Zawód na czasie: menedżer

Jeszcze nie tak dawno potrzebni byli wyłącznie ekonomiści i handlowcy, dzisiaj rynek pracy potrzebuje także informatyków, księgowych i menedżerów. Wynika to z analizy ogłoszeń prasowych w ostatnim okresie. Dziś zajmiemy się menedżerami, na których istnieje chyba największe zapotrzebowanie. Spowodowane jest to m.in. słabym przygotowaniem dotychczasowej kadry kierowniczej do pełnienia funkcji menedżerów, w zupełnie zmienionych warunkach gospodarczych. W coraz częściej organizowanych konkursach i testach tylko nieliczni uzyskują pozytywne wyniki oraz kierownicze stanowiska.

Jeszcze nie tak dawno potrzebni byli wyłącznie ekonomiści i handlowcy, dzisiaj rynek pracy potrzebuje także informatyków, księgowych i menedżerów. Wynika to z analizy ogłoszeń prasowych w ostatnim okresie. Dziś zajmiemy się menedżerami, na których istnieje chyba największe zapotrzebowanie. Spowodowane jest to m.in. słabym przygotowaniem dotychczasowej kadry kierowniczej do pełnienia funkcji menedżerów, w zupełnie zmienionych warunkach gospodarczych. W coraz częściej organizowanych konkursach i testach tylko nieliczni uzyskują pozytywne wyniki oraz kierownicze stanowiska.

Na studiach wyższych przygotowywani są fachowcy do wykonywania różnych zawodów: inżyniera, lekarza, ekonomisty. Niestety, nie mają oni przyswojonej wiedzy przydatnej do skutecznego kierowania zespołami ludzi. Pojawiające się, jak grzyby po deszczu, różne kursy menedżerskie są tylko namiastką, która nie zastąpi gruntownego przygotowania zawodowego. Wiele kursów menedżerskich nie reprezentowało i nadal nie reprezentuje odpowiedniego poziomu, mimo iż ich organizatorzy robią na nich niezłe interesy. Jest to jednak nieunikniony etap, przez który trzeba przejść, jak przez choroby dziecięce.

Dość duże możliwości zdobycia wysokich kwalifikacji zawodowych, szczególnie w dziedzinie informatyki i zarządzania, mają studenci i młodzi polscy naukowcy poprzez międzynarodowe konkursy i stypendia zagraniczne.

Nie wszyscy wiedzą, że istnieje wiele fundacji, które ułatwiają wyjazdy na praktyki zagraniczne, a także finansują je w znacznej mierze.

Fundacja na Rzecz Nauki Polskiej wspiera finansowo młodych pracowników (do 30 lat) o znaczącym dorobku naukowym. Prezesem fundacji jest prof. Maciej Władysław Grabski, dzięki któremu setki młodych ludzi wzbogaciło swoją wiedzę na zagranicznych stażach i praktykach, zdobywając później międzynarodowe laury. Jednym z nich jest Aleksander Wolszczan, polski astronom pracujący w USA, który odkrył pierwszy układ planetarny poza Układem Słonecznym.

Co roku odbywa się nabór do szkół "Zjednoczonego Świata", który propaguje w TV Izabella Dukaczewska w programie "Jeśli nie óxford, to co. Promuje się w nim zagraniczne uczelnie i zachęca młodzież aby skorzystała z szansy studiów zagranicznych.

