Gdzie jest... kabel pogrzebany?

Niedawna awaria kabla telefonicznego (4 kwietnia, w lany poniedziałek) która spowodowała zawieszenie lotów nad terytorium naszego kraju, wywołała małą burzę w środkach masowego przekazu.

Niedawna awaria kabla telefonicznego (4 kwietnia, w lany poniedziałek) która spowodowała zawieszenie lotów nad terytorium naszego kraju, wywołała małą burzę w środkach masowego przekazu.

Dominującym tonem w wypowiedziach prasowych, radiowych i telewizyjnych było szukanie winnych tej afery. Nie całkiem wprost, ale w domyśle winiono Telekomunikację Polską S.A., której rzecznik prasowy musiał się bardzo tłumaczyć. Tymczasem wystarczy chwila zastanowienia i znajomość realiów warszawskiej sieci telefonicznej, aby uznać zarzuty wobec TP S.A. za niesłuszne.

O ile w ogóle można mówić o winnych, to raczej zgrzeszyło brakiem wyobraźni przedsiębiorstwo Porty Lotnicze. Oparcie całego systemu strategicznej łączności lotniczej na jednym, jedynym połączeniu z Centrum Radiokomunikacji, bez zapewnienia możliwości awaryjnego połączenia, trudno nazwać postępowaniem odpowiedzialnym.

A przecież istnieją od lat, a ostatnio zostały wzbogacone o nowe możliwości, połączenia niezależne od narażonego na uszkodzenie kabla. Łączność radioliniowa lub jeden z kilku istniejących systemów łączności stelitarnej (choćby opisywany na naszych łamach INMARSAT) zapobiegłyby skutkom awarii.

Wreszcie sam kabel. Uszkodzenie (zamoknięcie) nastąpiło w miejscu łączenia kabla, w dostępnej dla wszystkich studzience. Kable starszej generacji mają miedziane przewody izolowane (okręcane) warstwą papieru. W nowszych izolacja wykonana jest z tworzyw sztucznych. Wystarczy szczelina w grubym, ołowianym pancerzu kabla i trochę wody, a przestaje on działać. Radykalną poprawę sytuacji przyniosłaby jedynie wymiana wszystkich kabli na nowoczesne, odporne na wilgoć. Byłaby to operacja gigantyczna i atronomicznie droga.

Jesteśmy więc skazani na awarie powodowane deszczem, a rozsądek podpowiada, że naprawdę ważne połączenia (np. kontroli lotów) powinny być co najmniej dublowane.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200