu wdrożenia Zintegrowanego Systemu Informacyjnego Zarządzającego Rybołówstwem (SFIS) w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi. "Ta polityka ma za zadanie zapobiegać wahaniom cen produktów rybnych, wspomagać ochronę zasobów rybnych i wspierać ludzi zajmujących się rybołówstwem" - dodaje. Innymi słowy, chodzi o to, aby rybacy nie łowili więcej ryb, niż są w stanie sprzedać na rynku. Na niską rentowność tej gałęzi gospodarki wpływa też zbyt duża liczba kutrów i łodzi rybackich. To duży problem w skali całej Unii Europejskiej, zwłaszcza wśród nowych członków.

O rybaku i złotej rybce

Grzegorz Putynkowski

W przeszłości wielokrotnie toczyły się wojny handlowe o ryby między krajami "piętnastki". Szczególnie, gdy do Wspólnoty dołączyły Hiszpania i Portugalia, co było równoznaczne z podwojeniem liczby rybaków (obecnie ok. 300 tys.). Ostatecznie wody Unii otwarte są dla wszystkich rybaków UE w 200-milowym pasie wzdłuż wybrzeży Atlantyku i Morza Północnego, w węższym pasie na Morzu Śródziemnym i Bałtyku. 12-milowe strefy u wybrzeży państw unijnych zarezerwowane są dla floty danego kraju. Jak łatwo zauważyć, Bałtyk stanie się za rok "wewnętrznym" morzem UE, ponieważ poza jej granicami pozostaną jedynie wybrzeża obwodu kalingradzkiego i okolice Petersburga.

Na rybkę

Obecnie nieodzowną metodą kontroli rybołówstwa (czytaj reglamentowania dostępu do rynku) staje się prowadzenie ewidencji wszystkich jednostek rybackich krajów Unii Europejskiej. Jako że Moduł Rejestru Statków jest częścią polskiego SFIS, żaden armator nie będzie mógł wysłać kutra lub łodzi na łowiska, nie zarejestrowawszy go uprzednio w tej ewidencji. Trzeba podać takie dane, jak długość statku, szerokość, moc silnika, banderę, kto jest armatorem i kapitanem, gdzie jest port macierzysty i jaka jest zdolność połowowa. Ten ostatni wskaźnik - skorelowany z przyznaną danemu armatorowi licencją połowową w ramach wynegocjowanych kwot połowowych - pokazuje rzeczywiste możliwości floty rybackiej, a tym samym zmusza do postawienia pytania, czy dla wszystkich rybaków wystarczy ryb w Bałtyku?

Na tym nie koniec nadzorowania ich pracy. Statki rybackie powyżej 24 m będą wyposażane sukcesywnie w transpondery satelitarne, tzw. blue box, element modułu Vessel Monitoring System (VMS). Transpoder co dwie godziny (gdy statek stoi w porcie, co 24 godz.) przekazuje współrzędne geograficzne jednostki z odbiornika GPS do satelity Inmarsat, stamtąd zaś trafiają one do centrum monitorowania VMS ulokowanego w Morskim Instytucie Rybołówstwa w Gdyni. Odtąd można przedstawiać na mapie numerycznej położenie statków w czasie połowów i otrzymywać informacje o ich statusie z Modułu Rejestru Statków. W niedalekiej przyszłości systemem VMS zostaną objęte również jednostki mniejsze niż 15 m długości.

Następnym elementem SFIS jest Moduł Zarządzania Kwotami Połowowymi. Tutaj znajdują się informacje, ile dany armator może złowić dorsza, śledzia, szprota czy łososia. Gdy kuter wróci z łowiska, kapitan jest zobowiązany w ciągu 48 godz. przekazać kopię dziennika połowowego (gdzie, co i ile złowił) i deklaracje wyładunkowe (ile wystawił na sprzedaż) do Okręgowego Inspektoratu Rybołówstwa Morskiego w Szczecinie, Słupsku lub Gdyni. Tam następuje weryfikacja danych. Są one kojarzone z zapisem trasy z modułu VMS. "Specjaliści potrafią oszacować na podstawie prędkości statku, czy wybierał on np. dorsza. Jeśli szyper poda w dokumentach połowowych, że łowił wówczas szprota, takie oszustwo zostanie natychmiast wykryte" - podkreśla Grzegorz Putynkowski.

