Powiało optymizmem

Amerykańskie firmy informatyczne ostrożnie planują przychody i zyski na ten rok, powołując się na niepewną sytuację geopolityczną. Firmy z polskiej branży IT są natomiast zaskoczone udanym pierwszym kwartałem.

Amerykańskie firmy informatyczne ostrożnie planują przychody i zyski na ten rok, powołując się na niepewną sytuację geopolityczną. Firmy z polskiej branży IT są natomiast zaskoczone udanym pierwszym kwartałem.

Obiecujący i wzrostowy - jak zauważa wiele firm - pierwszy kwartał jest w pewnej mierze związany z finalizacją zakupów, na które odbiorcy rozwiązań informatycznych zdecydowali się po wakacjach ubiegłego roku. Ten efekt będzie zauważalny jeszcze zapewne w drugim kwartale 2003 r.

Zdaniem Pawła Prokopa, wiceprezesa ComArch, ruszyły wreszcie odkładane miesiącami i latami projekty w administracji publicznej, których realizacja jest nieuchronna. Na projekty publiczne - jako lokomotywę wzrostu branży - firmy informatyczne liczą już od co najmniej dwóch lat. Wygląda jednak na to, że zakończenie negocjacji unijnych było ostatecznym sygnałem do ich rozpoczęcia. Ponadto, po wielu latach zastoju, wiele jednostek administracyjnych nauczyło się wreszcie wykorzystywać fundusze przedakcesyjne, których część może zostać przeznaczona na inwestycje informatyczne.

"Po raz pierwszy od dawna Polska weszła w nowy rok z podpisaną ustawą budżetową, a nie wiążącym decydentom ręce jeszcze w drugim kwartale prowizorium" - podaje kolejny powód ożywienia Paweł Prokop. "Nie wiążę wielkich nadziei z wejściem Polski do Unii Europejskiej. Jeśli polscy obywatele powiedzą Unii w referendum «nie», trzeba będzie zwijać manatki. Jeśli powiedzą «tak», po prostu nic się nie zmieni" - twierdzi Michael Kucharski, dyrektor zarządzający itelligence, który nie jest raczej optymistą. Z kolei Przemysław Wolański, prezes zarządu Intentia Polska, wiąże zwiększony popyt na rozwiązania swojej firmy właśnie ze zbliżającym się terminem wejścia Polski do Unii. "Klienci oczekują, że kontraktowane dziś wdrożenia zakończą się na początku 2004 r. Wyraźnie więc chcą organizacyjnie przygotować się do nowych wyzwań" - zauważa.

W gruncie rzeczy zarówno wyniki w czwartym kwartale 2002 r. jak i pierwszym kwartale 2003 r. ku zaskoczeniu wielu firm były dobre. "Było wspaniale, ale z niezrozumiałych dla mnie powodów" - stwierdza otwarcie prezes jednej z firm informatycznych. Innymi słowy wszystko działa, ale nikt do końca nie wie, dlaczego.

Średni się cieszą, duzi się smucą

Piotr Żeromski, kierownik ds. operacyjnych Scala Business Solutions Polska, zapewnia, że firma miała bardzo udany pierwszy kwartał, a zaplanowany na ten czas poziom przychodów udało się przekroczyć o kilkadziesiąt procent. Obiecujący początek roku wiąże się z wyczerpaniem w końcu potencjału inwestycji w systemy ERP dokonanych w 1999 r. i nieuchronną koniecznością ich funkcjonalnej rozbudowy. Przemysław Wolański uważa, że obecnie wymieniane jest oprogramowanie zarządcze wdrożone 4-5 lat temu. Tak czy inaczej, niezależnie od tego, jak długi "cykl życia" produktów ERP przyjmiemy za obowiązujący - zdaniem ich dostawców - właśnie zbliża się kolejna fala wdrożeń. Mogą to być jednak już zupełnie inne wdrożenia.

"Duże przedsiębiorstwa europejskie i amerykańskie kupiły pod koniec lat 90. mnóstwo licencji na systemy ERP. Wiele z nich ma za sobą cztery lata wdrożenia, a przed sobą kolejne trzy. Innymi słowy, wciąż próbują w pełni wykorzystać zakupy dokonane kilka lat temu. Dzięki temu doświadczeniu zmienił się sposób, w jaki przedsiębiorstwa kupują dziś rozwiązania informatyczne. Nikt nie chce już słyszeć o kilkuletnich projektach. Akceptowalny czas wdrożenia nie przekracza dziewięciu miesięcy. Nikt nie chce też słyszeć o projektach, przed przeprowadzeniem których nie dokonano studium opłacalności. I wreszcie elementem decydującym o rozpoczęciu wdrożenia jest pilotaż, bez którego w zasadzie nie ma mowy o żadnym, szerzej zakrojonym projekcie" - mówi Hans D. Jarnik, wiceprezes Oracle'a, odpowiadający za region Europy Północnej i Wschodniej.

Być może dlatego na rynkową sytuację z optymizmem patrzą firmy, takie jak Intentia i Scala, a z pewną rezerwą Oracle i SAP. Do zakupów inaczej podchodzą dziś nie tylko Amerykanie czy Niemcy. Wiele polskich firm sprawdzających referencje dostawcy pyta obecnie nie tylko o funkcjonalność systemu czy wykonalność projektu w określonym czasie, ale przede wszystkim o rzeczywiste koszty poniesione przez innych klientów i rzeczywisty zakres wdrożonych funkcji.

Zarządzanie kryzysowe

Michael Kucharski zauważa, że coraz częściej zdarza mu się prowadzić poważne rozmowy na temat przejęcia w outsourcing całych działów IT, w szczególności w firmach średnich. Nie wiąże jednak tego z ożywieniem rynku, lecz wręcz przeciwnie, z jego kryzysem. "Sądząc po liczbie zapytań ofertowych, kryzys sprzyja outsourcingowi" - stwierdza Michael Kucharski, przewidując jednocześnie, że w tym roku jego firma nie zanotuje znacząco większych przychodów niż w poprzednim.

Ignacy Miedziński, prezes BPSC, ma nadzieję, że ubiegły rok był rokiem przełomowym dla kondycji rynku, ale jednocześnie zauważa, że nie można mówić o trwałym ożywieniu dopóty, dopóki nie poprawi się sytuacja gospodarcza, ściągalność należności i poczucie bezpieczeństwa przedsiębiorców. Delikatne ożywienie wiąże z "blednącą traumą", której doznały przedsiębiorstwa na przełomie wieków, kiedy to wiele firm oferujących oprogramowanie osiągnęło duże zyski, zachowując się "nieprzyzwoicie" w stosunku do swoich klientów i wykorzystując problem roku 2000.

"Jeśli przyspieszy się obrót gospodarczy, ujawnią się ogromne, tłumione do tej pory potrzeby przedsiębiorstw w zakresie informatyzacji, zwłaszcza w dziedzinie informacji zarządczej i analizy klientów" - stwierdza z przekonaniem Ignacy Miedziński.

W celu komercyjnej reprodukcji treści Computerworld należy zakupić licencję. Skontaktuj się z naszym partnerem, YGS Group, pod adresem [email protected]

TOP 200