Tex-Ass-Window v 4.2

Nim kupimy oprogramowanie musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Przede wszystkim, do czego będzie ono nam potrzebne? Następnie, kto będzie się nim posługiwał? Na jakim sprzęcie będzie używane? Jak dużo możemy za nie zapłacić?

Nim kupimy oprogramowanie musimy odpowiedzieć sobie na kilka pytań. Przede wszystkim, do czego będzie ono nam potrzebne? Następnie, kto będzie się nim posługiwał? Na jakim sprzęcie będzie używane? Jak dużo możemy za nie zapłacić?

Oczywiście znalezienie kompromisu między potrzebami a możliwościami finansowymi, nie zawsze jest łatwe. Najczęściej oceniamy nasze potrzeby na wyrost i kupujemy oprogramowanie drogie, zawierające wiele różnych, wyspecjalizowanych funkcji a przez to trudne do opanowania. W dodatku wymaga ono zazwyczaj dobrego komputera, a to jeszcze podraża koszty. Innym, mniej chwalebnym sposobem jest "pożyczenie" programu od kolegi i po sprawdzeniu czy zaspokaja on nasze oczekiwania, spokojne używanie go, bez oglądania się na "jakieś tam" prawa autorskie. Oczywiście, pomijając kwestie prawne, nie jest to rozwiązanie najlepsze, gdyż pozbawia nas wsparcia technicznego ze strony producenta, nie mówiąc już o braku niezbędnej dokumentacji. Gdy zdecydujemy się na legalne kupno oprogramowania, pozostaje zawsze kwestia ceny, jaką trzeba za nie zapłacić.

Genezis...

Dzisiejszy gość naszego kącika należy do rodziny tzw. pakietów zintegrowanych, tzn. aplikacji łączących w sobie możliwości pewnej klasy programów użytkowych. Szczególnie w małych firmach potrzebne jest oprogramowanie tego typu, przeważnie oferujące nam konkretne możliwości za przystępną cenę. Niestety większość pakietów zintegrowanych istnieje tylko w wersji angielskiej, co może się okazać dla niektórych użytkowników barierą nie do przebycia. W dodatku, o ile dla komputerów z systemem Windows istnieją spolonizowane, nowoczesne aplikacje, o tyle dla prostych komputerów (mogących pracować tylko pod kontrolą (DOS), znalezienie "czegoś rozsądnego" bywa często trudne.

Pierwsze wrażenie

Opakowanie dystrybucyjne Tex-Ass-Window zawiera dwie dyskietki oraz e wyglądającą na solidną dokumentację. Niestety, pierwszy kontakt z programem wywołuje raczej mieszane uczucia. Kłopoty zaczynają się bowiem już przy instalacji, gdy tylko uważnie przestrzegamy instrukcji. Będziemy mądrzy dopiero po przeczytaniu naklejki na dyskietce instalacyjnej (która zwykle w tym czasie nie jest widoczna) lub umieszczonego na niej odpowiedniego pliku. Niejako przy okazji wychodzi na jaw, że program pozwala się zainstalować tylko do katalogu o ściśle określonej nazwie, podobnie jest też z katalogiem do przechowywania wszystkich plików użytkownika. Ponadto w Tex-Ass-Window możliwość pisania po polsku realizowana jest za pomocą programów rezydentnych (w standardzie Mazovii). Dla monitorów typu EGA i VGA polskie znaki widoczne są bez jakichkolwiek przeróbek sprzętowych, monitory typu Hercules wymagają przeprogramowania generatora znaków. Jest to klasyczny sposób rozwiązania tego problemu, ale w wypadku programu w pełni spolonizowanego chciałoby się, aby ta właściwość była jego cechą wewnętrzną. W dodatku myszka obsługiwana jest za pomocą programu rezydentnego, który emuluje naciskanie klawiszy "strzałek". Pomijając brak elegancji takiego rozwiązania, ma ono brzydką właściwość - przy kolejnych próbach wywołania programu rezydentnego spokojnie, za każdym razem, instaluje się on w pamięci. Ponieważ program główny wołany jest poprzez plik wsadowy (dziwna i raczej już nie spotykana maniera), który zawiera m.in. instalację programu emulacji kursora , szybko okazuje się, że zaczyna brakować pamięci operacyjnej potrzebnej do jego pracy. Co więcej, nie daje się zauważyć śladu korzystania z pamięci rozszerzonej. Takie drobiazgi mogą zaskoczyć niewprawnego użytkownika, który częstokroć sobie z nimi po prostu nie poradzi lub trochę zirytować bardziej doświadczonych operatorów.

Pierwsze podejście

Program robi wrażenie przemyślanego, o sporych możliwościach oraz logicznej i spójnej konstrukcji. Jest tylko jakby z innej epoki. Wszak to co jeszcze parę lat temu było standardem, dzisiaj jest już trudne do zaakceptowania. Okienka w trybie tekstowym, system pomocy, to już trochę mało, zaś sposób komunikacji z użytkownikiem poprzez dziesiątki komend literowych (będących zresztą skrótami nazw niemieckich!), połączony z brakiem czytelnego systemu menu, to już naprawdę wstyd. Trochę dziwi też dublowanie funkcji przemieszczania się po tekście na klawiszach funkcyjnych. Wyjaśnienie jest chyba proste, program oferowany jest także w wersji dla UNIX, gdzie istnieje większa różnorodność klawiatur niż dla maszyn DOS.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200