W pierwszym etapie transformacji ustrojowej próbowali nam pomagać konsultanci zagraniczni. W wielu przypadkach ich pomoc rychło okazała się mało skuteczna, chociaż bardzo kosztowna. I nie chodzi tutaj bynajmniej o nakłady finansowe, które przeważnie ponosiły rządy państw zachodnich, w ramach wcześniej zawartych umów. Doradcy bowiem byli często z firm konkurencyjnych dla naszego przemysłu i można sobie wyobrazić ich rozterki, gdy wyszkolony przez nich polski menedżer stawał się konkurentem dla ich macierzystej fabryki. Trudno było więc wymagać od nich zbytniego dla nas sentymentu. Płacił im przecież ich rząd. Jest to tylko jeden aspekt tej skomplikowanej sprawy. Innym - jest zupełne niewykorzystanie wielu setek doradców, którzy zawitali do naszego kraju, ale nie miał się nimi kto zająć i wysłuchać ich być może światłych rad. Często brakowało tłumaczy i z tego powodu doradcy znakomitą większość czasu w Polsce spędzali bezczynnie w luksusowych hotelach. Wielu nadal bawi się tam wybornie i coraz częściej za pieniądze płynące z naszego budżetu. Niestety, często nie ma chętnych do współpracy z doradcami zagranicznymi. Liczono na ich zbawienne decyzje, które mieli podjąć za nas. Oni jednak unikali decyzji i odpowiedzialności, bo nie na tym polega funkcja doradców. Mogą przedstawiać pewien zakres działania, jego perspektywę, ale decyzję podejmuje samodzielnie menedżer.

O swoim przygotowaniu i zdolnościach menedżerskich, niebawem będą mogli przekonać się polscy studenci w konkurencji międzynarodowej. Otóż już po raz drugi organizowany jest międzynarodowy konkurs CHAMP '94, którego celem jest wyłonienie najlepszych "teamów menedżerskich", sprawdzenie umiejętności "strategicznego i koncepcyjnego myślenia" i zweryfikowanie własnych telentów kierowniczych wg standardów europejskich. Organizatorem konkursu jest London Business School.

W konkursie mogą wziąć udział czteroosobowe drużyny studentów, z każdej uczelni. Myślę że jest to duża szansa dla informatyków, zarówno z uczelni technicznych, jak i uniwersytetów. Zadania do rozwiązania będą bardzo praktyczne. Ot choćby sytuacja fabryki, która po okresie prosperity stanęła na krawędzi bankructwa. Zadaniem grupy kandydatów na menedżerów będzie wyprowadzenie jej z trudnej sytuacji. Jak? Może wystarczy podwyższyć pensje pracownikom, albo wysłać ich na bezpłatne wczasy. Znajomość odpowiednich programów komputerowych powinna znacznie pomóc w wygraniu nie tylko eliminacji, ale i całego konkursu.

W konkursie nie trzeba liczyć na szczęście w losowaniu, gdyż wszyscy uczestnicy otrzymują identyczne zestawy problemów, które zespołowo należy rozwiązać i wysłać organizatorom, na adres: London Business School, Sussex Place, Regent's Park, London NW 4SA, UK, z dopiskiem na kopercie CHAMP '94.

Po pozytywnym przebrnięciu przez pierwszy etap awansuje się do etapów regionalnych, które rozegrane zostaną w dniach 8-10 kwietnia br. w sześciu miastach w Polsce. Jedna drużyna z każdej grupy lokalnej weźmie udział w londyńskim finale w dniach 12-15 maja br. Koszty podróży i pobytu w Londynie pokrywa London Business School. Drużyna zwycięska (mamy nadzieję, że będą to Polacy) otrzyma dwumiesięczną praktykę w firmie Unilever, która jest sponsorem konkursu oraz 2 tys. ECU, czyli ok. 50 mln zł. Jest tylko mała niedogodność w tym konkursie. Otóż wszystkie jego etapy odbywać się będą w języku angielskim. Ale cóż to znaczy dla naszej zdolnej młodzieży, która będzie miała okazję pokonać swoich rywali z kilkudziesięciu krajów. W ubiegłym roku startowało tylko 5 tys. studentów z 35 krajów. W tym roku organizatorzy spodziewają się co najmniej podwojenia liczby uczestników. Tak liczna konkurencja - wierzę w to mocno - z pewnością nie zrazi naszych studentów. Ufam więc w ich końcowy sukces. W nich wszakże nadzieja w odrodzenie rodzimego menedżementu.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200