Te wszystkie informacje będą zgromadzone w Module Statystyczno-Raportującym. Unijne instytucje, zwłaszcza DG Fish (Dyrekcja Generalna zajmująca się rybołówstwem w Komisji Europejskiej), żądają od krajów członkowskich szczegółowych raportów o stanie floty rybackiej, informacji o połowach, wielkości sprzedaży czy też o pojawieniu się w naszej 200-milowej strefie zagranicznych kutrów lub łodzi.

Na śledzika

Wykonawcą Zintegrowanego Systemu Informacyjnego Zarządzającego Rybołówstwem był ComArch. Koszt jego budowy wyniósł ok. 0,8 mln euro i został sfinansowany z funduszu PHARE. "Ten nieszablonowy projekt wymagał od nas sporego zaangażowania i zrozumienia procesów zachodzących w tym specyficznym sektorze" - mówi Maciej Mizgajski, dyrektor poznańskiego oddziału ComArch, kierownik projektu SFIS po stronie wykonawcy. W efekcie Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi otrzymało pełną dokumentację programu i kod źródłowy, co ma uprościć wprowadzanie zmian.

Na potrzeby systemu powstała sieć rozległa. Serwery bazy danych Oracle i terminali są umieszczone w Departamencie Rybołówstwa resortu rolnictwa, a serwer VMS i terminale w Morskim Instytucie Rybołówstwa w Gdyni. Pozostałe zaś końcówki w trzech Okręgowych Inspektoratach Rybołówstwa Morskiego.

"Wkrótce przystępujemy do budowy - również za środki z funduszu PHARE - drugiego, kluczowego systemu dla rybołówstwa, wspomagającego i kontrolującego organizację rynku rybnego" - zapowiada Grzegorz Putynkowski.

Dorsz, śledź, szprot i łosoś

Rybacy uważają dorsza za najcenniejszą rybę z powodu jej walorów smakowych i odżywczych. W latach 90. popyt na dorsza, którego na pniu sprzedawano np. na Bornholmie, wzrósł na tyle gwałtownie, że zostały przetrzebione ławice tego gatunku. Ponadto zrezygnowano z tradycyjnego podziału łowisk: na wschód od Ustki łowiono zwykle dorsza, na zachód śledzia. Liczył się tylko dorsz, za którego uzyskiwano najlepszą cenę. Gdy okazało się, że radykalnie muszą zmaleć limity połowowe na dorsza i został wprowadzony sezon ochronny od czerwca do końca sierpnia, rybacy stanęli u progu bankructwa. Nie dla wszystkich wystarczy ryb w Bałtyku. Ostatecznie w negocjacjach unijnych Polska uzyskała prawo do połowu 16 tys. ton dorsza, 80 tys. ton szprot, 24 tys. ton śledzi i 32 tys. sztuk łososia. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że ewidencja polskich jednostek rybackich obejmie 1400 kutrów i łodzi rybackich, to okaże się, że 30-40% z nich powinno zostać złomowanych (fundusze strukturalne zapewnią rekompensaty) tak, aby rybołówstwo stało się rentowne.

Ci rybacy, którzy zeszliby na ląd, mogliby się zająć organizacją rynków rybnych, przetwórstwem lub w ogóle porzucić rybołówstwo na rzecz np. turystyki. Na projekty restrukturyzacji tej gałęzi gospodarki są przeznaczone środki z Finansowego Instrumentu Wspierania Rybołówstwa UE.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200